Kilka słabszych występów w ostatnich tygodniach nie wpłynęło negatywnie na samopoczucie Mai Włoszczowskiej przed zbliżającymi się igrzyskami w Londynie. Wicemistrzyni olimpijska z Pekinu, która straciła kilka dni treningów z powodu przeziębienia, jest już gotowa na rywalizację w najważniejszych zawodach sezonu. "Moja forma idzie do góry. Mam nadzieję, że apogeum osiągnie w Londynie" - podkreśliła Włoszczowska.

REKLAMA

Jaki jest dziś nastrój Włoszczowskiej i jej nastawienie przed igrzyskami? Najkrótsza odpowiedź brzmi: pozytywne. W szczycie formy nie jestem, ale idzie ona do góry. Mam nadzieję, że apogeum osiągnie w Londynie. Mogę zapewnić, że czuję się teraz, na cztery tygodnie przed startem w igrzyskach, lepiej niż w ubiegłym roku na cztery tygodnie przed mistrzostwami w Champery - powiedziała 28-letnia zawodniczka.

Nie ma powodów do niepokoju

Sezon olimpijski rozpoczęła od zwycięstwa w inaugurujących cykl Pucharu Świata zawodach w południowoafrykańskim Pietermaritzburgu, później była trzecia w belgijskim Houffalize, siódma w Novym Mescie na Słowacji i piąta we francuskim La Bresse. Znakomity początek, a potem miejsca poza podium.

Słabsze wyniki w kolejnych zawodach nie są jej zdaniem podstawą do niepokoju. Według mnie, nie miałam jeszcze w karierze tak udanego początku sezonu, z miejscami na podium lub blisko niego niemal w każdych zawodach. Z pewnością jakimś niepowodzeniem był start w mistrzostwach Europy w Moskwie, ale wyścig rozgrywany był w specyficznych warunkach, na błocie, z koniecznością pokonywania długich odcinków biegiem, co nigdy mi nie odpowiadało i gdzie decydował też dobór opon - wyjaśniła.

W deszczowym wyścigu w Moskwie Włoszczowska zajęła siódme miejsce, przegrywając na finiszu z Aleksandrą Dawidowicz, koleżanką z klubu CCC Polkowice i reprezentacji olimpijskiej, która była szósta. Ostatnie porażki z krajowymi rywalkami w międzynarodowych zawodach zdarzyły jej się w 2009 roku z Dawidowicz i Anną Szafraniec. Może to i dobrze. Nikt nie jest cyborgiem. Pewnie więcej powodów do niepokoju byłoby, gdybym wszystko wygrywała. Wtedy zastanawialibyśmy się, czy utrzymam formę do igrzysk - stwierdziła.

Trener Marek Galiński też nie robi tragedii z przegranej Włoszczowskiej z Dawidowicz. W mistrzostwach Europy wystartowaliśmy z marszu, a Ola jest coraz silniejsza. Wcale się nie zmartwiłem, że wyprzedziła Majkę - powiedział.

Po czerwcowych ME w Moskwie srebrna medalistka poprzednich igrzysk miała przymusową tygodniową przerwę w treningach w powodu przeziębienia, ale już doszła do siebie. Ta dolegliwość była dla mnie sygnałem: jeśli choruję, to znaczy, że organizm potrzebuje odpoczynku. Myślę, że przydał mi się ten okres wytchnienia - zaznaczyła.

Ostatnio przebywała na zgrupowaniu we włoskim Livigno, skąd uda się prosto do Davos na sobotnie zawody Pucharu Szwajcarii.

"Maja wie, jak pokonać przeciwności"

15 lipca minie rok od jej niespodziewanego rozstania z wieloletnim trenerem Andrzejem Piątkiem, autorem programu, który doprowadził ją do licznych sukcesów, w tym tego najważniejszego - srebra w Pekinie cztery lata temu. Od blisko roku Włoszczowska, wiedząca o przygotowaniach do najważniejszych imprez wszystko, pracuje z nowym trenerem kadry narodowej, do dziś jeszcze czynnym zawodnikiem, Markiem Galińskim.

Na początku września 2011 roku zdobyła w Champery wicemistrzostwo świata po wyścigu, w którym była najlepsza. Tylko pechowe uszkodzenie koła pozbawiło ją wtedy szans na zwycięstwo. To jeszcze bardziej zwiększyło apetyty kibiców na medal w Londynie. I to ten z najcenniejszego kruszcu.

Trener Galiński przed igrzyskami jest optymistą, jak jego zawodniczka. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Maja po krótkim odpoczynku, rozpoczęła właśnie ostatnią fazę przygotowań do najważniejszego występu w sezonie. Po Davos, za dwa tygodnie, czekają nas zawody Pucharu Świata w Val d'Isere we Francji, ostatnie przed startem w igrzyskach - poinformował.

Prezes klubu z Polkowic Krzysztof Korsak także nie niepokoi się o wynik swojej zawodniczki w Londynie. Początek sezonu miała rewelacyjny. Teraz spokojnie przygotowuje się do najważniejszego startu. Wierzę, że plan Marka Galińskiego się sprawdzi. Maja ma potencjał. Nie sugerowałbym się jej ostatnimi rezultatami. To mądra, inteligentna dziewczyna. Wie, jak pokonać przeciwności - zapewnił.

Olimpijski wyścig kobiet w kolarstwie górskim odbędzie się 11 sierpnia, w przedostatnim dniu igrzysk.