Reprezentacja Włoch popełniła zbyt wiele błędów w meczu z Polską (1:1) - ocenili zgodnie włoscy komentatorzy po spotkaniu piłkarskiej Ligi Narodów w Bolonii. Jak podkreślano, remis nie poprawił nastrojów, a drużyna do końca nie podniosła się po paśmie niepowodzeń.
Pozostawiliśmy zbyt wiele przestrzeni rywalom, popełniliśmy zbyt dużo błędów, zwłaszcza w pierwszej połowie, za było mało inicjatywy, to nie był dobry mecz - takie opinie padały z ust komentatorów telewizji RAI po piątkowym spotkaniu.
Dyskusję w studiu zdominowała sprawa błędów i źle rozegranej przez Włochów pierwszej połowy. Eksperci podkreślali, że Mario Balotelli, w którym pokładano wiele nadziei, ma za sobą "całkowicie nieudany i rozczarowujący występ". Jak dodali, zszedł on z boiska obolały. Ich zdaniem napastnik nie był w dobrej kondycji fizycznej, przede wszystkim dlatego, że mało ostatnio grał.
Drogi Roberto, dlaczego upierasz się dalej przy Mario? - pytali retorycznie komentatorzy selekcjonera Manciniego.
Pierwsza połowa upłynęła w ocenie wszystkich włoskich sprawozdawców pod znakiem wielkiej liczby błędów popełnionych przez miejscowych. Zdecydowanie lepiej - w ich ocenie - Włosi grali po przerwie, nie tylko w chwili, gdy Jorginho "uratował" Italię i wyrównał na 1:1 z rzutu karnego. Wciąż jednak brakuje Włochom skuteczności w ataku - dodano w pierwszym podsumowaniu po meczu.
Słowa uznania i podziwu dziennikarze sportowi kierowali w pierwszej połowie pod adresem polskiej reprezentacji oceniając, że była bardzo "zwarta" i "rozkręcona".
Nie kryli zachwytu nad zdobywcą gola dla biało-czerwonych Piotrem Zielińskim, bardzo dobrze we Włoszech znanym i zawsze wysoko ocenianym za występy w barwach Napoli. Pochwały zebrał też Robert Lewandowski, który w ocenie włoskich dziennikarzy był chwilami "bardzo niebezpieczny".
Oś Lewandowski - Zieliński przyniosła nam sporo cierpienia - mówiono w studiu telewizji publicznej.
Agencja Ansa w obszernym podsumowaniu oceniła, że Włosi grali w tym fragmencie spotkania "szaro". Droga do wyjścia z tunelu przeciętności jest wciąż długa - zaznaczono. Ale dzięki zmianom na boisku i nieco wątpliwemu karnemu Roberto Mancini ocalił twarz i wynik - przyznała agencja prasowa w relacji z Bolonii.
Polska - jak dodano - była bliska tego, by dać lekcję piłki "all'italiana" gospodarzom, ustawionym ofensywnie, ale mało zdecydowanym i na pewno nie błyskotliwym - analizowano.
Ansa zwróciła też uwagę, że Mancini, który na tym samym stadionie zadebiutował jako zawodnik Serie A w wieku 16 lat, był bardzo przejęty pierwszym meczem o punkty w roli selekcjonera. Na końcu zaś, jak zauważono, pojawił się u niego uśmiech, bo "w sytuacji, gdy nie było się na mundialu, nie można nie być zadowolonym z jednego punktu, nawet jeśli został zdobyty rzutem na taśmę".
Występ odnowionej reprezentacji określono jednak jako "pełen trudu". To remis o smaku słodko-gorzkim - podsumowało "Corriere dello Sport".
"La Gazzetta dello Sport" na swojej stronie internetowej podkreśliła: "Jorginho uratował Włochy i odpowiedział Zielińskiemu, z którym jeszcze kilka miesięcy temu razem występowali w Napoli".
26-letni zawodnik Chelsea Londyn sprawił, że "Włochy nie rozpoczęły Ligi Narodów od porażki, która byłaby ciężka do strawienia" - podsumował sportowy dziennik.
W relacji oceniono, że "Azzurri" byli "zbyt nieśmiali". Na następny mecz z Portugalią potrzebna będzie inna Italia - skwitowała gazeta przed poniedziałkowym spotkaniem z Portugalią.
(ł)