Nie było niespodzianki. Piłkarze Wisły Kraków przegrali wczoraj na Camp Nou ze słynną Barceloną 1:0 i pożegnali się z Ligą Mistrzów. Wiślacy zagrali dużo słabiej niż u siebie. Rzadko zagrażali bramce rywala. Także Katalończycy zdawali się nie śpieszyć ze zdobyciem gola. Bramkę na wagę zwycięstwa i awansu do dalszej fazy Ligi Mistrzów zdobył dopiero w 73 minucie Luis Enrique. Tym samym zakończyła się przygoda Wisły z Ligą Mistrzów. W pierwszym meczu w Krakowie Barca wygrała 4:3.
W pierwszej odsłonie wiślacy, poza bardzo niecelnymi strzałami Ibrahima Sundaya i Kazimierza Moskala, nie zagrozili bramce Bonano. Wielokrotnie, przy presingu Barcy, mieli problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. Najgroźniejsze akcje pod bramką Wisły tworzyło trio: Kluivert - Saviola - Rivaldo. Jednak fenomenalną formą popisał się dzisiaj Artur Sarnat – dzięki niemu Wisła nie straciła większej ilości bramek. W końcowej fazie meczu obaj trenerzy sięgnęli po piłkarzy rezerwowych. W żaden sposób nie zmieniło to jednak sposobu gry wiślaków, którzy kurczowo trzymali się własnej połowy boiska, ograniczając się jedynie do przeszkadzania rywalom. Według statystyk gracze Barcelony aż 11 razy stworzyli sobie sytuacje do strzelenia bramek –Wisła nie stworzyła żadnej sytuacji bramkowej. Na pocieszenie, Wiśle pozostaje gra w Pucharze UEFA.
Foto: Archiwum RMF
07:35