Najlepszy strzelec w historii piłkarskiego klubu Palermo Fabrizio Miccoli jest podejrzany o kontakty z sycylijską mafią. 34-letni napastnik nie usłyszał dotychczas formalnych zarzutów, ale jego reputacja legła w gruzach.
Miccoli, który wcześniej występował m.in. w Juventusie Turyn i Fiorentinie, dołączył do Palermo w 2007 roku. Grał tam do końca sezonu 2012/13, po którym przestał obowiązywać jego kontrakt. W tym czasie zdołał ustanowić rekord wszech czasów pod względem liczby goli zdobytych w barwach klubu. W 179 meczach we wszystkich rozgrywkach były reprezentant Włoch trafił do siatki rywali 81 razy.
Jednak po informacjach, które opublikowały włoskie media, Miccoli z bohatera stopniowo przeradza się w jedną z najbardziej znienawidzonych osób na wyspie. Wyszło bowiem na jaw, że zawodnik kontaktował się z synem szefa sycylijskiej "Cosa Nostry" Mauro Lauricellą.
Sam Miccoli przyznał, że poznał Lauricellę, ale nie był świadom jego powiązań z mafią. Na jego niekorzyść przemawiają jednak nagrania rozmów telefonicznych obu panów. Zgodnie z doniesieniami dziennika "La Repubblica", piłkarz miał nazwać "śmieciem" Giovanniego Falcone - sędziego, który zasłynął w latach 80. zdeterminowaną i skuteczną walką z mafią. W 1992 roku Falcone i jego bliski współpracownik Paolo Borsellino zginęli w zamachach bombowych. We Włoszech uchodzą za bohaterów narodowych. Co ciekawe, w ubiegłym roku Miccoli brał udział w towarzyskim meczu upamiętniającym 20. rocznicę tych egzekucji, a niektóre z goli dla Palermo zadedykował zamordowanym stróżom prawa.
Najnowsze doniesienia o powiązaniach piłkarza z mafią dobitnie skomentowała Maria Falcone, siostra Giovanniego. Nie ma słów, by opisać Miccolego. Nie warto marnować na niego nawet jednego słowa - powiedziała.
Prokuratura w Palermo oficjalnie poinformowała Miccolego, że wszczęła wobec niego śledztwo w sprawie wymuszenia haraczu. Jak donosi "La Repubblica", piłkarz miał poprosić Lauricellę o pomoc w ściągnięciu długu od jednego z nocnych klubów.Trudno mi cokolwiek powiedzieć, nie miałem dostępu do transkrypcji nagrań. Gwarantuję, że jesteśmy do pełnej dyspozycji organów ścigania i wszystko wyjaśnimy - zapowiedział na razie agent piłkarza, Francesco Calindaro.
Sam zawodnik na pierwszym przesłuchaniu był w słabej kondycji psychicznej. Twierdził, że od kilku dni nie sypia, a jego głos co rusz się załamywał. Jestem piłkarzem, a nie członkiem mafii. Nie popieram żadnych wierzeń i zasad mafii. Jestem tu (w Palermo) od sześciu lat i w tym czasie starałem się być otwarty i uprzejmy dla wszystkich, nie zastanawiając się, z kim mam do czynienia - mówił.
Zdając sobie sprawę z powagi zarzutów, Miccoli oficjalnie przeprosił też za "niefortunne" kontakty. Błagam o wybaczenie całe Palermo, a także swoją rodzinę, która wychowała mnie w duchu właściwych wartości i szacunku - powiedział.
Zawodnika starał się częściowo usprawiedliwić prezes klubu Massimo Zamparini. Piłkarze na południu często nawiązują kontakty z ludźmi i nie wiedzą, czy to zwykli obywatele, czy kryminaliści. Bóg jeden wie, ile razy ja sam uścisnąłem dłoń przestępcy - mówił w maju, dodając jednak, że odejście Miccolego z Palermo to "dobry pomysł".
Burmistrz Palermo Leoluchina Savona odebrała jednak piłkarzowi honorowe obywatelstwo miasta. Podawaliśmy go jako przykład takich wartości jak lojalność, solidarność i zdrowa rywalizacja. Teraz jednak nie może już służyć jako wzór - orzekła.
Klub ze stolicy Sycylii zajął w zakończonym niedawno sezonie 18. miejsce w ekstraklasie i spadł do Serie B. O powrót do ekstraklasy powalczy już bez Miccolego, ale za to z Gennaro Gattuso w roli szkoleniowca. Były piłkarz AC Milan w czerwcu podpisał z zespołem roczny kontrakt, z opcją przedłużenia o kolejne 12 miesięcy.
(edbie)