Piłkarze Piasta Gliwice w niedzielę podejmą Lecha Poznań w ostatniej kolejce ekstraklasy. Wygrana zapewni im pierwsze w historii mistrzostwo Polski. „Szansa jest niepowtarzalna, trzeba zrobić wszystko, by ją wykorzystać” – powiedział trener Waldemar Fornalik.
Dokładnie rok temu gliwiczanie w ostatnim spotkaniu sezonu walczyli z Bruk-Bet Termalicą o utrzymanie. Wtedy wygrali 4:0 i zostali w elicie. Teraz są liderem tabeli z przewagą dwóch punktów nad warszawską Legią.
Emocje są inne, nie wiem, jak to opisać. Rok temu widziałem w klubie ludzi przestraszonych przed tym ostatnim meczem, bojących się o przyszłość. Dziś widzę pogodnych, uśmiechniętych, którzy cieszą się z sytuacji, jaka się wytworzyła - dodał szkoleniowiec.
Przyznał, że po majowej wygranej na wyjeździe z Legią 1:0 uwierzył, że zdobycie tytułu jest realne.
Zwycięstwo nad Jagiellonią ugruntowało naszą pozycję i jest jak jest. Przez ten rok pracowaliśmy, dobieraliśmy ludzi, prowadziliśmy selekcję. Stworzył się fajny klimat w klubie, który umożliwił rozwój drużyny - podkreślił Fornalik, który w 1989 roku jako piłkarz wywalczył mistrzostwo w barwach Ruchu Chorzów.
To był ostatni tytuł dla śląskiej drużyny.
Jego zdaniem fakt, iż jego piłkarze mają szansę na mistrzostwo we "własnych rękach, głowach i nogach", jest docenieniem pracy, wykonanej przez cały sezon.
Pracując człowiek zawsze liczy, że uda się coś fajnego zrobić. Podejrzewam, że efekt przerósł najśmielsze oczekiwania wielu osób - stwierdził szkoleniowiec.
Zdaniem obrońcy Piasta Jakuba Czerwińskiego ciężar gatunkowy ostatniego meczu sezonu i presja ciążąca na zespole jest inna niż przed rokiem.
Dziś jesteśmy w odmiennej sytuacji. Przekonaliśmy się jak pięknym, nieprzewidywalnym sportem jest piłka nożna. Wszystko odwróciło się do góry nogami. Mamy świadomość tego, że możemy dokonać wielkiej rzeczy. Jesteśmy pewni siebie. Liczymy, że w niedzielę przyjdą kibice i pomogą osiągnąć wymarzony sukces dla klubu i miasta - powiedział dwukrotny mistrz kraju z Legią.
Przyznał, że przed sezonem gliwiczanie nie byli zaliczani do grona kandydatów do medali.
Piast to mniejszy klub, którego nikt nie stawiał w roli faworyta, zespołu, który może powalczyć o coś więcej niż tylko czołową ósemkę. Tworzymy fantastyczny kolektyw, jesteśmy bardzo dobrą drużyną nie tylko na boisku. Przed sezonem byłem przekonany, że zagramy o coś więcej niż utrzymanie. Stawialiśmy sobie kolejne cele. Absolutnie zasługujemy na miejsce, jakie teraz zajmujemy, ono nie jest przypadkowe. Jesteśmy w fantastycznej formie, mamy za sobą świetną wiosnę i po prostu na koniec nie chcemy tego zepsuć - ocenił zawodnik.
38-letni bramkarz Jakub Szmatuła, grający w Piaście 11. sezon, był w ostatnich miesiącach rezerwowym, ale w końcówce rozgrywek zajął miejsce kontuzjowanego Słowaka Frantiska Placha i w meczu z Jagiellonią w 35. kolejce obronił rzut karny w doliczonym czasie, co dało gliwiczanom wygraną 2:1.
Przeżyłem tu wicemistrzostwo, mecz o utrzymanie rok temu, a teraz przyszedł czas zagrać o tytuł. Gdybyśmy z Termalicą 12 miesięcy temu nie wygrali, to by nas tu dziś nie było. Pokazaliśmy wtedy, że drużyna ma charakter i scementowaliśmy szatnię. Jestem doświadczonym zawodnikiem, przeżywam to na swój sposób, staram się wprowadzać spokój, aby głowy młodszym nie odleciały - powiedział Szmatuła.