Po zimowej przerwie do gry wracają szczypiorniści występujący w PGNiG Super Lidze. Hitem pierwszej kolejki rundy wiosennej jest spotkanie w Zabrzu, gdzie wicelider tabeli Górnik zmierzy się z VIVE Kielce. Zabrzanie do tego spotkania przystępują osłabieni, podobnie jak kielczanie. Mecz o 18:30. O początku rudny wiosennej i o przygotowaniach do niej, a także o celach na drugą część sezonu z Bartłomiejem Tomczakiem skrzydłowym Górnik Zabrze rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
Wojciech Marczyk: Macie drugie miejsce w tabeli po rundzie jesiennej. Przed rundą wiosenną nastrój w Zabrzu jest chyba bardzo dobry?
Bartłomiej Tomczak, skrzydłowy Górnika Zabrze: Bardzo dobry. To była fantastyczna runda. Przegraliśmy tylko w Kielcach. Resztę spotkań zarówno u siebie, jak i na wyjeździe wygraliśmy. Mamy drugie miejsce przed Wisłą Płock, Azotami Puławy. To świetny wynik zespołu, świetna praca trenera. Myślę, że ciężką pracą zasłużyliśmy na to drugie miejsce.
W sporcie wiele rzeczy składa się na sukces, a co złożyło się na wasz? Brak kontuzji? Dobra atmosfera w zespole?
Bardzo dużo czynników: to, że już drugi rok pracujemy z trenerem, na pewno świetna atmosfera. Cały czas się rozwijamy. Wprowadzamy nowe elementy, np. gra siedmiu na sześciu. Trener z każdym dniem chce, żebyśmy byli lepszymi zawodnikami. Chce ciągle wprowadzać coś nowego i myślę, że mamy jeszcze dużo do pokazania i możemy zaskoczyć przeciwników nowymi zagrywkami. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że w odróżnieniu od zeszłego roku nie będziemy mieli aż tylu kontuzji i zdrowi dotrzymamy do play-offów. Tam zaczyna się prawdziwa walka.
Przez sporą część okresu przygotowawczego nie trenowaliście w pełnym składzie. Kilku zawodników było na meczach reprezentacji, do tego kontuzje. Były nawet problemy, by na treningu zagrać sześciu na sześciu.
Zdarzało się, że na treningach było nas w polu ośmiu. Łatwo więc policzyć, że graliśmy czterech na czterech. Plus raz jeden bramkarz, raz dwóch. Jedynie w sparingach mogliśmy pograć na dwie bramki. Tak jak zwykle trener ma w zwyczaju, graliśmy z zespołami z czeskiej ekstraklasy. Są to bardzo pożyteczne sparingi, bo nie odkrywamy się ze swoimi elementami taktycznymi w Polsce - w meczach z polskimi zespołami - tylko szlifujemy je na innych zespołach.
Wasza postawa to niespodzianka. Mało kto stawiał, że będziecie aż tak wysoko. Jak sam mówiłeś, macie na koncie tylko jedną porażkę z VIVE, a okazja do rewanżu już dziś.
To będą fantastyczne zawody. Dawno, dawno już nie ma biletów na to spotkanie. Myślę, że będzie to fantastyczny mecz. Bardzo fajnie rozpocząć drugą rundę od meczu z Kielcami.
Jak ty zapatrujesz się na drugą rundę? Cel, o którym mówi się w gabinetach prezesów to pierwsza czwórka. No i patrząc na wasza grę, jest to cel do zrealizowania.
Najważniejsze, żebyśmy byli zdrowi. Cel jest bardzo realny. Uważam, że mamy fajny skład: mieszankę rutyny z młodością. Pokazujemy to na parkiecie. Myślę, że zrobimy wszystko, żeby osiągnąć czwórkę. Bycie w czwórce, to jest gra dla prawdziwych mężczyzn. Tam o tym, kto zdobędzie medal może zadecydować dyspozycja dnia.
Play-offy oczywiście wynikają z układu tabeli sezonu zasadniczego, ale to dopiero tam gra się o medale.
Oczywiście. Wzorem najlepszych liga na świecie NHL i NBA u nas też są play-offy. Wiadomo, że czasami się zdarza tak jak u nas w zeszłym roku, że mieliśmy pecha. Miejmy nadzieję, że to był jednorazowy pech. Często też play-offy - tak było w poprzednich latach mojej kariery - przynosiły mi dobre efekty. Trzeba udźwignąć presję. Trzeba pokazać w te trzy, cztery tygodnie, że zbudowało się najlepszą formę i jeszcze trzeba pokazać to na boisku.
Czy można powiedzieć, że teraz jest dobry moment dla szczypiorniaka w Zabrzu? Czy po kilku latach słabszych na stałe osiądziecie w ścisłej czołówce?
W czołówce takiej trochę szerszej jesteśmy cały czas, bo zajmowaliśmy piąte, czwarte, trzecie miejsce. Można więc nazwać to czołówką. Ostatni medal zdobyliśmy w 2014 roku. Trochę czasu już minęło. Ja za tym tęsknię, bo od tego czasu minęło już kilka dobrych lat. Mam nadzieję, że w tym roku powrócimy do tych fajnych czasów. Mam nadzieję, że sprostamy tej presji, która jest. Pokazuje to atmosfera na meczach. Zdaje się, że na ostatnich sześciu spotkań był komplet kibiców i ciężko było dostać bilety nawet na mecz ze Stalą Mielec. To pokazuje, że jest dobra atmosfera dla piłki ręcznej, że ludzie chcą przychodzić na spotkania. Nawet wtedy, gdy zdobywaliśmy brązowy medal nie towarzyszyła nam taka frekwencja na meczach. Teraz widać, że jest bum i mam nadzieję, że jak najdłużej zostanie. Zawsze wyniki robią frekwencję na hali i mam nadzieję, że tak zostanie, bo nasze rezultaty będą dobre do końca sezonu.
Jak ty się czujesz przed runda wiosenną? Nie byliście na żadnych długim poważnym zgrupowaniu. Zaliczyliście jedynie dwa wyjścia w góry. Jakie jest więc twoje nastawienie przed tą rundą?
Uważam, że na to jakie mieliśmy możliwości, dobrze przepracowaliśmy ten okres. Tak jak wspomniałeś mieliśmy dwa wejścia na Łysą Górę. To bardzo mocno wpływa na płuca i nogi, wzmacnia całe ciało. Przez ostatnie dni, kiedy jesteśmy wszyscy razem, szlifujemy granie siedmiu na siedmiu i każdym treningiem wyglądało to lepiej. Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani. Na pewno pierwsze mecze to zawsze jest takie jakby wejście w ten rytm, w to ligowe granie.
Czyli to niedobrze, że gracie z VIVE na początek?
Sprawa jest otwarta. Gramy u siebie. Trzeba walczyć. Wiadomo, że VIVE to jest klasowy zespół mają fantastycznych zawodników i obojętne czy przyjadą tu w ośmiu, czy w czternastu to i tak są bardzo, bardzo mocni. Trzeba walczyć, a parkiet zweryfikuje jaki będzie wynik.
Autor: Wojciech Marczyk
Opracowanie: Nicole Makarewicz