Polscy szczypiorniści rozpoczynają dziś grę w mistrzostwach świata, których są współgospodarzem. Reprezentacja prowadzona przez Patryka Rombla w pierwszym meczu turnieju zmierzy się z Francją. Trójkolorowi to najbardziej utytułowany zespół mundialu. W dorobku ma sześć złotych, jeden srebrny i cztery brązowe medale i jest zdecydowanym faworytem spotkania z Polską. "Mamy wielu zawodników, którzy grali przeciwko Francuzom czy w swoich ligach, czy w Lidze Mistrzów. Potrafimy przeciwko nim grać i wiemy, jak oni grają. Wiemy, jak możemy wykorzystać ich słabsze strony. Nasz plan na ten mecz jest dobry, a inną kwestią jest to, jak go wykonamy" -podkreśla rozgrywający naszej kadry Tomasz Gębala, z którym rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
Wojciech Marczyk: Przed pierwszym meczem mistrzostw świata dominują nerwy czy raczej pozytywne emocje?
Tomasz Gębala: Ja mogę być złym przykładem, bo jestem całkowicie spokojny. Wszedłem już w cykl meczowy. Jestem bardzo spokojny. Nie jestem podgrzany tym meczem. Wiem, że muszę się też trochę stopować i nie mogę od rana nakręcać się na ten mecz. Dopiero pewnie po obiedzie zacznę myśleć o tym meczu i tak na 100 proc. się motywować.
Ale jak myślisz o tym, że trybuny w Spodku będą pełne, to chyba pojawia się jakaś radość?
Mieć pełne trybuny w Spodku, to jest zawsze radość w sercu. Bardzo się cieszę, że możemy tutaj grać z kompletem widzów. Nie mogę powiedzieć, że to nie jest radość, ale staram się te emocje odrzucać, bo nie mogę się przemotywować przed meczem.
Francję można zatrzymać?
Można zatrzymać Francję. Mamy wielu zawodników, którzy grali przeciwko Francuzom - czy w swoich ligach, czy w Lidze Mistrzów. Potrafimy przeciwko nim grać i wiemy, jak oni grają. Wiemy, jak możemy wykorzystać ich słabsze strony. Nasz plan na ten mecz jest dobry, a inną kwestią jest to, jak go wykonamy.
Głośno o tym mówisz, że te mistrzostwa są dla ciebie wyjątkowe. Masz jakiś swój indywidualny cel na ten turniej?
Indywidualny cel jak taki sam jak drużynowy, czyli minimum ćwierćfinał. Chcemy wejść do ćwierćfinału, bo w fazie pucharowej wszystko może się zdarzyć, a dla nas najważniejsze jest, żebyśmy pozostali na ścieżce olimpijskiej, bo chcemy pojechać do Paryża.
Wydaje się, że kluczowy w pierwszej fazie turnieju będzie mecz ze Słowenią?
Tak. Z Francją chcemy i możemy wygrać, ale jeżeli przegramy, to nadal mamy szanse. Wygrana ze Słowenią będzie nam potrzebna, by zachować szanse awansu do ćwierćfinału.
W kadrze Francji jest trzech twoich klubowych kolegów z Industrii Kielce: rozgrywający Nedim Remili, obrotowy Nicolas Tournat i skrzydłowy Dylan Nahi. Pisaliście do siebie przed meczem. Był jakieś zaczepki czy uszczypliwości?
Nie. Bardziej ich zaczepiałem, jeszcze jak byliśmy w klubie. Teraz dałem im trochę spokoju. Niech o mnie na chwilę zapomną. Najlepiej jak przypomną sobie o mnie w końcówce meczu.
A przeciwko klubowym kolegom gra się łatwiej? To, że się ich zna, pomaga?
To działa w dwie strony. Między nami jest wtedy taka prosta gra: ja wiem, że ty wiesz. Ja wiem, co oni będą grali, a oni wiedzą, że ja wiem. Pytanie jedynie, jak daleko posuniemy się w tej grze. W tych najważniejszych momentach meczu, np.: w wyrównanej końcówce i tak pewnie każdy wróci do swoich ulubionych ruchów i automatyzmu, więc wtedy znajomość rywala będzie najważniejsza.
A czy mecz reprezentacji na wielkim turnieju różni się czymś od półfinału Ligi Mistrzów?
Do momentu Mazurka Dąbrowskiego jest tak samo. Jednak kiedy się stanie na parkiecie, a cała hala zaśpiewa hymn, to jest ta różnica. Nawet jak teraz o tym mówię, to mam dreszcze. To pokazuje tę różnicę i rangę tego meczu.
Mówiłeś, że nie możesz się za szybko motywować przed meczem, a masz jakiś swój rytuał przed spotkaniem?
U mnie wynika on z kwestii naukowych. Zawsze jest to krótka drzemka po obiedzie. Taka do 30 minut, żeby nie wchodzić w głęboki sen. Później zimny prysznic, żeby się pobudzić. Do tego muzyka, żeby wejść w taką swoją strefę motywacji.
A doświadczenie z Ligi Mistrzów, czyli z gry na najwyższym poziomie, pomaga wejść w mistrzostwa świata?
Tak. Ja jestem w fazie takiego cyklu meczowego, jaki zwykle mam w klubie. Dla mnie nie jest już czymś niesamowitym, że gramy mecz co 2, 3 dni. To jest dla mnie coś normalnego. Na tych mistrzostwach jesteśmy w świetnej sytuacji, bo nie musimy daleko jeździć i latać samolotami. Dla mnie regularne granie z krótkim czasem na przygotowanie się jest czymś normalnym.