Maja Chwalińska rok temu pozytywnie zaskoczyła kibiców przebijając się przez kwalifikacje Wimbledonu. Polka dotarła w Londynie do drugiej rundy. Później pojawiły się jednak poważne problemy. Chwalińska straciła pół roku z powodu kontuzji kolana. Wiosną wróciła na korty, ale wydaje się, że dopiero teraz wychodzi na prostą, bo problemy zdrowotne dawały ciągle o sobie znać. Chwalińska dostała „dziką kartę” do turnieju BNP Paribas Warsaw Open, który rusza już za tydzień.
Jesienią poprzedniego roku Maja Chwalińska musiała przejść operację. Kontuzja kolana uniemożliwiła jej rywalizację na korcie. Dopiero wiosną Polka ponownie pojawiła się na korcie. Powrót do gry nie przebiega jednak tak jak oczekiwała tego zawodniczka.
"Dużo czynników wpływało na to jak czułam się na korcie. To było duże wyzwanie i nie było mi łatwo. Łapałam dużo wirusów co wcześniej mi się nie zdarzało. Ostatnie miesiące były więc wymagające, ale nie chcę już na to patrzeć z tej perspektywy. Staram się patrzeć w przód i analizować co zrobić, żeby było lepiej. Początkowo czułam, że bardzo dobrze przepracowałam okres po operacji. Oczywiście wiedziałam że będę potrzebowała ogrania. Jednak ten wirus zostawił w moim organizmie trochę szkód. Później następny. Wszystko spowodowało, że nie mogłam złapać rytmu i rozwijać się tak jak tego chciałam" - ocenia w rozmowie z RMF FM Maja Chwalińska.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
W poprzednim sezonie Chwalińska dotarła na 149. miejsce w rankingu WTA. Gdyby na Wimbledonie były przyznawane punkty, byłoby zdecydowanie lepiej. Teraz po kontuzji Polka jest na 330. pozycji co oznacza 6. miejsce w gronie biało-czerwonych. W tym roku Chwalińska zanotowała kilka cennych zwycięstw nad wyżej notowanymi tenisistkami.
"Dlatego nie traktuje tych ostatnich miesięcy jako straconych. Starałam się jak najlepiej potrafię. W Meczu z Lucrezią Stefanini w eliminacjach Rolanda Garrosa czułam, że powoli jestem na korcie sobą. To był chyba jedyny taki pojedynek w tym okresie. Staram się patrzeć na te plusy. Mogą w końcu mocno trenować. Liczę że to przyniesie efekty i że zdrowie już mnie nie opuści" - podsumowuje nasza tenisistka i dodaje, że brakuje jej nie tylko meczowego rytmu, ale też dobrego, jakościowego treningu.
Polka dostała od organizatorów "dziką kartę" do startującego za tydzień turnieju BNP Paribas Warsaw Open.
"Jak wyjdę na kort będę chciała po prostu wygrać bez względu na to z kim się zmierzę. Bardzo się cieszę, że dostałam taką szansę i będą mogła zagrać w Warszawie na bardzo fajnym turnieju przed polską publicznością. To będzie dla mnie ważne doświadczenie. Bardzo dobrze wspominam zeszłoroczną edycję. Cieszę się, że będą mogła wystąpić w tej imprezie po raz kolejny. Bardzo dobrą decyzją jest zmiana kortów na nawierzchnię twardą. To oznacza, że do Warszawy będą przyjeżdżały coraz lepsze zawodniczki - zaznaczyła.
Chwalińska opowiedziała także o swoich tenisowych inspiracjach. Przed laty oglądała mnóstwo meczów Karoliny Woźniackiej i teraz czeka na jej powrót do sportowej rywalizacji. Reprezentantka Danii zapowiedział niedawno wznowienie kariery.