Została bohaterką mistrzostw Europy, bo wywalczyła srebrny medal mimo kontuzji. Teraz już myśli o igrzyskach i celuje w rekord świata. Wieloboistka Adrianna Sułek opowiedziała nam o swojej walce w Monachium i o tym, co czeka ją w najbliższych miesiącach. Czy dzięki jej osiągnięciom polscy kibice zainteresują się lekkoatletycznym wielobojem? Z wicemistrzynią Europy rozmawiał Paweł Pawłowski.
Paweł Pawłowski RMF FM: Co z twoim zdrowiem? Walczyłaś z kontuzją i mimo to zdobyłaś srebro.
Adrianna Sułek: Teraz moje zdrowie już nie ma znaczenia. Teraz są dwa miesiące na to, żeby doprowadzić to wszystko do ładu, składu i porządku. Na starcie nie było kolorowo. Ale jak widać, miałam najlepszy wynik w Europie na płotkach; później jeden z najlepszych w biegu na 200 metrów, a skończyłam rywalizację na ostatnich pozycjach w moich seriach eliminacyjnych. Niemniej jednak to nie były wyniki, które zamykały mi furtkę do zdobycia medalu. Były tylko troszeczkę gorszym bodźcem podczas tego siedmioboju.
Jak to się robi, że ustanawia się rekordy życiowe w trzech elementach siedmioboju mimo kontuzji?
Przede wszystkie dwa rekordy życiowe to były w konkurencjach technicznych, gdzie ten ból nogi mi w żaden sposób nie przeszkadzał, żeby pobić rekordy życiowe. A w skoku w dal podejrzewam, że to adrenalina zrobiła swoje.
Jak teraz będą wyglądały twoje treningi? Kończymy sezon letni; przed tobą sezon halowy.
Przez półtora miesiąca moja noga na bieżni nie postanie. To na pewno. Przede wszystkim nie pozwolę też na to, żeby wszystko, co wypracowałem przez tych kilkadziesiąt miesięcy, poszło na marne. Będę robić też jakieś ćwiczenia rehabilitacyjne. To jednak nie będzie nic związanego z pchnięciem kulą, rzutem oszczepem czy skokiem wzwyż. To będą ćwiczenia uzupełniające i zapobiegające kontuzji w przyszłym roku.
Jak to się robi, żeby nie stracić tego, co masz i jeszcze nie pogłębić kontuzji?
Nie mogę wszystkiego zdradzać. 4 października rozpoczynamy przygotowania do kolejnego sezonu i wtedy na pewno kibice już będą na bieżąco przeze mnie informowani o tym, czy jest dobrze i czy będzie rekord świata.
Czy w twojej głowie jest już Paryż?
Paryż jest w głowie samego początku! Te wszystkie medale docelowych imprez są tylko przystankiem przed Paryżem. W Paryżu to ma być 7 tysięcy punktów i ten wynik mnie obchodzi. I wtedy już tych poprzednich rozpamiętywać na pewno nie będę.
Wieloboiści bardzo często mówią o tym, że wasza konkurencja jest gdzieś spychana z piedestału. Ba, nawet na piedestale jest, bo nie ma bo transmisji...
... ale tylko w Polsce...
... mało się o tym mówi. Czy po twoich osiągnieciach coś się zmieniło?
Przede wszystkim byłam jedynym indywidualnym medalem na halowych mistrzostwach świata, więc głupotą będzie nie stawiać na wielobój. Ale liczę na to, że jeszcze kilku wieloboistów pokaże, na co ich stać w Polsce; że nie będę jako jedyna przywozić medali z głównych imprez. Wtedy liczę na to, że ta popularyzacja naszej konkurencji będzie naprawdę mocna i że siedmiobój oraz dziesięciobój odbije się echem wśród kibiców.