Wisła Kraków to jedyna obok Pogoni Szczecin drużyna w naszej Ekstraklasie, która w tym sezonie jeszcze nie przegrała. I to oczywiście jest powód do zadowolenia. Jednak Biała Gwiazda nie potrafi też wygrywać. Ma na koncie już cztery remisy i zajmuje 10. miejsce w tabeli. Trener Kazimierz Moskal wyrasta na speca od piłkarskich kompromisów.
Lepiej dwóch rannych niż jeden zabity - mówił przed jednym z meczów Ekstraklasy trener Cracovii Jacek Zieliński. Te słowa pasują jednak o wiele lepiej do Kazimierza Moskala i sytuacji w drugim krakowskim klubie - Wiśle. Odkąd Moskal po raz kolejny przejął stery w Wiśle klub rozegrał 19 ligowych spotkań. Zremisował... aż 11. Bilans uzupełniają 4 zwycięstwa i tyle samo porażek.
O ile niewielka liczba przegrany spotkań na pewno cieszy - tyle samo mają: Legia, Cracovia i Śląsk - to już licznik wygranych spotkań może martwić. Od marca mniej spotkań wygrały tylko dwa kluby: Górnik Zabrze i Podbeskidzie Bielsko-Biała. Za to w ilości remisów Biała Gwiazda jest niekwestionowaną liderką. Goni ją nieśmiało tylko Śląsk z ośmioma zremisowanymi spotkaniami.
Do tych statystyk trzeba jeszcze dołożyć pewien kontekst. W końcu zmiana trenera w Wiśle nie nastąpiła za zasługi, ale z powodu słabych wyników. Przed zatrudnieniem Moskala Wiślacy zremisowali jedno spotkanie i trzy przegrali. Bilans Wisły Anno Domini 2015 zamyka się więc w takim oto bilansie: 4 zwycięstwa, 12 remisów, 7 porażek. Trudno nazwać to inaczej niż poważnym przeciętniactwem.
Jeszcze gorzej wygląda cała sytuacja, kiedy dokładniej przyjrzymy się tym 11 zremisowanym meczom za kadencji trener Moskala. Aż 9-krotnie to Wisła prowadziła w takich spotkaniach by finalnie stracić punkty. Trzy razy zwycięstwo Biała Gwiazda traciła w ostatniej minucie spotkania. Tylko dwa razy zespół Moskala przegrywając odrobił straty. W tym sezonie rywale dogonili Wisłę trzykrotnie.
Można więc chwalić Wisłę za poszczególne mecze, za sposób gry. Można wymieniać piłkarzy takich jak Maciej Jankowski, Wilde Donald Guerrier, Krzysztof Mączyński, czy Arkadiusz Głowacki, którzy w naszej lidze potrafią się wyróżnić. Ale trzeba otwarcie przyznać, że w tym momencie Wisłę stać tylko na dobre momenty. Takie, które na przykład pozwalają zagrać dobry mecz z Legią w Warszawie. Efekt punktowy, w piłce przecież najważniejszy jest jednak słaby. A piłkarska matematyka jest bezlitosna. Remisami daleko się nie zajedzie. Wisła nie przegrywa, a bliżej jej do strefy spadkowej niż do pozycji lidera.
(j.)