Podbeskidzie Bielsko-Biała przegrało na własnym boisku z Lechem Poznań 2:3 w ostatnim meczu 13. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Po tym zwycięstwie "Kolejorz" ma drugie miejsce w tabeli.
Skazywane na pożarcie Podbeskidzie bardzo długo stawiało opór utytułowanemu rywalowi. W końcu jednak obrona "Górali" nie poradziła sobie z upilnowaniem Bartosza Ślusarskiego, który wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego i w 24. minucie strzałem głową dał prowadzenie swojej drużynie. Ale Lech nie cieszył się z prowadzenia zbyt długo. Mimo, że przewaga "Kolejorza" rosła, to niewiele z niej wynikało, a Podbeskidzie wykorzystało pierwszą okazję. Dość nietypową. Po dośrodkowaniu piłka poszybowała wysoko w górę, w polu karnym poznaniaków walczył o nią m.in Demjan i Burić. Ale to zawodnik gospodarzy okazał się sprytniejszy - lekko odepchnął bramkarza i ładnym strzałem wpakował piłkę do bramki.
Kibice z Bielska-Białej uwierzyli w punktową zdobycz, ale wkrótce rozpoczęło się ich pasmo nieszczęść. Najpierw w ostatniej akcji pierwszej połowy bardzo kontrowersyjną decyzję podjął sędzia, który wyrzucił z boiska Pietrasiaka - zdaniem arbitrów obrońca Podbeskidzia nieprzepisowo zatrzymał wychodzącego na czystą pozycję Lovrencsicsa. Całą drugą połową "Górale" musieli więc grać w osłabieniu.
Na liczebną przewagę Lech zareagował bardzo niemrawo, ale w końcu Ślusarski po raz drugi trafił do siatki i było 2:1 dla Lecha. Chwilę wcześniej świetną okazję zmarnował Jeleń, ale napastnik Podbeskidzia dostał szansę na rewanż - jego drużyna dostała rzut karny. Napastnik, który jeszcze niedawno grał na francuskich boiskach strzelił jednak fatalnie i wynik się nie zmienił. Po kilku minutach Lech jeszcze dobił gospodarzy kolejną bramką - tym razem na listę strzelców wpisał się Bereszyński, Podbeskidzie zdołało odpowiedzieć trafieniem Adamka w 85. minucie, ale na uratowanie punktów było już za późno.
Po tym meczu Podbeskidzie nie opuściło ostatniego miejsca w tabeli, a Lech wrócił na drugie miejsce w tabeli i teraz traci do Legii 4 punkty.