UEFA wszczęła postępowanie dyscyplinarne wobec piłkarskich federacji Serbii i Albanii. Wtorkowy mecz obu drużyn w Belgradzie w eliminacjach Euro 2016 został przerwany pod koniec pierwszej połowy (przy stanie 0:0) z powodu zamieszek z udziałem zawodników i kibiców.
Zaczęło się od incydentu z przyczepioną do drona flagą z mapą "Wielkiej Albanii" i albańskim godłem, która w pewnym momencie pojawiła się nad stadionem w Belgradzie. Flagę przechwycił jeden z serbskich piłkarzy, co doprowadziło do przepychanek między zawodnikami obu drużyn, którzy ostatecznie skierowali się do szatni. Równocześnie w kierunku boiska poleciały z trybun race i inne przedmioty, na murawę wbiegło też kilkudziesięciu kibiców (ze względów bezpieczeństwa mecz oglądali tylko fani Serbii).
To była zaplanowana manifestacja polityczna i tak naprawdę to właśnie ona spowodowała przerwanie meczu. Stefan Mitrović chwycił flagę jedynie po to, żeby można było normalnie kontynuować mecz, został jednak zaatakowany przez piłkarzy rywali. Chcemy również podkreślić, że serbscy fani nie wywieszali żadnych prowokacyjnych banerów - napisała w komunikacie Serbska Federacja Piłkarska (FSS).
Podkreśliła jednak, że nie ma usprawiedliwienia dla kibiców, którzy wbiegli na boisko. Przyjrzymy się nagraniom wideo i wniesiemy oskarżenie przeciwko tym, którzy zawinili - zapewniła.
Prezydent UEFA Michel Platini określił zamieszki jako niewybaczalne. Nasza dyscyplina nie powinna być w żaden sposób mieszana z polityką - podkreślił.
Oficjalne zarzuty UEFA pod adresem Serbii dotyczą odpalenia rac, niewłaściwego zachowania kibiców, wkroczenia fanów na murawę, niedostatecznego przygotowania meczu przez organizatorów i użycia lasera przez osoby na trybunach. Z kolei Albania będzie musiała tłumaczyć się z odmowy dalszej gry i wywieszenia baneru o treści niezgodnej z regulaminem.
Według serbskiej telewizji, tamtejsi politycy podejrzewają o przygotowanie prowokacji z użyciem drona Orsiego Ramę, brata premiera Albanii. Pojawiły się doniesienia, że został on aresztowany w strefie VIP z kontrolerem w ręku. On sam zaprzecza tym informacjom.
Policja wyprowadziła mnie ze stadionu, ale o żadnym aresztowaniu nie było mowy. Nigdy w życiu nie używałem żadnego drona, kupiłem jedynie synowi zabawkowy helikopter - oświadczył Orsi Rama po powrocie do Tirany.
Na Facebooku odnaleziono zdjęcia kilku członków albańskiej kibicowskiej organizacji "The Smugglers" z dronem identycznym jak ten, który zakłócił mecz w Belgradzie. W podpisach cieszono się z "dobrze wykonanego zadania". Nie wiadomo jednak, na ile wiarygodne są te materiały.
Zachowaniem piłkarzy i sztabu Albanii, a także internautów, którzy cieszą się z "sukcesu" akcji, zbulwersowana jest Serbska Federacja Piłkarska.
Nie ma wątpliwości, że wszyscy brali udział w zaplanowanym wydarzeniu, którego celem było przerwanie widowiska. To zniewaga nie tylko dla FSS i serbskiego narodu, ale naszym zdaniem także dla UEFA - napisała federacja w komunikacie.
Jak poinformował rzecznik prasowy UEFA Pedro Pinto, przeciwko obu federacjom wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne. Serbowie i Albańczycy mają czas do 22 października na przedstawienie swoich stanowisk. Następnego dnia ma zostać wydana decyzja w sprawie kar.
Stosunki dyplomatyczne między Albanią i Serbią od lat pozostają napięte. W lutym 2008 roku Kosowo, zamieszkane przez większość albańską (92 procent ludności), ogłosiło niepodległość i odłączenie się od Serbii. Do dziś jego państwowość uznało 105 ze 193 krajów członkowskich ONZ, 23 z 28 Unii Europejskiej i 24 z 28 NATO, w tym Polska.
Belgrad wciąż nie pogodził się z secesją tej prowincji. Albanię oskarża się w Serbii o projekt utworzenia "Wielkiej Albanii", w skład której miałyby wejść - oprócz jej samej - także wspólnoty albańskie z Kosowa, Czarnogóry, Macedonii i południowej Serbii.
(edbie)