Siatkarze reprezentacji Polski po raz drugi w ciągu dwóch dni pokonali Belgię 3:1 (25:21, 24:26, 25:14, 25:18). Był to ostatni sparing biało-czerwonych przed zbliżającymi się mistrzostwami świata w Bułgarii i we Włoszech.
Vital Heynen do rewanżu wysłał zupełnie inną szóstkę niż w pierwszym meczu. W porównaniu z wtorkiem w podstawowym składzie zostali jedynie Michał Kubiak i Mateusz Bieniek. To potwierdza opinię, że nie mamy wyjściowej szóstki, a jedynym pewniakiem może być jedynie libero Paweł Zatorski. Szczególnie dało się zauważyć brak Jakuba Kochanowskiego, który wyrasta na jednego z liderów kadry.
Także Andrea Anastasi z wtorkowego składu pozostawił zaledwie dwóch siatkarzy: Sama Deroo z Zaksy Kędzierzyn-Koźle i środkowego Stoczni Szczecin Simona Van De Voorde.
Mimo zmian pierwszy set był dokładną kopią wtorkowego starcia. Remis utrzymywał się do stanu 21:21. Potem Polacy zdobyli zagrywkę, na którą powędrował środkowy Piotr Nowakowski. Zrobił to samo co dzień wcześniej Kochanowski, czyli serwował na zwycięstwo setowe. Zaczęło się od punktowego bloku pary Bartosz Kurek - Michał Bieniek, a skończyło szczęśliwym asem serwisowym, gdy piłka przetoczyła się po siatce na pole Belgów.
Druga partia długo wyglądała tak, jakby była pod kontrolą Polaków. Podopieczni Heynena utrzymywali kilkupunktową przewagę, ale w końcówce dali się dogonić. Spora "zasługa" nieskutecznych ataków Kurka. Po jednym z nich rywale doprowadzili do stanu 21:21, a kilka chwil później Artur Szalpuk wyrzucił piłkę w aut i goście mieli setbola. Wykorzystali dopiero trzeciego, po ataku Tomasa Rousseaux.
Dopiero w trzeciej partii kibice zobaczyli Polaków grających na wysokim poziomie. Czujnie w bloku i obronie oraz skutecznie w kontrach. Słabo grający dotąd Kurek w tej partii miał stuprocentową skuteczność ataku. Wtórowali mu Szalpuk i Michał Kubiak. Skończyło się pogromem Belgów.
Polacy nie zatrzymali się już do końca spotkania i w równie przekonującym stylu wygrali także czwartą partię i cały mecz.
Był to ostatni sprawdzian Polaków przed mundialem. Teraz reprezentanci dostaną kilka dni przerwy. W sobotę spotkają się na ostatnich treningach w Nowym Dworze Mazowieckim. Dzień później wylatują do Bułgarii.
W połowie sierpnia Polacy - w ramach przygotowań do MŚ, w których będą bronić tytułu - rozegrali w Ostrowcu Świętokrzyskim dwa sparingi z reprezentacją Kamerunu. Zakończyły się one ich wygraną 3:1 i 4:0. Następnie w ramach Memoriału Jerzego Huberta Wagnera pokonali w Krakowie Kanadę 3:0 oraz Francję i Rosję 3:2. W Szczecinie dwa razy wygrali z Belgią po 3:1.
Mistrzostwa świata potrwają od 9 do 30 września. Biało-czerwoni trafili do grupy D, w której zmierzą się w Warnie z Kubą, Portoryko, Finlandią, Iranem i Bułgarią. Pierwsze spotkanie rozegrają 12 września, a rywalem będzie Kuba.
Polska - Belgia 3:1 (25:21, 24:26, 25:14, 25:18)
Polska: Fabian Drzyzga, Artur Szalpuk, Piotr Nowakowski, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek oraz Paweł Zatorski (libero), Dawid Konarski, Grzegorz Łomacz, Jakub Kochanowski, Aleksander Śliwka.
Belgia: Bram Van Den Dries, Sam Deroo, Stjin D’hulst, Pieter Verhees, Simon Van De Voorde, Tomas Rousseaux oraz Lowie Stuer (libero), Jelle Ribbens (libero), Igor Grobelny, Francois Lecat, Hendrik Tuerlinckx, Matthias Valkiers, Pieter Coolman
Mimo wygranej z końcowego rezultatu nie był zadowolony kapitan naszej reprezentacji Michał Kubiak. Graliśmy całkiem nieźle i powinniśmy ten mecz skończyć wynikiem 3:0. Zabrakło koncentracji. Belgowie to wykorzystali i zwyciężyli w drugiej partii - przyznał skrzydłowy.
Kubiak dodał, że cieszy go, iż we wszystkich meczach było widać powtarzalność dobrej gry i zwycięstwa. Zapytany o to jakiej drużyny obawia się najbardziej w kontekście zbliżających się mistrzostw świata odpowiedział przewrotnie: Polski. To jedyny rywal, jakiego się obawiamy. Jeśli zagramy dobrą siatkówkę, to będziemy wygrywali - stwierdził.
Drugi z najbardziej doświadczonych reprezentantów Polski, Bartosz Kurek mecz zaczął słabo. W pierwszym secie miał zaledwie 10-procentową skuteczność ataku. Z czasem jego gra wyglądała coraz lepiej.
Jak pamiętam, tego pierwszego seta nasza drużyna wygrała, więc moje statystyki mają tu drugorzędne znaczenie - zauważył atakujący, który zagrał w Szczecinie po raz pierwszy odkąd podpisał kontrakt z miejscową Stocznią.
Na razie czułem się tu bardziej jak gość niż gospodarz. Jeszcze tu nie trenowałem - powiedział.