Zły stan techniczny łodzi, niedoświadczenie i bezmyślność żeglarzy - to główne przyczyny tragedii na mazurskich jeziorach. Tylko podczas ubiegłorocznego sezonu żeglarskiego utopiło się czterech żeglarzy a kilkadziesiąt jachtów trzeba było holować do brzegu.
Dzisiaj na jeziora wypłynęli woprowcy i inspektorzy żeglugi mazurskiej. Do jesieni - przez cały sezon będą dbać o nasze bezpieczeństwo. W rozmowie z reporterką RMF FM jeden z woprowców powiedział, że Śniadrwy są akwenem tak dużym, a ludzie lekceważą go nie zdając sobie sprawy co może zrobić w przeciągu pięciu minut wiatr z łajbą typu np. Sasanka. Aby czuć się bezpiecznie na jeziorze trzeba pływać na sprzęcie poleconym przez kogoś znajomego bądź brać go ze znanych firm czarterowych. Jeśli zauważymy chmury trzeba zrzucić żagle i jak najszybciej płynąć do brzegu lub zarzucić kotwicę. Posłuchaj rozmowy z woprowcami reporterki RMF FM Beaty Tonn:
Tymczasem co czwarta łódź czekająca w mazurskich portach na przystaniach jest niesprawna technicznie. Te tykające bomby nie powinny w ogóle wypływać na jeziora. Bezpieczeństwo na mazurskich szlakach wodnych ma poprawić nowa ustawa, która właśnie wchodzi w życie. Dzięki niej, kontroli podlegać będą nie tylko jednostki pływające po jeziorach uznanych za żeglowne (większe) ale także te na małych akwenach. W ten sposób inspektorzy żeglugi mazurskiej dostali nowy instrument do walki z osobami nie przestrzegającymi zasad bezpieczeństwa na wodzie. Do tej pory obowiązywało stare prawo z 1950 roku. Jego mankamenty zobaczyli wszyscy dwa lata temu, po tragedii na jeziorze Dadaj. W eksplozji jachtu zginęła wtedy dwójka małych dzieci. Do tragedii doszło bo właściciele jednostki bezkarnie wypożyczali zdezelowany sprzęt turystom. Teraz będzie to niemożliwe.
foto RMF FM
09:40