Przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOI) Thomas Bach nie wykluczył w artykule opublikowanym na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" odsunięcia Rosji od udziału w sierpniowych igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. To efekt afery dopingowej w tym kraju.

REKLAMA

Udział sportowców rosyjskich zależy w dużym stopniu od wyników badań Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) - napisał Bach w "FAZ".

Jeżeli pojawią się dowody na zorganizowany i kompleksowy system dopingowy, który obejmował także inne dyscypliny sportowe, to federacje międzynarodowe oraz MKOl będą musiały podjąć trudną decyzję uwzględniającą zarówno zbiorową odpowiedzialność, jak i indywidualną sprawiedliwość - zaznaczył.

13 listopada 2015 roku Rosja została tymczasowo zawieszona w prawach członka Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Lekkoatletycznych (IAAF). Był to wynik ujawnienia afery dopingowej, w której m.in. zarzucono władzom tego kraju tuszowanie pozytywnych wyników badań sportowców.

Rosyjscy lekkoatleci, oskarżani o udział w zorganizowanym systemie dopingu, zostali tymczasowo wykluczeni ze wszystkich zawodów, łącznie z igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro. Decyzja została podjęta przez zwołaną w trybie awaryjnym Radę IAAF. Członkowie brali w niej udział dzięki telekonferencji. Teraz Rada IAAF zbierze się 17 czerwca w Wiedniu i tam zapadnie ostateczna decyzja, czy Rosjanie zostaną dopuszczeni do sierpniowych igrzysk w Rio de Janeiro.

Wcześniej WADA odebrała akredytację laboratorium w Moskwie. Jednym z powodów - jak napisano w oświadczeniu - były potwierdzone przypadki "bezpośredniego ingerowania" przez władze Rosji w przebieg procesu badawczego. Jak ustalono, dyrektor moskiewskiego laboratorium Grigorij Rodczenkow, który po wykryciu afery podał się do dymisji, miał zlecić zniszczenie 1417 próbek w grudniu 2014 roku, na kilka dni przez zapowiedzianym audytem wyznaczonym przez WADA.

Thomas Bach uważa, że jeśli zarzuty potwierdzą się, to rosyjscy lekkoatleci będą być może musieli udowadniać swoją niewinność. Należy rozważyć, czy w tak "zainfekowanych" federacjach można będzie utrzymać w mocy zasadę niewinności sportowców, czy też trzeba ją będzie odwrócić - napisał szef MKOl w "FAZ". Oznaczałoby to, że to sportowcy musieliby udowodnić, że ich testy antydopingowe zostały przeprowadzone zgodnie z międzynarodowymi standardami.

(edbie)