Ministerstwo sportu jest gotowe na sądową konfrontację z władzami Krakowa. Resort trwa przy stanowisku, że stolica Małopolski musi oddać mu prawie 4 miliony złotych dotacji, która była przeznaczona na przygotowanie aplikacji kandydatury miasta do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku. Kraków ostatecznie zrezygnował z ubiegania się o igrzyska.
Gmina Kraków nie wywiązała się z umowy, którą podpisała z Ministerstwem Sportu i Turystyki, czyli nie zrealizowała celu doprowadzenia procesu aplikacyjnego (do końca). W związku z tym, skoro cel nie został zrealizowany, to pieniądze muszą zostać zwrócone - mówi RMF FM rzeczniczka resortu sportu Katarzyna Kochaniak. Podkreśla, że Kraków dopiero w połowie procesu kandydowania postanowił zorganizować referendum w tej sprawie i teraz musi ponieść konsekwencje negatywnej odpowiedzi swoich mieszkańców.
Z kolei wiceprezydent Krakowa i przewodnicząca Komitetu Konkursowego Kraków 2022 Magdalena Sroka przekonywała wcześniej, że umowa między miastem a ministerstwem nadal obowiązuje, bo nie została formalnie rozwiązana. Dlatego nie ma - według niej - podstaw do oddania już rozliczonych pieniędzy. Co więcej Sroka zapowiedziała: Będziemy się domagać, by miastu została przekazana druga transza pieniędzy, która miała trafić do nas w kwietniu, a tak się nie stało.
Wniosek o zwrot pieniędzy władze Krakowa uważają za polityczny odwet. Uważamy, że jest to forma zemsty, kara dla krakowian, którzy poszli do referendum i przedstawili swoją opinię na temat organizacji igrzysk - powiedziała reporterowi RMF FM Maciejowi Grzybowi Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta miasta.
Referendum ws. organizacji igrzysk zorganizowano w Krakowie 25 maja. Aż 70 procent głosujących opowiedziało się przeciwko igrzyskom. W efekcie w ostatnią środę Rada Miasta Krakowa przyjęła formalną uchwałę o rezygnacji z ubiegania się o organizację zimowych igrzysk. Uchwała trafi teraz do Polskiego Komitetu olimpijskiego, a później do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Dzisiaj krakowski Sąd Okręgowy oddalił protest dwójki przedsiębiorców przeciwko ważności referendum. Twierdzili oni m.in., że błędnie ustalono liczbę osób, które mogły brać udział w referendum. Kwestionowali także fakt, że o igrzyskach, które miałyby być organizowane także w innych gminach, wypowiadali się wyłącznie mieszkańcy Krakowa.
Sąd uznał, że składający protest nie udowodnili swoich twierdzeń o zaniżonej liczbie uprawnionych do głosowania, i wskazał, że osoby niezameldowane w Krakowie na stałe mogły dopisać się do rejestru wyborców. W tym zakresie protest oddalił.
Pozostałe zarzuty pozostawił zaś bez dalszego biegu. Uznał, że nie mogły być rozpoznane merytorycznie, gdyż dotyczyły uchwały Rady Miasta Krakowa o przeprowadzeniu referendum - a uchwała taka może być zaskarżona w trybie nadzorczym przez wojewodę, a nie wyborcę.