"Cieszy fakt, że nasze zespoły zaczęły regularnie grać w pucharach europejskich. Naszym celem długofalowym jest 15. miejsce w rankingu UEFA, które umożliwiałoby posiadanie już pięciu zespołów w pucharach" - mówi prezes Ekstraklasy S.A. Marcin Animucki w rozmowie z Cezarym Dziwiszkiem z redakcji sportowej RMF FM. Właśnie grę w europejskich rozgrywkach wskazuje jako jeden z głównych czynników wzrostu przychodów polskich klubów, a co za tym idzie całej ligi. A tak się składa, że wzrost w ubiegłym sezonie był rekordowy.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Rekordowa Ekstraklasa - magiczna bariera przekroczona. Rozmowa z Marcinem Animuckim

Ponad miliard złotych przychodu wypracowały kluby Ekstraklasy w sezonie 2023/24 - to dane na podstawie raportu "Finansowa Ekstraklasa" przygotowanego przez firmę Grant Thorthon. To znaczący wzrost w stosunku do ubiegłego sezonu i sezonu 2019/20, czyli tego, w którym stadiony przez pandemię Covid-19 świeciły pustkami.

Wszystkie kluby PKO BP Ekstraklasy (jest ich 18 - przyp. red.) przekroczyły miliard przychodów. Dokładnie 1 miliard 168 milionów złotych, co jest wynikiem o 27 proc. wyższym niż rok wcześniej i prawie 80 proc. wyższym niż 5 lat wcześniej. Widać więc tę dynamikę rozwoju Ekstraklasy - przyznaje prezes Ekstraklasy S.A. Marcin Animucki.

Jak bogaciła się piłkarska ekstraklasa?

Skąd wziął się ten imponujący wzrost? Aż o 32 proc. w stosunku do sezonu 2022/23 (408 mln zł) zwiększyły się wpływy klubów z praw medialnych i marketingowych. Pod tym kryją się m.in. nowe, bardziej korzystne kontrakty telewizyjne z Canal+ i TVP, ale także umowy ze sponsorami Ekstraklasy.

Same kluby również wypracowują coraz wyższe przychody. Tzw. "wpływy komercyjne", czyli pieniądze pochodzące od indywidualnych sponsorów i zawartych kontraktów reklamowych - w tej kategorii nastąpił wzrost o 370 mln zł (8 proc. więcej niż w sezonie 2022/23).

Znaczący wzrost przychodów nastąpił też dzięki wyższej niż w poprzednich sezonach frekwencji na trybunach. Na jeden mecz PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2023/24 średnio przyszło 12 303 widzów. To o prawie 3 tys. więcej niż w sezonie 2022/23 i 5 tys. więcej niż w sezonie 2021/22. Dzięki temu przychody z dnia meczowego (bilety, catering itp.) wzrosły o 47 mln zł.

Pieniądze z europejskich pucharów

Większe były też wpływy klubów ze sprzedaży zawodników. W ubiegłym sezonie to 207 mln zł (58 proc. więcej niż w sezonie 2022/23). Te przychody są jednak nieregularne, bo zależą od skutecznej promocji zawodników. A ta - jak przyznaje Marcin Animucki - zależy też od gry w fazie ligowej europejskich pucharów:

Cieszy fakt, że nasze zespoły zaczęły regularnie grać w pucharach europejskich. Teraz to jest Liga Konferencji, czy w ubiegłym roku także Liga Europy, ale ten wskaźnik, jeżeli chodzi o wynik sportowy, czyli ranking UEFA, rośnie. Startowaliśmy gdzieś z "zakopanych" miejsc trzydziestych, teraz jesteśmy na 18. miejscu z całkiem niezłym już dorobkiem, jeżeli chodzi o rundy kwalifikacyjne. Ostrzymy sobie zęby na te spotkania Jagiellonii i Legii w tym roku w Lidze Konferencji, bo format ligowy też może nam sprzyjać. Tu może być trochę niespodzianek - mówi prezes Ekstraklasy S.A.

Naszym celem długofalowym jest 15. miejsce, które umożliwiałoby posiadanie już pięciu zespołów w europejskich pucharach. No i wtedy można mówić o takim odważnym atakowaniu na pozycje wyższe i także tego celu długoterminowego, jakim jest oczywiście Liga Mistrzów. Tyle że potrzebujemy konsekwencji - posiadania co najmniej dwóch, a najlepiej trzech zespołów w fazach ligowych, najlepiej też co najmniej jednego w rozgrywkach na wiosnę - mówi Marcin Animucki.

Piłkarskie inwestycje

Wyższe przychody to także większe wydatki. Zarówno samej spółki Ekstraklasa S.A., jak i wszystkich grających w niej klubów:

Inwestujemy w nowe centrum mediowe, które powstaje na warszawskiej Białołęce. Ono ma także podnieść sposób i pokazywanie meczów w przyszłości, będzie gotowe za dwa lata. Czyli wystartujemy z tym projektem w roku, kiedy będzie przygotowywany kolejny przetarg na prawa telewizyjne 2027+. Drugim takim elementem, który cieszy, to jest prawie 110 milionów złotych przekazanych przez kluby na szkolenie, czyli rozwój akademii klubowych w ekstraklasie - mówi prezes Animucki.

To przełoży się w długim terminie oczywiście na zwiększenie transferów. Około 50 milionów euro to jest całkiem niezła suma, jeżeli chodzi o transfery, które zostały wykonane przez polskie kluby. No ale tak naprawdę, żeby liczyć się w Europie, o czym mowa także w innych raportach, musimy zbliżać się do tych 100 milionów euro rocznie, co także powinno mieć przełożenie wówczas na budzenie rynku wewnętrznego - krajowych transferów, które się pojawiają, ale one potem powinny być po prostu na dużo wyższym poziomie. Wówczas przeniesiemy się o piętro wyżej. No i to generowanie wspólne przychodów, czy to przez Ekstraklasę S.A., czy przez kluby, czy przez wpływy transferowe, powinno nam też dać szansę zbliżenia się do tej piętnastki w Europie - mówi w rozmowie z RMF FM prezes Ekstraklasy S.A. Marcin Animucki.

Legia liderem przychodów

Jeżeli chodzi o same kluby, na fotel lidera pod względem przychodów powróciła Legia Warszawa, która wypracowała w ubiegłym sezonie ponad 267 mln zł. Wpływ na taki przychód miało kilka czynników: gra w fazie grupowej Ligi Konferencji w sezonie 2023/24, sprzedaż Ernesta Muciego, Bartosza Slisza i Maika Nawrockiego za łącznie prawie 20 mln euro oraz świetna frekwencja - na poziomie 24 716 widzów średnio na mecz.

Na 2. miejsce spadł Lech Poznań (ponad 123 mln zł przychodu), który tym razem nie awansował do europejskich pucharów.

Mimo gry w Lidze Europy dopiero 3. miejsce w zestawieniu zajął Raków Częstochowa (ponad 114 mln zł przychodu). Podobnie jak sezon wcześniej dopiero 7. pozycja przypadła mistrzowi Polski, Jagiellonii Białystok (prawie 60 mln zł przychodu), ale białostoczanie dzięki awansowi w tym sezonie do fazy ligowej Ligi Konferencji zapewne zanotują znaczny skok w tym zestawieniu w kolejnym raporcie.