Real Madryt pokonał na wyjeździe Rayo Vallecano 2:0 w spotkaniu 5. kolejki hiszpańskiej ekstraklasy piłkarskiej. Początkowo mecz miał odbyć się w niedzielę, ale został przełożony na poniedziałek z powodu awarii oświetlenia.
To nie była łatwa sytuacja. Przyjeżdżamy na mecz i chcemy grać, ale okazuje się, że trzeba czekać na decyzję w niepewności. W końcu okazuje się, że nie gramy - żalił się trener Realu Jose Mourinho. Niedzielne spotkanie trzeba było przełożyć, bo nieznani sprawcy przecięli kable i spowodowali awarię oświetlenia na stadionie Rayo. Prezes klubu Raul Martin Presa nazwał sprawców piłkarskimi terrorystami. Awarię udało się naprawić i ostatecznie ustalono, że mecz odbędzie się w poniedziałkowy wieczór.
Dla Realu to nie były łatwe "małe derby" Madrytu. Gospodarze podyktowali faworytom trudne warunki, choć Królewscy dość szybko zdobyli bramkę. Już w 13. minucie do siatki beniaminka trafił Karim Benzema, który wykończył akcję Angela di Marii. Potem jednak przez długi czas mecz był wyrównany, a w kilku sytuacjach bramkarskim kunsztem musiał popisać się Iker Casillas - gdyby nie jego interwencje piłkarze Rayo Vallecano doprowadziliby do wyrównania. Tymczasem w 70. minucie po zagraniu ręką sędzia podyktował rzut karny dla Realu, który na bramkę zamienił Cristiano Ronaldo.
To było ciężkie spotkanie. Zagraliśmy jednak dobrze, tworzyliśmy zgraną drużynę. Jeśli tak samo zaprezentowalibyśmy się w meczach z Getafe i Sevillą, na pewno byśmy je wygrali - powiedział po meczu Mourinho. Dzięki wygranej na koncie Realu jest już siedem punktów i Królewscy zajmują siódme miejsce w tabeli. Prowadzi z kompletem punktów FC Barcelona. W drugim poniedziałkowym meczu Primera Division Deportivo La Coruna przegrało z Sevillą 0:2.