Legia Warszawa zdobyła piłkarski Puchar Polski. W finale pokonała Ruch Chorzów aż 3:0. Mecz budził wiele emocji, nie tylko sportowych. Kibice odpalali petardy i race dymne, w drugiej połowie spotkanie zostało na kilka minut przerwane.
Piłkarze Legii byli skuteczniejsi i lepiej przygotowani do spotkania na stadionie kieleckiej Korony. Szybko stało się jasne, że Ruch nie sprawi drużynie z Warszawy zbytnich kłopotów.
Już w 8. minucie Legioniści zdobyli prowadzenie po strzale Danijela Ljuboji. Podwyższyli rezultat na kilka minut przed końcem pierwszej połowy - po pięknej akcji i dokładnym podaniu Michała Żyro do Miroslava Radovicia, który posłał piłkę do siatki rywali.
Rezultat mógł być przed przerwą jeszcze korzystniejszy, gdyby Żyro, będąc sam na sam z bramkarzem chorzowian, celniej kopnął piłkę. A tak Michal Peskovic wybił ją poza boisko.
W drugiej połowie piłkarze z Chorzowa zaczęli grać szybciej i składniej. Dobrą okazję do zdobycia kontaktowego gola miał ich napastnik Andrzej Niedzielan - strzelał z sześciu metrów, ale Dusan Kuciak nie dał się zaskoczyć.
Legioniści szybko skarcili rywali, podwyższając rezultat po akcji Zyry, i już do końca meczu grali tak, jakby to był trening.
Na szczęście obeszło się bez rozrób, ale kibice obu zespołów zdołali wnieść na stadion materiały pirotechniczne. Przez cały mecz odpalali petardy, race świetlne i sztuczne ognie - i to w kierunku murawy boiska. Doszło do tego, że w 69. minucie sędzia przerwał mecz na kilka minut, bo dymy z rac i świec nie pozwalały na kontynuowanie gry. W tym czasie piłkarze Legii podeszli do sektorów zajmowanych przez swoich kibiców, by ich uspokoić. Równocześnie sektory zajmowane przez kibiców obu zespołów szczelnie otoczyli policjanci z oddziałów prewencji w kaskach i z tarczami.
Jak podkreślał w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą Grzegorz Dudek ze świętokrzyskiej policji, wystąpili o to sami gospodarze obiektu: Jeżeli służby porządkowe sobie nie radzą, do akcji wkraczają w takich sytuacjach policjanci.
Ci ostatni będą mieli zresztą jeszcze wiele pracy w związku z tym meczem. Na stadionie wielokrotnie łamana była ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych. I nie chodzi tylko o eksplozje na trybunach, ale też zasłanianie twarzy przez kibiców. Na podstawie zapisu z kamer monitoringu trzeba będzie teraz zidentyfikować wiele osób łamiących prawo.
Zgodę na rozegranie spotkania na stadionie Korony prezydent Kielc wydał mimo negatywnej opinii policji w sprawie zabezpieczenia meczu. A ta miała wiele zastrzeżeń - jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, lista liczyła aż 26 punktów. Problemem był dla funkcjonariuszy między innymi dostęp do toalet - dojście do nich jest możliwe tylko z jednego sektora, więc trzeba zmienić sektor, by się do nich dostać. Kolejny kłopot to niewystarczające ogrodzenie płyty boiska, które nie byłoby w stanie powstrzymać kibiców przed dostaniem się na murawę. A gdyby doszło do rozrób, to przez infrastrukturę stadionu służby miałyby problemy z szybkim sprowadzeniem armatek wodnych.
Policji nie podobało się również, że podczas meczu na stadionie ma być tylko 360 ochroniarzy i przedstawicieli służby informacyjnej.
Bramki: Danijel Ljuboja (8.), Miroslav Radovic (41.), Michał Żyro (56.)
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).
Legia: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow (87. Rafał Wolski), Inaki Astiz, Jakuba Wawrzyniak (69. Tomasz Kiełbowicz) - Ivica Vrdoljak, Miroslaw Radovic, Michał Kucharczyk, Janusz Gol, Michał Żyro (82. Jakub Rzeźniczak) - Danijel Ljuboja.
Ruch: Michał Peskovic - Łukasz Burliga, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Marek Szyndrowski (46. Wojciech Grzyb) - Marcin Malinowski (33. Paweł Lisowski), Marek Zieńczuk, Gabor Straka, Maciej Jankowski, Łukasz Janoszka - Andrzej Niedzielan (57. Paweł Abbott).