White Lives Matter Burnley, czyli „białe życie ma znaczenie Burnley” – samolot z takim prowokacyjnym sloganem pojawiał się nad stadionem piłkarskim Manchester City podczas meczu z drużyną z Burnley. Chwilę wcześniej piłkarze uklękli na murawie, by złożyć hołd Afroamerykaninowi, którego śmierć z ręki policji w Stanach Zjednoczonych wywołała fale protestów na całym świecie. Ten gest pilota nad stadionem w Anglii wywołał na Wyspach powszechne oburzenie.
Od wznowienia rozgrywek Premier League, na każdej koszulce piłkarza - w miejscu gdzie kiedyś umieszczano nazwisko - znajdują się trzy słowa "Black Lives Matter". To przesłanie angielskiego futbolu w walce z rasizmem.
Przed każdym meczem piłkarze przez moment przyklękają także na jedno kolano w hołdzie dla Georga Floyda. W istocie wszelkie mecze tego sezonu angielskiej Premier League rozpoczynają się w ten sposób. Z uwagi na obostrzenia związane z pandemią, rozgrywane są przy pustych trybunach.
Niespodziewanie, kilka minut po rozpoczęciu meczu, nad stadionem w Manchesterze pojawił się inny komunikat. Bardzo kontrowersyjny. Jest nam wstyd i czujemy zażenowanie. To kompletnie zniekształca nasze zachowanie na murawie - powiedział po przegranym 5-0 kapitan drużyny z Burnley, Ben Mee.
Początkowo piłkarze myśleli, że to dron. W rzeczywistości samolot ciągnący za sobą kilkunastometrowy baner okrążył stadion kilka razy, po czym odleciał. Klub zapowiada, że kibice odpowiedzialni za ten prowokacyjny gest zostaną zidentyfikowani i ukarani dożywotnim zakazem wstępu na stadion.
Do zorganizowania happeningu przyznało się ultraprawicowe ugrupowanie z Burnley. Jego przedstawiciel zapowiedział, że nie zamierza za nic nikogo przepraszać. Policja ustali czy złamane zostało prawo.
Dochodzenie prowadzone jest w trybie podejrzenia o zaburzenie porządku publicznego na tle rasistowskim.