Legia Warszawa pokonała Podbeskidzie Bielsko-Biała w meczu 3. kolejki piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy. Dzięki zwycięstwu podopieczni Jana Urbana umocnili się na pozycji lidera. Na czwarte miejsce w tabeli awansował Widzew Łódź po wygranej 2:1 z Koroną Kielce. Obie bramki dla łodzian zdobył Eduards Visniakovs.
Zgodnie z wypowiedzią trenera Jana Urbana, że nadal szuka optymalnego ustawienia, legioniści do sobotniego meczu podchodzili znowu w zmienionym składzie. W wyjściowej jedenastce znalazło się aż dwóch debiutantów - Łukasz Broź oraz Mateusz Cichocki. Po raz pierwszy w tym sezonie na ławce usiadł z kolei Serb Miroslav Radović.
Przed pierwszym gwizdkiem japońskiego arbitra Yudaiego Yamamoto uczczono minutą ciszy poległych w Powstaniu Warszawskim. Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała, mimo że nie byli faworytem spotkania, nie mieli zamiaru ułatwiać zadania niepokonanym w tym sezonie mistrzom Polski. Ustawili się wprawdzie mocno defensywnie, ale próbowali swojego szczęścia z kontrataków. Te, zwłaszcza w drugiej połowie, były szybko przerywane, ale za to Legia także długo nie mogła znaleźć drogi do bramki Ladislava Rybanskiego.
Nieskutecznością raził przede wszystkim Marek Saganowski, który słabe spotkanie rozegrał także w pierwszym meczu 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów z norweskim Molde FK (1:1). W 3. i 17. minucie nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem, został też wielokrotnie złapany na pozycji spalonej.
Ostatecznie jednak to właśnie jemu po raz pierwszy w tym sezonie ekstraklasy udało się wpisać na listę strzelców. W 41. minucie wykorzystał dośrodkowanie Jakuba Wawrzyniaka.
Jednak i "Górale" mieli swoje okazje. Bardzo blisko zdobycia gola był w 33. minucie Marcin Wodecki. Sytuację uratował dopiero słowacki bramkarz Legii Dusan Kuciak, dwa razy bliski szczęścia był także Fabian Pawela.
Po zmianie stron Podbeskidzie nie potrafiło przeciwstawić się Legionistom. Do bramki trafiali nowi piłkarze w barwach "Wojskowych" Portugalczyk Helio Pinto (52. minuta, po dośrodkowaniu Michała Żyry) oraz Estończyk Henrik Ojamaa (60., asysta Saganowski), a swojego czwartego gola w tym sezonie zdobył, parę sekund po wejściu na murawę (zastąpił Saganowskiego), z rzutu karnego Władimir Dwaliszwili (65.).
Bohaterem meczu Widzewa z Koroną okazał się Eduards Visniakovs. Już w drugiej kolejce gole debiutanta dały łodzianom zwycięstwo w meczu z Zawiszą Bydgoszcz. W sobotę Visniakovs znów dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, a Widzew 2:1 pokonał Koronę Kielce.
Powiedzieliśmy koniec i żeby nie wiem jak się działo, odwrotu nie ma - tak trener Widzewa niewiele ponad tydzień temu wypowiadał się o przyszłości Thomasa Phibela, który po meczu z Legią Warszawa (1:5) w pierwszej kolejce przestał pojawiać się na zajęciach. Przed spotkaniem z Koroną Francuz wrócił do klubu, ale niewiele trenował. Mimo to znalazł się w wyjściowej jedenastce Widzewa, choć Mroczkowski zapowiadał, że w jego zespole Phibel nie będzie już grał.
Trener Widzewa radykalnie zmienił więc zdanie w sprawie Phibela, a szkoleniowiec Korony tylko nieznacznie zmienił swoje statystyki w konfrontacjach z Widzewem. Leszek Ojrzyński z kieleckim zespołem pracuje od czerwca 2011 r. i w tym czasie jego podopieczni nigdy nie wygrali z Widzewem (dwa remisy, dwie porażki). Wczoraj strzelili wprawdzie pierwszą bramkę w pojedynkach z tym rywalem, ale mecz przegrali.
Już na początku spotkania Korona popełniła serię fatalnych błędów, które kosztowały ją stratę gola i bramkarza. W 3. minucie widzewiacy wyszli z szybkim kontratakiem. Visniakovs z prawej strony zagrał na lewą do Marcina Kaczmarka, ale wydawało się, że akcję spokojną interwencją przerwie Zbigniew Małkowski. Bramkarz Korony miał bliżej do piłki od lewego pomocnika gospodarzy, ale zamiast niej... złapał Kaczmarka. Za to zagranie zobaczył czerwoną kartkę, a Widzew stanął przed szansą zdobycia gola z rzutu karnego. Wykorzystał ją Visniakovs. Rezerwowy golkiper Korony Ołeksij Szłakotin był wprawdzie bliski obrony jedenastki, jednak piłka pod jego pachą znalazła drogę do siatki.
Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy goście wyrównali. Ze względu na przerwę związaną z czerwoną kartką dla Małkowskiego i wejściem na boisko rezerwowego bramkarza Korony sędzia Paweł Raczkowski regulaminowy czas gry przedłużył o sześć minut. Tuż przed jego upływem kielczanie wykonywali rzut wolny z ok. 25 metrów. Do piłki podszedł Paweł Golański i precyzyjnym strzałem pokonał Macieja Mielcarza. Chwilę później arbiter zakończył pierwszą część spotkania.
Strzelec wyrównującej bramki w drugiej połowie był regularnie wyzywany przez kibiców Widzewa. Niewiele brakowało, a za wyzwiska Golański "odpłaciłby" drugą bramką. W 73. minucie znów dobrze strzelił z rzutu wolnego, lecz tym razem gospodarzy od straty gola uratował słupek. Znacznie więcej szczęścia miał po drugiej stronie boiska Visniakovs. W 77. minucie napastnik Widzewa szesnaście metrów od bramki biegł z piłką w poprzek boiska. Będąc bokiem do bramki oddał strzał w tzw. długi róg, piłka minęła Szłakotina, odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Był to ostatni gol w tym meczu, choć w doliczonym czasie gry Visniakovs miał doskonałą okazję do podwyższenia prowadzenia. Nieatakowany przez rywali, w sytuacji sam na sam ze Szłakotinem, nie trafił jednak w bramkę.