Dach nad Stadionem Narodowym podczas meczu Polska-Anglia będzie zamknięty. Taką decyzję podjęli organizatorzy spotkania. Wczoraj piłkarze nie wybiegli na murawę z powodu ulewy, która dosłownie zatopiła boisko. Dziś, jak stwierdziła specjalna komisja, jego stan jest już znacznie lepszy, choć trawa wciąż jest mocno nasiąknięta.
Jak się okazuje, podczas Euro 2012 warstwa konstrukcyjna murawy miała grubość 36 cm, teraz tylko 10 cm. Wojtaś zaprzeczył jednak, że obecna nie nadaje się do użytku. Ta murawa przed meczem z RPA została odebrana przez Mazowiecki ZPN, mamy certyfikat. Jeszcze we wtorek o godzinie 10 pojawiła się komisja z przedstawicielami obu drużyn i FIFA. Zgodnie stwierdzono, że murawa spełnia wszystkie wymogi. To nie jest kwestia oszczędzania. My wydatkując publiczne pieniądze zawsze robimy to w sposób optymalny. Obecna murawa wraz z podbudowaniem spełnia wszystkie wymagania - podkreślił Wojtaś.
Na razie trudno dociec, czyja decyzja doprowadziła do wczorajszej kompromitacji. W przesłanym naszej redakcji komunikacie FIFA twierdzi, że jej delegat na 2 godziny przed początkiem meczu usłyszał od zarządcy stadionu, że zamknięcie dachu nie jest możliwe podczas deszczu. Potwierdza to w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Romanem Osicą również prezes PZPN Grzegorz Lato. Dodaje, że związek będzie żądał odszkodowania od właściciela stadionu. Tymczasem szef NCS-u twierdzi, że wcześniej kilkukrotnie sugerował PZPN-owi zamknięcie dachu przed meczem, ale za każdym razem miał słyszeć odmowę.
Robert Wojtaś tłumaczył, że całemu zamieszaniu winna jest pogoda. Jego zdaniem, opady były zbyt obfite, by murawa mogła sobie z nimi poradzić. Podobnie jak szef NCS-u wczorajszą kompromitację tłumaczył Marek Wypychowski z firmy "Zielona Architektura", której pracownicy dbają o murawę Stadionu Narodowego. Jak powiedział reporterowi RMF FM, system odprowadzający wodę na stadionie działa poprawnie - radzi sobie nawet w sytuacji, jeżeli z nieba spadnie 130 litrów wody na metr kwadratowy. Tymczasem w IMGW dowiedzieliśmy się, że wczoraj w Warszawie spadło zaledwie 30 litrów na metr kwadratowy. Wypychowskiego te pomiary jednak nie przekonują. Na Stadionie Narodowym spadło tej wody sporo więcej - twierdził w rozmowie z Pawłem Świądrem. Co więcej, zdaniem Wypychowskiego, z wczorajszą ulewą nie poradziłaby sobie nawet grubsza warstwa murawy, jaka funkcjonowała na stadionie podczas meczów Euro 2012.Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska informowała wcześniej na konferencji prasowej, że o tym, że dach stadionu nie zostanie zamknięty, zdecydował już w poniedziałek delegat FIFA wraz z przedstawicielami obu zespołów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Spotkanie zostanie rozegrane przy udziale publiczności. Ważność zachowują wczorajsze bilety i zaproszenia - bez względu na stan, w jakim się znajdują. Jest jednak prośba, by kibice, którzy kupili wejściówki za pośrednictwem platformy kupbilet.pl, ponownie je wydrukowali. Natomiast ci kibice, którzy na dzisiejszy mecz nie mogą się wybrać, mogą składać reklamacje w miejscach, w których kupili bilety. Jeśli zrobili to przez stronę kupbilet.pl, mogą składać reklamacje w internecie.
Kuriozalna sytuacja na Stadionie Narodowym stała się pośmiewiskiem dla całego piłkarskiego świata. Używanie, co zrozumiałe, mają szczególnie Brytyjczycy. Sprawdziliśmy więc, jak funkcjonuje najsłynniejszy stadion na Wyspach - Wembley.Stadion ma wysuwany dach i najczęściej pozostaje on w pozycji zamkniętej. Tu pojawia się jednak niespodzianka: nie jest to dach, który osłania murawę. Zaprojektowano go tak, by widzowie siedzący na trybunach nie zmokli w czasie deszczu, ale nawet gdy dach jest zasunięty, pozostaje w nim dziura wielkości boiska piłkarskiego.
Co więcej, ten ruchomy dach jest bardzo wolny. Jego wysunięcie zajmuje ponad 56 minut i powinno odbywać się wyłącznie przy pustych trybunach.