Słoweniec Tadej Pogacar (UAE Team Emirates) zwyciężył w 107. edycji wyścigu kolarskiego Giro d'Italia. Ostatni 21. etap, ze startem i metą w Rzymie, wygrał po finiszu z peletonu Belg Tim Merlier (Soudal-Quick Step). Stanisław Aniołkowski (Cofidis) był szósty.
Merlier wyprzedził Włocha Jonathana Milana (Lidl-Trek) oraz Australijczyka Kadena Grovesa (Alpecin-Deceuninck). Aniołkowski potwierdził, że był jednym z najlepszych sprinterów wyścigu, po raz piąty finiszując w pierwszej dziesiątce.
Niesamowitego wyczynu dokonał na ostatnich kilometrach Milan. Kolarz jadący w cyklamenowej koszulce lidera klasyfikacji punktowej miał defekt i musiał gonić rozpędzony peleton, ale odrobił 20 sekund straty, z pomocą kolegów z drużyny przebił się na czoło wyścigu i niewiele brakowało, a odniósłby czwarte zwycięstwo etapowe w tegorocznej edycji.
Bohaterem wyścigu był jednak 25-letni Pogacar. Debiutujący w Giro Słoweniec zdominował rywalizację, zdobył różową koszulkę lidera na drugim etapie, a w sumie triumfował na sześciu odcinkach, podobnie jak słynny Belg Eddy Merckx, zwycięzca wyścigu z 1973 roku.
W klasyfikacji generalnej Pogacar wyprzedził drugiego zawodnika, Kolumbijczyka Daniela Felipe Martineza (Bora-Hansgrohe) aż o 9.56. To największa różnica od 59 lat. W 1965 roku Włoch Vittorio Adorni pokonał swojego rodaka Italo Ziliolego o 11.26.
W tegorocznym Giro startowało dwóch Polaków i obaj byli widoczni. Rafał Majka był głównym pomocnikiem Pogacara na górskich etapach, natomiast Aniołkowski walczył jak równy z równym ze sprinterami, a w Cento (13. odcinek) zajął drugie miejsce.
Po raz ostatni polski kolarz - Bartosz Huzarski - był tak wysoko na etapie Giro w 2012 roku.