Na wysokość 5700 metrów dotarli dotychczas uczestnicy polskiej wyprawy na K2 (8611 m n.p.m.) w Karakorum, czyli ostatni niezdobyty zimą 8-tysięcznik. Polacy pod kierownictwem Krzysztofa Wielickiego w pełni wyposażyli już bazę i teraz szykują się do postawienia pierwszego obozu na wysokości 5900 metrów. Jak mówi jednak RMF FM rzecznik Narodowej Zimowej Wyprawy na K2 Michał Leksiński, w najbliższych kilku dniach prawdopodobnie uniemożliwi to silny wiatr.
[Więcej zdjęć z wyprawy znajdziecie na profilu Polskiego Himalaizmu Zimowego na Facebooku!]
Polacy dotarli pod K2 w ostatni wtorek. Przez kilka dni budowali bazę i czekali na dostarczenie wszystkich ładunków ze sprzętem, które tragarze przenosili wahadłowo z Concordii, czyli ostatniego punktu na trasie trekkingu pod drugi co do wysokości szczyt świata.
Pierwszy zespół wyruszył w górę w piątek. Na wstępne rozpoznanie wyszli Dariusz Załuski, Denis Urubko i Maciej Bedrejczuk - mówi RMF FM rzecznik wyprawy Michał Leksiński. W tym samym dniu nasi himalaiści wrócili do bazy. Podobnie było w sobotę, gdy z bazy wyszli Artur Małek, Rafał Fronia i Piotr Tomala. Pogarszająca się pogoda utrudniła w niedzielę działanie zespołowi, w którym znalazł się m.in. Janusz Gołąb.
Dotychczas udało się zaporęczować drogę do wysokości 5700 metrów. Tam zostały liny i mały depozyt. Teraz nasz zespół czeka dalsze poręczowanie do 5900 metrów i postawienie tam obozu pierwszego - wyjaśnia Michał Leksiński. Wstępne informacje wskazywały, że może uda się ponownie ruszyć w górę już jutro. Pogoda zaczęła się jednak pogarszać i prawdopodobnie trzeba będzie przeczekać w bazie 3-4 dni - dodaje. Warunki mogą poprawić się w sobotę.
Jak mówi RMF FM rzecznik wyprawy, po niegroźnych przeziębieniach nie ma już śladu i wszyscy jej uczestnicy są już zdrowi.
Wcześniejszą część ekspedycji polscy himalaiści podsumowali w dzienniku opublikowanym 13 stycznia na profilu Polskiego Himalaizmu Zimowego na Facebooku. Teraz przed nami długi i żmudny proces aklimatyzacji i przygotowania drogi. Trzeba być zdrowym, a niektórzy z nas chorują, nie jesteśmy nadludźmi. Na zmianę to czujemy się dobrze, to gorzej - relacjonowali. O godz. 8:40 do bazy zagląda słońce. Wtedy budzimy się do życia, z -25 stopni robi się -15 i można zabrać się do pracy. A dzień krótki, już po godz. 15:40 żółta kula schowa się za kolejną grań i będziemy musieli uciekać do namiotów. I tak płynie życie u stóp "Góry Gór". Serdecznie wszystkich pozdrawiamy, dziękujemy za wsparcie - docierają do nas informacje o tym co robicie by nas dopingować, to dużo dla nas znaczy - napisali.
Uczestnicy polskiej zimowej wyprawy na K2 wylecieli do Pakistanu 29 grudnia. Po spotkaniu z lokalnymi mediami, przedstawicielami władz i środowiskiem wspinaczkowym w polskiej ambasadzie w Islamabadzie, ruszyli w dalszą podróż i kolejne dwa dni spędzili w Skardu. Stamtąd jeepami dotarli do Askole, skąd dzięki dobrej organizacji i sprzyjającej pogodzie 3 stycznia wyruszyli w kierunku bazy pod K2. Trekking przez lodowiec Baltoro to około 100 kilometrów. W karawanie transportującej sprzęt uczestniczyło ponad 100 tragarzy.
Pokonując kolejne etapy, z przystankami między innymi w Urdukas, Gore II i na Concordii, nasza wyprawa dotarła pod K2 w 7 dni, zgodnie z założonym planem.
Polski zespół liczy w sumie 13 osób. To: Krzysztof Wielicki (kierownik), Janusz Gołąb (kierownik sportowy), Piotr Snopczyński (kierownik bazy), Adam Bielecki, Rafał Fronia, Marek Chmielarski, Artur Małek, Dariusz Załuski (operator filmowy), Marcin Kaczkan, Maciej Bedrejczuk, Piotr Tomala, Jarosław Botor (ratownik medyczny) oraz pochodzący z Rosji Denis Urubko, który od lutego 2015 roku ma polskie obywatelstwo.
Położony w Karakorum drugi szczyt Ziemi to ostatni ośmiotysięcznik niezdobyty jeszcze o tej porze roku. Przebieg polskiej wyprawy na bieżąco będziemy relacjonować w Faktach RMF FM i na RMF24.pl. Najnowsze informacje znajdziecie także na twitterowych profilach naszych dziennikarzy: Bartka Styrny i Michała Rodaka.