"Resovia ma szansę nawet na podium" - mówi były siatkarz, a obecnie poseł Paweł Papke przed ćwierćfinałowym meczem siatkarskiej Ligi Mistrzów. W historycznym starciu Jastrzębski Węgiel zagra z Resovią Rzeszów. Pierwszy mecz dzisiaj, rewanż - we wtorek.
Maciej Jermakow: Bukmacherzy nie widzą żadnego faworyta, a pan?
Paweł Papke: Minimalnie większy potencjał ma Resovia - mimo absencji Krzyśka Ignaczaka, bo można go zastąpić. Rzeszowianie mają wyrównaną 14-osobową kadrę, no i rewanżowy mecz będzie grany w hali Podpromie, gdzie mało kto wygrywa. Doping jest tam niesamowity.
Czasami słychać głosy narzekania na siatkarską Ligę Mistrzów - "co to za turniej, w którym gospodarz z automatu ma miejsce w Final Four"...
Można z tym dyskutować. Bo też nie byłoby dobrze, gdyby gospodarz nie miał swojej drużyny, bo pojawiłby się problem z zapełnieniem hali. Taki system działa od kilku lat i nie widzę większych przeciwwskazań. Najważniejsze, żeby gospodarzem co chwilę nie była ta sama drużyna, bo to już nie jest dobre. Ale i tak gra dwóch zespołów w ćwierćfinale świadczy o potencjale naszej siatkówki. Co prawda nasze zespoły nie mają takich budżetów jak te w Rosji czy we Włoszech, ale dobrzy zawodnicy i tak chcą u nas grać.
Mimo tych mniejszych budżetów zwycięstwo w Champions League jest realne?
Jak najbardziej. Oczywiście faworytami są zespoły rosyjskie, ale to są pojedyncze mecze, więc szczególnie Resovia ma duże szanse zdobyć medal.
(MRod)