Marcin Gortat zdobył dla Phoenix Suns osiem punktów i miał 12 zbiórek, a jego zespół w meczu koszykarskiej ligi NBA przegrał u siebie z Los Angeles Clippers 77:103. To druga z rzędu porażka "Słońc". Dla drużyny z "Miasta Aniołów" było to 13. kolejne zwycięstwo, co jest najdłuższą taką serią w lidze.

REKLAMA

Polski środkowy grał w niedzielę 28 minut, trafił cztery z siedmiu rzutów z gry, miał 10 zbiórek w obronie i dwie w ataku, trzy asysty, blok, cztery straty i trzy faule. Tylko trzech graczy "Słońc" uzyskało dwucyfrowe zdobycze punktowe: Jared Dudley - 19, Luis Scola - 11 i Markief Morris - 10. Cały zespół trafiał z fatalną 36-procentową skutecznością. Z powodu choroby nie mógł wystąpić Michael Beasley.

To był drugi mecz tych drużyn w bieżących rozgrywkach. 8 grudnia w Los Angeles Suns przegrali 99:117, popełniając aż 20 strat. Było to także jedno ze słabszych spotkań Gortata, który w 24 minuty zdobył tylko sześć punktów i miał zaledwie trzy zbiórki, najmniej w sezonie.

Tym razem Polak miał lepsze statystyki już po pierwszej kwarcie, w której uzyskał osiem punktów i trzy zbiórki. Zdobył pierwsze punkty w meczu, bezpośrednio z powietrza po podaniu nad kosz od Gorana Dragica, w kolejnej akcji miał asystę do Luisa Scoli. Po chwili, dobijając niecelny rzut Argentyńczyka, uzyskał 600. w karierze zbiórkę w ataku. Pierwsza, wyrównana kwarta zakończyła się niewielkim prowadzeniem Clippers 28:24.

W drugiej skuteczniejsi i dokładniejsi goście zaczęli powiększać przewagę, a w ekipie gospodarzy zrobiło się nerwowo. Najpierw obustronny faul techniczny sędziowie odgwizdali rezerwowym środkowym Jermaine’owi O’Nealowi (Suns) i Ronny'emu Turiafowi (Clippers).

Na 2.33 minuty przed przerwą dwoma przewinieniami technicznym i odesłaniem do szatni za kwestionowanie decyzji arbitrów został ukarany trener Alvin Gentry. Jego drużyna przegrywała wtedy 42:50.

Gortat, zaraz po powrocie na boisko w połowie kwarty, zablokował pod własnym koszem Lamara Odoma. Do końca spotkania już nie zdobył punktów, ale skutecznie walczył o piłkę, szczególnie pod bronioną tablicą. Był najlepiej zbierającym w całym spotkaniu. W ostatnich minutach przed przerwą dwukrotnie zdarzyło mu się jednak, że po odzyskaniu piłki zaraz ją tracił, podając w ręce rywali, którzy skwapliwie korzystali z tych prezentów, zdobywając łatwe punkty w kontrataków.

Polski jedynak w NBA sam też został ukarany przewinieniem technicznym - za przewinienie, którego nie było. Po wygraniu walki o zbiórkę z Griffinem pod własną tablicą, zdecydowanym ruchem obrócił się, chroniąc piłkę wysuniętym nieco łokciem. Stojący obok rywal wykonał gest, jakby został uderzony, chociaż nawet nie został dotknięty. Sędziowie dali się nabrać na tę sztuczkę.

Po dwóch kwartach Clippers, prowadzeni przez byłego zawodnika Phoenix Vinny’ego del Negro, wygrywali już 58:53, a po przerwie jeszcze powiększyli przewagę nad nieporadnymi Suns (14 strat). Po czterech z rzędu celnych trzypunktowych rzutach Crawforda (dwukrotnie), Barnesa i Griffina, w końcówce trzeciej kwarty zyskali najwyższą przewagę w meczu - 91:60.

W ostatniej kwarcie, którą Gortat przesiedział na ławce rezerwowych, gospodarze tylko minimalnie zmniejszyli straty.

Zespół Phoenix z bilansem 11 zwycięstw i 17 porażek zajmuje 13. miejsce w Konferencji Zachodniej.

W środę, ponownie u siebie, spotka się z kolejnym trudnym rywalem - wiceliderem Konferencji Wschodniej New York Knicks.