Takiej sytuacji w Premier League chyba nikt się nie spodziewał. Drużyna Leicester City zremisowała z West Bromwich Albion 2:2 i wciąż zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Do końca rozrywek pozostało jeszcze 10 meczów, ale coraz śmielej mówi się, że podopieczni Claudio Ranieriego mogą po raz pierwszy w historii wznieść mistrzowskie trofeum.
Historia "Lisów" jest jak z bajki. Jeszcze rok temu drużyna Marcina Wasilewskiego znajdowała się na dnie tabeli i nikt nie wierzył, że utrzyma się w lidze. Tymczasem 12 miesięcy później Leicester jest liderem i ma ogromną szansę na pierwsze w historii mistrzostwo Anglii. Duża w tym zasługa Jamiego Vardy'ego, o którym już pisaliśmy.
Kibice-romantycy mają nadzieję, że walka Leicester City zakończy się happy endem. Warto w tym miejscu przypomnieć, że piłkarskie stadiony widziały już sytuacje, kiedy mistrzowskie tytuły zdobywały drużyny, na które nikt wcześniej nie stawiał.
Kibice Atletico przez wiele lat byli nazywani "więźniami uczuć i barw". Kilka lat temu klub wyprodukował reklamówkę, w której smutne dziecko pyta w samochodzie smutnego ojca: "Tato, dlaczego kibicujemy Atletico?". Ojciec milczy. Najprawdopodobniej zdał sobie sprawę, że skazał swojego syna na wieczne rozczarowania. Następnie pojawia się napis: "Trudno to wytłumaczyć, ale to jest coś wielkiego".
Jest w tym trochę przesady, ponieważ klubowa gablota nigdy nie świeciła pustkami. "Los Colchoneros" sięgnęli w 2010 i 2012 roku po Puchar Ligi Europy, ale na krajowym podwórku byli skazani na pożarcie przez Barcelonę i Real Madryt.
Można więc sobie tylko wyobrazić, jak wielkie było zaskoczenie, gdy w 2014 roku podopieczni Diego Simeone w decydującym meczu zremisowali z Barceloną 1:1 i po osiemnastu latach wrócili na szczyt.
Klub z Francji na rok przed zdobyciem mistrzowskiego tytułu zajmował 14. miejsce w tabeli Ligue 1. Nic nie wskazywało, by sytuacja miała się diametralnie zmienić. Drużyna z południa Francji miała skromny, trzydziestomilionowy budżet i nikt nie dawał jej żadnych szans. Potentatami byli Olympique Marsylia i Paris Saint Germain.
W sezonie 2011/12 wyścig po mistrzowską koronę wygrali jednak piłkarze "La Paillade", którzy wówczas mieli w swoim składzie wchodzącego na piłkarskie salony Oliviera Giroud. Było to pierwsze i jak dotychczas ostatnie mistrzostwo kraju dla klubu założonego w 1919 roku.
Z dzisiejszego punktu widzenia mówienie o Chelsea jako "niespodziewanym mistrzu" może się wydawać śmieszne, jednak w 2005 roku sytuacja w Premier League była zupełnie inna. Monopol na wygrywanie ligi miały drużyny Manchesteru United i Arsenalu. Dopiero miliony Romana Abramowicza pomogły spełnić marzenia kibiców z zachodniego Londynu.
W 2005 roku podopieczni Jose Mourinho sięgnęli po drugie w historii mistrzostwo. Sukces powtórzyli rok później oraz w 2010 i 2015 roku.
Do dziś kibice w Portugalii zadają sobie pytanie, jak drużyna z Estadio do Bessa sięgnęła w 2001 roku po mistrzostwo kraju. To był drugi przypadek w historii ligi, kiedy tytułu nie zdobył ktoś z "wielkiej trójki", czyli Sporting Lizbona, Benfica Lizbona bądź FC Porto. Wcześniej ta sztuka udała się Belenenses Lizbona, a stało się to w... 1946 roku.
Fani Primeira Liga sukces Boavisty tłumaczą jako "wypadek przy pracy".
W latach 2008-2014 klub w ogóle nie grał w portugalskiej ekstraklasie.
Na koniec jedna z najbardziej romantycznych futbolowych historii. Kiedy ekipa Kaiserslautern w 1996 roku spadła z Bundesligi, władze klubu postanowiły zrobić wszystko, by jak najszybciej wrócić do krajowej elity. Strzałem w dziesiątkę było zatrudnienie na stanowisku trenera Otto Rehhagela. Drużyna na początku awansowała do niemieckiej ekstraklasy, a później sięgnęła po mistrzowską paterę.
W pierwszym meczu sezonu beniaminek wygrał z Bayernem Monachium, który bronił wówczas mistrzowskiego tytułu. W składzie Kaiserslautern nie było żadnych gwiazd, natomiast w drużynie Bawarczyków grały takie postaci jak: Oliver Kahn, Lothar Matthäus czy Mario Basler (rok później zespół Bayernu w bardzo podobnym składzie dotarł do finału Ligi Mistrzów).
Tamten sezon utkwił w pamięci wszystkim kibicom. Kilka miesięcy temu mistrzowską ekipę Kaiserslautern z rozrzewnieniem wspominał Tomasz Hajto. Były reprezentant Polski dał się ponieść wspomnieniom, kiedy komentował mecz... Piasta Gliwice z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza.
Obecnie drużyna Kaiserslautern gra na zapleczu Bundesligi.
(edbie)