Koszykarze Phoenis Suns przegrali wyjazdowy mecz z Toronto Raptors 97:101 w lidze NBA. Była to dziesiąta porażka "Słońc" w tym sezonie. Niezłe spotkanie rozegrał Marcin Gortat, który zdobył czternaście punktów, miał sześć zbiórek i pięć asyst.

REKLAMA

Dwa dni po upokarzającej porażce 77:117 z Detroit Pistons, koszykarze z Arizony zagrali o wiele lepiej. Do ostatnich sekund walczyli o zwycięstwo, przegrywając po dramatycznej końcówce. Przy wyniku 99:97 dla Raptors Gortat zebrał piłkę po niecelnym rzucie rywali na 14,5 sek. przed ostatnią syreną i poprosił o czas. Po naradzie w ekipie, akcję która mogła dać dogrywkę wykonywał Shannon Brown. Po jego wejściu pod kosz z prawej strony na 3,1 sek. przed końcem piłka odbiła się jednak od obręczy. Zebrał ją Włoch Andrea Bargnani i - sfaulowany - ustalił wynik rzutami wolnymi.

Dla Gortata był to setny mecz w lidze NBA, który rozpoczynał w pierwszej piątce. Po słabych występach w dwóch poprzednich spotkaniach Polak przełamał się na tę jubileuszową okoliczność. Grał ponad 30 minut, trafił sześć z 10 rzutów z gry i obydwa wolne, miał jedną zbiórkę w ataku i pięć w obronie, pięć razy asystował przy punktach zdobywanych przez kolegów, wyrównując swój rekord kariery. Ponadto zanotował trzy bloki, dwie straty i trzy faule. Raz sam został zablokowany.

Tego dnia był najskuteczniejszym zawodnikiem Suns, obok Browna i Jareda Dudleya, którzy także zdobyli po 14 punktów. Słoweniec Goran Dragic uzyskał 13, a Michael Beasley - 12. W zespole gospodarzy wyróżnili się DeMar DeRozan - 23 pkt, Amir Johnson - 16, Kyle Lowry - 15 oraz Hiszpan Jose Calderon - 13 i 9 asyst.

350. blok w NBA

Gortat dobrze rozpoczął wieczór w Air Canada Centre. Zdobył pierwsze punkty w meczu, rzucając ponad litewskim środkowym gospodarzy Jonasem Valanciunasem. Faulowany w kolejnej akcji, trafił dwa rzuty wolne. W połowie pierwszej kwarty było 14:9 dla gości, z czego osiem punktów było jego dziełem. W końcówce tej części gry Suns prowadzili 25:15, najwyżej w meczu. Tuż przed przerwą Raptors zmniejszyli straty do jednego punktu (52:51).

Ważne momenty jedyny Polak w NBA miał w końcówce trzeciej kwarty, w której zdobył pozostałe sześć punktów, dwukrotnie rzutami z półdystansu i raz lewym hakiem z bliższej odległości. W tym okresie zastopował też rzuty DeRozana i Eda Davisa. Pierwsza z tych akcji oznaczała 350. blok Gortata w rozgrywkach NBA.

Kwarta kończyła się jednak prowadzeniem gospodarzy 80:76. DeRozan ostatnie trzy punkty dla Raptors zdobył na 0,3 sekundy przed syreną, ale zanim to nastąpiło, sędziowie długo oglądali zapis wideo, by stwierdzić, że najlepszy strzelec Raptors oddał celny rzut i został sfaulowany jeszcze zanim na tablicy zapaliły się światła oznaczające koniec kwarty.

Trener zaufał mu w końcówce

Gortat pokazał się na parkiecie jeszcze w decydujących trzech minutach meczu. Ostatnio to mu się nie zdarzało, gdyż trener Alvin Gentry wolał stawiać na Jermaine’a O’Neala. Tym razem weteran (6 pkt, 4 zb., 2 bl.) ustąpił miejsca podstawowemu środkowemu, a ten pokazał, że na tę rolę zasługuje.

Kilka sekund po wejściu na boisko zablokował rzut DeRozana. Po chwili Brown zmniejszył straty Suns do jednego punktu (95:96), a Gortat zebrał piłkę w obronie po niecelnym rzucie rywali. Było ponad dwie minuty do końca. Szansy na odzyskanie prowadzenia nie wykorzystał Dragic, tracąc piłkę. Z kolei na 33 sekundy przed syreną, przy wyniku 98:97, Gortat dobijał niecelny rzut Luisa Scoli - bez powodzenia. Potem była jeszcze szansa na doprowadzenie do dogrywki.

Koniec dobrej passy "Słońc" w Toronto

Koszykarze Phoenix, grający w tym meczu zespołowo (28 asyst) i skuteczniej (48,1 procent z gry) niż ostatnio, mogą mówić o niedosycie.

Raptors to obok Washington Wizards najgorszy zespół NBA, który do piątkowego meczu przegrał w lidze sześć spotkań z rzędu. Koszykarze Phoenix ostatni raz porażki w Toronto doznali 4 stycznia 2004 roku, zwyciężając potem tu w siedmiu kolejnych konfrontacjach. W piątek obydwie serie się zakończyły.

Suns mają teraz w dorobku siedem zwycięstw i dziesięć porażek. Następny mecz rozegrają w niedzielę z Knicks w Nowym Jorku, a we wtorek zakończą najdłuższą w sezonie wyjazdową serię spotkaniem z Memphis Grizzlies.