50 punktów Jamesa Hardena okazało się niewystarczające, żeby pokonać San Antonio Spurs, którzy pokonali Houston Rockets po podwójnej dogrywce. Drużyny z Los Angeles dzięki zwycięstwom umocniły się na pierwszych dwóch miejscach w tabeli Konferencji Zachodniej, a młoda gwiazda Dallas Mavericks nie przestaje zadziwiać.
San Antonio Spurs pokonali po podwójnej dogrywce i niezwykle wyrównanym pojedynku Houston Rockets 135:133. Do zwycięstwa drużynę Spurs poprowadziło trio DeMar Derozan-Bryn Forbes-Lonnie Walker, które zdobyło łącznie 76 punktów. Spurs przez znaczną część meczu musieli odrabiać straty. W pewnym momencie przewaga "Rakiet" wynosiła nawet 22 punkty, ale mimo to "Ostrogi" były w stanie odwrócić losy spotkania i doprowadzić do remisu m.in. dzięki zdobyciu aż 20 punktów w trakcie 5 minut czwartej kwarty.
Na nic zdał się kolejny znakomity występ Jamesa Hardena, który zdobył 50 punktów, 9 zbiórek i rozdał 6 asyst. Był to już dwudziesty 50-cio punktowy występ w karierze Hardena i jest on czwartym zawodnikiem w historii z największą liczbą takich spotkań. Wyprzedzają go tylko Wilt Chamberlain, Michael Jordan i Kobe Bryant. Drużynie z Houston nie pomogło również triple-double Russella Westbrooka (19 punktów, 10 asyst, 10 zbiórek), ani kolejny znakomity występ Clinta Capeli "na tablicach", gdzie był on w stanie zebrać 21 piłek, w tym 8 ofensywnych.
Tej samej nocy zwycięstwa odniosły obie drużyny z Los Angeles. Clippers pokonali w Staples Center drużynę Portland Trail Blazers 117:97, dzięki pewnej grze Paula George'a, który zdobył 25 punktów oraz rezerwowego Montrezla Harrella, który dorzucił 26 oczek i 9 zbiórek. Clippers po raz kolejny pokazali znakomite umiejętności w obronie zatrzymując duet Damian Lillard - CJ McCollum na zaledwie 36 punktach oraz ograniczając wkład najlepszego gracza zeszłego tygodnia w Konferencji Zachodniej - Carmelo Anthony'ego do zaledwie 9 punktów i trafienia tylko 2 z 9 rzutów.
W tym samym czasie Lakers na wyjeździe pokonali Denver Nuggets 105:96, dzięki pewnym występom swoich gwiazd: LeBrona Jamesa oraz Anthony'ego Davisa, którzy zdobyli po 25 punktów. "Jeziorowcy" kontrolowali przebieg spotkania i byli w stanie utrzymać swoje prowadzenie, mimo że Denver w połowie czwartej kwarty było w stanie zniwelować dystans do zaledwie jednego punktu. Lakers dzięki tej wygranej zrównują się z Milwaukee Bucks z najlepszym bilansem w lidze (18-3).
48 minut nie wystarczyło, żeby wyłonić zwycięzcę starcia Toronto Raptors - Miami Heat. Gwiazda Heat Jimmy Butler miał okazję zakończyć spotkanie w regulaminowym czasie gry, jednak jego rzut w ostatnich sekundach okazał się niecelny. Mimo to, Heat dość gładko poradzili sobie z rywalami w dogrywce i wygrali całe spotkanie 121:110. Jimmy Butler zaliczył swoje pierwsze triple-double w tym sezonie zdobywając 22 punkty, 13 zbiórek i 12 asyst. W drodze do zwycięstwa mógł on liczyć na pomoc Duncana Robinsona, który dołożył 22 punkty oraz rezerwowych Kelly'ego Olynyka i Justise'a Winslowa, którzy dorzucili odpowiednio 16 i 17 "oczek".
Była to pierwsza porażka Toronto na własnym parkiecie. Raptors do tej pory mieli u siebie perfekcyjny bilans 9 wygranych spotkań. Dla gospodarzy najlepiej punktował rezerwowy Norman Powell (23 punkty). Powracający po kontuzji ramienia rozgrywający Raptorów Kyle Lowry zdobył 12 punktów i rozdał 11 asyst, ale jednocześnie trafił zaledwie 2 z 18 rzutów z gry.
Dallas Mavericks pokonali na wyjeździe New Orleans Pelicans 118:97. Po raz kolejny znakomity występ zaliczył Luka Doncic, który w 28 minut na parkiecie zdobył 33 punkty, 18 zbiórek (rekord kariery) oraz 5 zbiórek. 20-letni Słoweniec, który został wybrany najlepszym zawodnikiem listopada w Konferencji Zachodniej, wziął odpowiedzialność za grę drużyny z Teksasu, zwłaszcza w trakcie kłopotów strzeleckich jego kolegów z drużyny w pierwszej połowie spotkania. To 16 z rzędu spotkanie Doncica z przynajmniej 20 punktami, 5 asystami i 5 zbiórkami. Jest to trzecia taka najlepsza seria w historii ligi. Dłuższe serie zaliczyli tylko Russell Westbrook (17) i legendarny Michael Jordan (18).
Mavericks mieli jednak tego wieczoru duże problemy ze skutecznością trafiając zaledwie 43 procent wszystkich swoich rzutów. Problemy miał zwłaszcza drugi gwiazdor Mavs - Kristaps Porzingis, który zdobył zaledwie 7 punktów, trafiając 2 z 11 oddanych rzutów. Doncicowi pomogli jednak jego koledzy z ławki. Seth Curry zdobył 19 punktów, Maxi Kleber 12, a J.J. Barea z 8 punktami pomógł zniwelować straty Teksańczyków w drugiej kwarcie spotkania.
Dla Pelicans najlepiej punktowali Brandon Ingram (24 punkty) i Jrue Holiday (18 punktów). Pelikany wciąż czekają na debiut swojego pierwszego wyboru w tegorocznym drafcie - Ziona Williamsona, który jest wyłączony z gry ze względu na kontuzję kolana.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: NBA: Doncic znów dominuje, Lakers kontynuują serię
Opracowanie: Konrad Mzyk