"To bardzo zły mecz w naszym wykonaniu. (...) Myśleliśmy, że dogra się sam do końca" - mówił po przegranym 2:3 spotkaniu z Mołdawią w eliminacjach mistrzostw Europy obrońca reprezentacji Polski Jan Bednarek. "Jesteśmy zdruzgotani. Przykra sprawa. Jeszcze nie doświadczyłem czegoś takiego" - przyznał inny z Biało-Czerwonych - Piotr Zieliński. "Co się stało w drugiej połowie? Nie wiem, nie jestem w stanie tego wytłumaczyć" - podkreślał z kolei trener Polaków Fernando Santos.
Po 45 minutach Biało-Czerwoni prowadzili z Mołdawią 2:0 po golach Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego. Współpraca napastników wyglądała wzorowo - asystowali sobie przy zdobytych bramkach.
W drugiej połowie zagraliśmy znacznie gorzej i wynikiem tego jest porażka. Nie powinniśmy przegrać. To bardzo zły mecz w naszym wykonaniu. Musimy za to ponieść odpowiedzialność. To jest sport. Musimy to przetrawić. Jest nam wstyd. Jesteśmy źli i rozczarowani - wyznał Jan Bednarek przed kamerą TVP.
Po przerwie Polacy zaczęli popełniać proste błędy w obronie, które zostały wykorzystane przez zdobywcę dwóch bramek - Iona Nicolaescu. Mołdawscy kibice zachęcali swoich piłkarzy do kolejnych ataków.
Chcieliśmy zagrać drugą połowę na stojąco. Myśleliśmy, że ten mecz dogra się sam do końca - jeszcze 45 minut i jedziemy na wakacje. Natomiast przeciwnik był głodny zwycięstwa i strzelił nam trzy gole, co jest nie do zaakceptowania. Każdy z nas musi spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie kilka gorzkich słów. To nasza wina. Znów musimy pokazać reakcję. Po słabym meczu z Czechami, wygraliśmy z Albanią i Niemcami, a teraz znowu wracamy do punktu wyjścia. Robimy krok do przodu i dwa w tył - stwierdził reprezentant Polski.
Na początku drugiej połowy meczu Piotr Zieliński zanotował stratę w środku boiska, po której gospodarze przeprowadzili kontratak, zakończony golem Iona Nicolaescu.
Źle przyjąłem piłkę. Później chciałem ratować, ale nie udało się. Wcześniej Mołdawia nie miała za wiele do powiedzenia. Czekali na ten moment, który im sprezentowałem - wyjaśnił pomocnik w rozmowie z reporterem TVP. Rozmawialiśmy o tym, żeby być skoncentrowanym, bo to jeszcze nie koniec. Niestety zbyt łagodnie do tego podszedłem. Zanotowałem fatalną stratę - dodał.
W pierwszej połowie dominacja Biało-Czerownych była wyraźna i nic nie wskazywało na to, że reprezentacja Mołdawii będzie w stanie zagrozić drużynie trenera Fernando Santosa. Rywale złapali wiatr w żagle. Jesteśmy zdruzgotani. Przykra sprawa. Jeszcze nie doświadczyłem czegoś takiego. Teraz jest nam trudno, ale wyjdziemy z tego - zadeklarował zawodnik Napoli.
Przy wyniku 2:1 Polacy przeprowadzili składną akcję. Jakub Kamiński wbiegł w pole karne i zagrał do niekrytego Sebastiana Szymańskiego, jednak pomocnik źle przyjął piłkę i nie oddał strzału na bramkę.
Była sytuacja, gdy mogliśmy strzelić na 3:1, ale jej nie wykorzystaliśmy. Potem rywale przeprowadzili dwie akcje i przegrywamy mecz w kuriozalnych i niewytłumaczalnych okolicznościach - mówił rozgoryczony Zieliński.
Konsternacji po meczu nie ukrywał trener Polaków Fernando Santos. Co się stało w drugiej połowie? Nie wiem, nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. W trakcie pierwszej części robiliśmy wszystko to, co sobie zakładaliśmy. Byliśmy skoncentrowani, posiadaliśmy piłkę, przeciwnik nie stwarzał żadnego zagrożenia, a my mieliśmy kolejne okazje. Mogliśmy prowadzić 3:0, 4:0. W przerwie mówiliśmy, że wszystko wygląda tak jak powinno. Natomiast po przerwie wydarzyło się coś niewytłumaczalnego. Szybko straciliśmy bramkę. Mieliśmy świetną okazję na 3:1 i tak naprawdę to raczej my przegraliśmy ten mecz, a nie przeciwnik go wygrał - powiedział przed kamerami TVP Sport.
Szkoleniowiec dodał, taka drużyna jak reprezentacja Polski "nie może pozwolić sobie na to, żeby stracić z takim rywalem trzy gole". Może przydarzyć się jedna stracona bramka, przypadkowa, ale nie trzy! Zawsze powtarzam piłkarzom, że zespół musi być skoncentrowany przez cały mecz. W pierwszej połowie byliśmy fantastyczną drużyną, więc trudno wyjaśnić, dlaczego tak inna drużyna wybiegła na drugą część - przyznał. To dla nas wszystkich bardzo zły wieczór, który przynosi nam wstyd - dodał.
Nie dziwię się piłkarzom, że nie wiedzą, co się wydarzyło, bo ja też nie mam pojęcia, co się wydarzyło. Nie było żadnych przesłanek, że coś takiego stanie się w drugiej połowie. To niemożliwe do wytłumaczenia. Nigdy coś podobnego nie przytrafiło mi się w karierze - zaznaczył Portugalczyk.