Holenderka Chantal Blaak została w Bergen mistrzynią świata elity w wyścigu ze startu wspólnego. Katarzyna Niewiadoma była bardzo blisko historycznego, pierwszego medalu dla Polski w kolarstwie szosowym kobiet, ale ostatecznie zajęła piąte miejsce.
Blaak zaatakowała 8 km przed metą, zostawiając sześć towarzyszek ucieczki, w tym Niewiadomą. Dojechała do finiszu z bezpieczną przewagą 28 sekund.
Wydawało się, że o pozostałe medale będą walczyć pozostałe zawodniczki z tej czołówki, ale na ostatnim odcinku doścignęła je druga grupa. Srebrny medal zdobyła Australijka Katrin Garfoot, a brązowy - obrończyni tytułu z Kataru Dunka Amalie Dideriksen.
Niewiadoma nigdy jeszcze nie była tak blisko podium mistrzostw świata. W sobotę zaprezentowała świetną formę i nawiązała walkę z koalicją niezwykle silnych Holenderek.
Zawodniczki osiem razy musiały pokonać Łososiowe Wzgórze, najtrudniejszą przeszkodę na 19-kilometrowej rundzie. Przez sześć okrążeń Niewiadoma spokojnie jechała w stopniowo topniejącym peletonie. Po raz pierwszy pokazała się w połowie przedostatniej rundzie, gdy na Łososiowym Wzgórzu uformowała się 11-osobowa czołówka.
Z tej grupy odskoczyły na zjeździe Blaak oraz Brytyjka Hannah Barnes i Francuzka Audrey Cordon-Ragot. Na 12 km przed metą trzy prowadzące zawodniczki miały 40 sekund przewagi nad pościgową grupą.
Wtedy Niewiadoma na ostatnim już podjeździe na Łososiowe Wzgórze mocniej nacisnęła na pedały i w bardzo krótkim czasie odrobiła straty, ale pociągnęła za sobą trzy rywalki, w tym mistrzynię olimpijską Annę van der Breggen oraz kolejną Holenderkę Annemiek van Vleuten. W ten sposób powstała siedmioosobowa nowa czołówka z trzema kolarkami w pomarańczowych koszulkach.
To była najpiękniejsza akcja całego wyścigu. Telewizje na pewno będą ją wielokrotnie powtarzać - skomentował zainicjowaną przez Niewiadomą pogoń trener kadry Mariusz Mazur.
Holenderki były w komfortowej sytuacji. Mogły atakować po kolei, wyczerpując siły konkurentek. Gdy 8 km przed metą ponownie zaatakowała Blaak, nikt jej nie gonił i mistrzyni Kraju Tulipanów pojechała samotnie po złoty medal.
Pozostałe zawodniczki z czołówki nie stanęły nawet na podium - kilkaset metrów przed metą peleton je doścignął. "Jechałyśmy tak wolno, że wiedziałam, że nas dogonią" - powiedziała zawodniczka z Podhala, która niekorzystne rozstrzygnięcie przyjęła jednak z pogodą ducha.
Druga z reprezentantek Polski Eugenia Bujak finiszowała w tej samej grupie co Niewiadoma - na 34. miejscu.
Nie chciałam napędzać pogoni za grupką Kasi, dlatego byłam na dalszej pozycji w peletonie. Myślałam, że może się jej uda dojechać do mety. W pościg najbardziej angażowały się Norweżki. Szkoda, ale piąte miejsce Kasi to dobry wynik - oceniła.
Pozostałe Polki nie ukończyły rywalizacji.
(ł)