Polskie piłkarki ręczne przegrały w Granollers z Francją 16:26 (9:14) w swoim pierwszym meczu grupy I rundy zasadniczej mistrzostw świata w Hiszpanii i straciły szanse na awans do ćwierćfinału.

REKLAMA

Spotkanie było całkowicie pod kontrolą Francuzek - mistrzyń olimpijskich z Tokio. Tylko przez pięć minut biało-czerwone dotrzymywały kroku utytułowanym rywalkom, które m.in. w 2017 roku stanęły na najwyższym stopniu podium mundialu. Nawet prowadziły 3:2, ale potem "Trójkolorowe" opanowały boisko.

Polki nie mogły sobie poradzić ze szczelną obroną rywalek, były nieskuteczne, często rzucały niecelnie, popełniały błędy techniczne (kroki, przekroczenie linii pola karnego itp.). Tylko dzięki bramkarce Adriannie Płaczek, która była jedynym jaśniejszym punktem w ekipie trenera Arne Senstada, rozmiary porażki nie były większe.

Francuzki już w 18. minucie prowadziły 12:6. Potem jakby się zachłysnęły szybko i łatwo uzyskanym bezpiecznym prowadzeniem, trochę się zdekoncentrowały i przez ponad siedem minut nie powiększyły dorobku bramkowego. Jednak Polki w tym czasie zaliczyły tylko dwa trafienia. Nie wykorzystały m.in. karnego, w którym to elemencie gry prezentują na tym turnieju poziom katastrofalny.

Po przerwie obraz gry nie uległ szczególnym zmianom. Biało-czerwone przez prawie kwadrans zdobyły zaledwie trzy gole. Francuzki grały na luzie, specjalnie się nie przemęczały i wszystkie zgłoszone do składu dostały szansę gry. Szybko doprowadziły do stanu 21:12. Polki nadal były bezradne, a od wyniku 15:23 w 51. min do końcowej syreny zdołały tylko jeden raz pokonać bramkarkę przeciwniczek.

W kolejnych spotkaniach grupy I biało-czerwone zmierzą się ze Słowenią (11.12. godz. 20.30) i Czarnogórą (13.12., 15.30).

Tytułu broni Holandia, która przed dwoma laty w Japonii pokonała w meczu o złoto Hiszpanię 30:29.