Tottenham wygrał z wiceliderem Manchesterem City 2:0 w meczu 25. kolejki angielskiej ekstraklasy. Piłkarze gości od 60. minuty, gdy jeszcze było 0:0, musieli grać w dziesiątkę, a wcześniej nie wykorzystali rzutu karnego. Do lidera Liverpoolu tracą już 22 punkty.
W pierwszej połowie zdecydowaną przewagę miał zespół Pepa Guardioli, ale jego podopieczni byli wyjątkowo nieskuteczni. Nie potrafili wykorzystać nawet rzutu karnego - w 40. minucie strzał reprezentanta Niemiec Ilkaya Guendogana obronił Francuz Hugo Lloris.
Już na początku spotkania doszło do poważnej kontrowersji. Raheem Sterling z Manchesteru City bardzo ostro sfaulował innego reprezentanta Anglii Delle Alliego, ale mimo skorzystania z pomocy VAR arbiter nie pokazał czerwonej kartki. Mocno zdumiony trener Tottenhamu Jose Mourinho, widząc powtórkę, złapał się za głowę...
From big smiles to complete rage Jose Mourinho's reaction to Hugo Lloris saving Ilkay Gundogan's penalty and then realising that Raheem Sterling could potentially be given a second yellow card shows the full spectrum of the managerial emotional rollercoaster #PL #TOTMCI pic.twitter.com/vL6iRAXs07
SuperSportTVFebruary 2, 2020
Od 60. minuty goście musieli jednak radzić sobie w dziesiątkę. Drugą żółtą kartkę zobaczył wówczas Ukrainiec Ołeksandr Zinczenko, co okazało się ważnym momentem w tym spotkaniu.
Osłabieni goście cofnęli się i wkrótce stracili dwie bramki. Najpierw efektownym strzałem z woleja popisał się debiutujący w barwach Tottenhamu Steven Bergwijn. 22-letni Holender zaledwie kilka dni wcześniej przeszedł do tego klubu z PSV Eindhoven; według mediów kosztował ok. 27 milionów funtów.
W 71. minucie wynik ustalił precyzyjnym strzałem Koreańczyk Heung-Min Son.
Ciężko pracowaliśmy w tym tygodniu i jestem bardzo zadowolony z chłopaków. Mieliśmy trochę szczęścia w kilku sytuacjach, oni trafili w słupek, zmarnowali swoje okazje, ale my z kolei mieliśmy pecha, że po analizie VAR nie pokazano czerwonej kartki Sterlingowi - przyznał trener Mourinho.
Tottenham z dorobkiem 37 punktów awansował na piąte miejsce w tabeli, natomiast Manchester City (51) pozostał na drugim.
"The Citizens" tracą do Liverpoolu aż 22 punkty. Rozpędzony lider dzień wcześniej pokonał u siebie Southampton 4:0. W ekipie gości cały mecz rozegrał Jan Bednarek.
Dwie bramki dla podopiecznych Juergena Kloppa zdobył Egipcjanin Mohamed Salah, a do siatki rywali trafili także Alex Oxlade-Chamberlain i Jordan Henderson.
Gospodarzom w odniesieniu wysokiego zwycięstwa nie przeszkodził brak kontuzjowanego Senegalczyka Sadio Mane.
To 24. wygrana Liverpoolu w obecnym sezonie ligowym (ma również jeden remis). Natomiast jeżeli chodzi o mecze u siebie w Premier League, "The Reds" odnieśli 20. zwycięstwo z rzędu, licząc z poprzednim sezonem - w ten sposób wyrównali rekord Manchesteru City z okresu od marca 2011 do marca 2012 roku.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: PŚ w skokach kobiet. Historyczny wynik Polki!