We włoskiej Anterselvie w czwartek rozpoczną się mistrzostwa świata w biathlonie. Liczymy na udany występ naszych pań. Choć nie są ścisłymi faworytkami do podium, to nie można wykluczyć niespodzianki. Liderkami drużyny są Monika Hojnisz-Staręga i Kamila Żuk. Nasi biathloniści na sukcesy nie mają co liczyć.
Ćwierć wieku temu we włoskiej Anterselvie Tomasz Sikora został mistrzem świata w biathlonie. W biegu indywidualnym miał ponad 30 sekund przewagi na zdobywcą srebrnego medalu. Trudno nie pamiętać tego biegu toczonego w śnieżnych warunkach. Sikora z numerem 60 ani razu nie pomylił się na strzelnicy. Pięknie byłoby w jakiś sposób nawiązać do tego sukcesu sprzed ćwierćwiecza, choć szanse na choćby zbliżenie się do podium gwarantują tylko nasze biathlonistki.
Od pamiętnego 1995 roku Anterselva tylko raz gościła uczestników mistrzostw świata, które w biathlonie odbywają się co roku. Tomasz Sikora jeszcze wtedy startował i dwukrotnie znalazł się w czołowej "10". Dziś nasi panowie nie mogą nawet marzyć o tego typu rezultatach. Sukcesem jest już miejsce w "40" gwarantujące punkty Pucharu Świata. Zdecydowanie częściej ta sztuka się naszym biathlonistom nie udaje...
Polki 13 lat temu nie znalazły się na wysokich miejscach. Szczytem możliwości okazała się druga dziesiątka, w której zmagania kończyła Magdalena Gwizdoń. Zawodniczka nadal jest w reprezentacji, a przed nią już 18. mistrzostwa świata w karierze. Trzeba jednak przyznać, że to jednak pewna słabość polskiego biathlonu. Niezwykle doświadczona Gwizdoń ostatnie punkty Pucharu Świata zdobyła w marcu 2018 roku. Od tego czasu rzadko pojawia się na starcie najważniejszego cyklu i startuje głównie w zawodach niższej rangi. Martwić może to, że ciągle młodsze koleżanki nie gwarantują wyższego poziomu.
Na co możemy liczyć w tym roku? Głównie na dwie zawodniczki: Monikę Hojnisz-Staręgę, która ma już w dorobku medale mistrzostw świata oraz Kamilę Żuk - to młoda nadzieja naszego biathlonu, która zdobywała złote medale mistrzostw świata juniorów. Teraz zalicza swój drugi sezon w seniorach i trzeba przyznać, że radzi sobie całkiem nieźle. Kilka razy zajmowała miejsca w czołowej "10". Z kolei Hojnisz-Staręga otarła się nawet o podium zajmując 4. miejsce w biegu ze startu wspólnego w Pokljuce. Oprócz nich oraz Gwizdoń w składzie są także Kinga Zbylut i Joanna Jakieła. W męskiej kadrze znaleźli się: Grzegorz Guzik, Łukasz Szczurek i Andrzej Nędza-Kubiniec, do których w sztafecie dołączy Marcin Szwajnos.
Mistrzostwa otworzy jutro rywalizacja sztafet mieszanych. W piątek odbędzie się bardzo ważna konkurencja czyli sprint kobiet. Wyniki będą miały oczywiście wpływ na sytuację w biegu pościgowym zaplanowanym na niedzielę. Tydzień później mistrzostwa zakończą biegi masowe z udziałem 30 najlepszych zawodniczek i zawodników. O tym kto w nich wystąpi przesądzą wyniki wcześniejszych konkurencji.
Monika Hojnisz-Staręga: Uważam, że do przepracowaliśmy okres przygotowawczy przed mistrzostwami. Na początku treningi trwały długo, ale odbywały się na niskim tętnie. To była taka aklimatyzacja. Później doszły szybkie, krótkie wstawki, które były tym właściwym budowaniem formy. Trasy w Anterselvie znam doskonale. Jestem pozytywnie nastawiona do mistrzostw. Lubię te trasy i atmosferę na zawodach. Na pewno nie będzie tu łatwo. Także z uwagi na dużą wysokość. Wszystko zależy od organizmu jak to toleruje. Ja dobrze znoszę takie wysokości. Jedyne co mogę obiecać to walka od początku do końca, bo wiem, że na sukces musi złożyć się wiele czynników. Nie tylko forma fizyczna, ale też dobre przygotowanie sprzętu i szczęście, które zawsze pomaga.
Kamila Żuk: Warunki na trasach w Anterselvie są bardzo dobre. Jest bardzo dużo śniegu. Wydaje mi się, że pod tym względem warunki będą sprawiedliwe. Co do pogody to może być różnie. Wczoraj były kłopoty na strzelnicy, bo pojawiał się silny, zmienny wiatr. W trakcie zawodów przy dobrym skupieniu będzie można sobie z tym poradzić. Co do profilu trasy to wyjątkowo mi odpowiada. To wymagająca trasa. Nie ma gdzie odpocząć. Trzeba cały czas pracować. Co do zgrupowania w w Obertillach to mogę z ręką na sercu powiedzieć, że było naprawdę intensywnie. Porównywalnie do tego co robimy przed sezonem. Mogłyśmy nabrać pewności siebie i zrobić takie ostatnie poprawki. Niepewność startowa oczywiście jest, bo miałyśmy dłuższą przerwę od Pucharu Świata. Po takim okresie każdemu towarzyszą nerwy. W Pokljuce było widać, że spora liczba zawodniczek łapie wysoką formę. Jestem ciekawa jak to będzie wygląda już teraz na mistrzostwach.