„Do końca marca mogliśmy swobodnie korzystać z obiektów sportowych klubu. Później wprowadzono obostrzenia. Zenit w całej sytuacji zachowuje się bardzo profesjonalnie. Obecnie czekamy na decyzję Euroligi, czy wrócimy do gry” – mówi koszykarz Mateusz Ponitka. Jeden z liderów reprezentacji Polski opowiedział także o swoich wrażeniach po roku spędzonym w Petersburgu, tęsknotą za koszykarską kadrą oraz o ciągle niespełnionym marzeniu dotyczącym ligi NBA.
Mateusz Ponitka mijający sezon spędził w Zenicie Petersburg. Wcześniej występował tam w klubie z Krasnodaru. Jeden z liderów koszykarskiej kadry podkreśla, że język rosyjski nie stanowi dla niego najmniejszego problemu: Zarówno jak ja i żona uczyliśmy się języka rosyjskiego w liceum. Pisaliśmy maturę z tego języka. Nie jest to dla nas problem. Praktycznie wszystko rozumiemy. Może jakieś bardziej złożone zdania są pewnym kłopotem, ale w kwestiach życia codziennego nie mamy problemu. Najgorzej mają choćby Amerykanie. Tu w Petersburgu dużo Rosjan mówi po angielsku. Jest spora szansa, że spotka się taką osobą. Ale w Krasnodarze, gdzie grałem wcześniej - nie było na to szans. Jeśli ktoś nie miał żadnego kontaktu z językiem, może przeżyć na początku w Rosji szok - mówi Ponitka.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Koszykarz trenuje obecnie w domu i czeka na decyzje dotyczącą możliwego powrotu Euroligi. Od tego uzależnia swoje dalsze kroki. Jeśli rozgrywki nie zostaną wznowione - będzie chciał wrócić z Rosji do Polski.
W tym momencie ciężko jest powiedzieć jednoznacznie czy będziemy grali. Decyzja ma zapaść do 24 maja. Pod koniec maja zawodnicy mieliby zjechać do klubów i przejść kwarantannę. Później trzy tygodnie treningów i dokończenie sezonu w jednym mieście. Brano pod uwagę Moskwę, chyba Ateny, Belgrad, Kowno. Chętnych jest dużo, ale pytanie, jaka będzie sytuacja w poszczególnych krajach. Czy restrykcje zostaną poluzowane. Jeśli tak, to pojawi się szansa, by w lipcu dograć kilka meczów. Większość głosów wskazuje na to, że jest to mało prawdopodobne - ocenia Ponitka.
Ponitka przyznaje, że ciągle marzy o lidze NBA, ale już nie tak bardzo, jak na początku swojej kariery. W 2015 roku zawodnik wziął udział w drafcie, ale nie został wybrany. Czy chciałby jeszcze kiedyś sprawdzić się za Oceanem?
Ciężko jest teoretyzować. Gdyby szansa się pojawiła, to człowiek by usiadł i przeanalizował wszystkie za i przeciw. Na pewno bym to rozważył, ale nie mam takiego ciśnienia, jakie miałem w wieku 18 lat. Wtedy byłem "sfokusowany" na NBA. Miałem okazję pojechać tam i zobaczyć, jak to wygląda od środka. NBA nie jest końcem świata. Euroliga obecnie rośnie w siłę. Niektóre zespoły mogą już teraz rywalizować z ekipami z NBA - zauważa Ponitka.