Górnik Zabrze do drugiej części sezonu piłkarskiej Ekstraklasy przystąpi zupełnie odmieniony. Do drużyny dołączyło kilku nowych zawodników. Pozostał natomiast Szymon Żurkowski, który dopiero latem przeniesie się do Fiorentiny. Zespół czeka trudne zadanie – utrzymanie się w Ekstraklasie. O tym, jak zmieni się gra Górnika, a także o tym, co dały transfery z Marcinem Broszem, szkoleniowcem zabrzan przed pierwszym w tym roku spotkaniem z Wisłą Kraków rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

REKLAMA

Wojciech Marczyk, RMF FM: Zawsze powtarza pan, że patrzycie tylko na jedno spotkanie, na najbliższego rywala. Da się tak w waszej sytuacji? Czy jednak może trzeba patrzeć na kilka spotkań do przodu?

Marcin Brosz: Koncentrujemy się na sobie. Najważniejsze jest to, na co my mamy wpływ, ale interesujemy się też tym, co dzieje się w innych klubach. Widzimy, jak są przebudowywane zespoły, z którymi będziemy rywalizowali. To wpływa na nas pozytywnie. To pokazuje, że jak chcemy zwyciężać - a to jest nasz główny cel - to musimy być bardzo dobrze przygotowani. Starać się wygrać, ale podchodzić też z szacunkiem do rywala.

Po transferach trzeba było sobie przypomnieć język angielski. Do tej pory w waszej szatni dominował polski.

Dalej dominuje. Nie ma innego języka. Musimy się dogadywać po polsku. Gramy w polskim klubie i na to kładziemy bardzo duży nacisk. Patrząc po naszych Hiszpanach, nie jest to prosty język. Igro (przyp. red. Angulo) szybko łapie inne języki, a z polskim ma problem. Sam mówi, że jest ona najdłużej przyswajalny, ale robi postępy. Dani (Suarez) czy Jesus (Jimenez) małymi kroczkami, ale idą do przodu. Nie ma innego wyjścia. Waco (Walerian Gwilia) myślę, że za miesiąc będzie biegle z nami rozmawiał. Jednym przychodzi to szybciej, innym wolniej ale nie ma innej drogi. Łączy nas tylko polski.

Wydaje się, że zimowe transfery pozwoliły wzmocnić konkurencję, szczególnie w środku pola.

Też na skrzydłach. Przyjście teraz dwóch zawodników, którzy bardzo dobrze reagują w grze jeden na jeden, którzy robią przewagę na bokach pola, to jest coś, czego po odejściu Rafała Kurzawy i Damiana Kądziora nam brakowało. Mieliśmy problem z utrzymaniem piłki. To sprawi, że będziemy niektóre sytuacje rozwiązywali inaczej niż do tej pory. Kluczem do wygrywania jest jednak zespół. Kluczem jest, żeby teraz, mając tyle indywidualności w jak najszybszym czasie stworzyć zespół, który jest zdeterminowany. Zespół, który chce grać od pierwszej do ostatniej minuty, który ma jeden cel, to jest zwycięstwo, ale i dostarczanie pozytywnych emocji. Nie zawsze nam to się uda, ale schodząc z boiska chcemy mieć poczucie, że na ten moment zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy.

Transfery przeprowadzane na ostatni moment mocno rozwalają zespół?

Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy przebudować zespół. Mówiliśmy po zakończeniu rundy, że potrzebujemy innego spojrzenia w każdej formacji. Grudzień to też nie jest dobry moment na takie zmiany, ale byliśmy zmuszeni. Mieliśmy pomysł na tych zawodników. Tutaj oczywiście też ogromna rola Artura Płatka, który nam bardzo pomaga, który ma szersze patrzenie niż mieliśmy do tej pory. Jesteśmy przekonani, ze ci chłopcy, którzy przyszli, sami się rozwiną, a zarazem na tyle rozwiną Górnika, że będziemy więcej punktować niż do tej pory.

Co może być najgroźniejszą bronią Wisły w spotkaniu z wami?

Ja bym odwrócił to pytanie. Czym my zaskoczymy Wisłę? Najlepszą bronią jest atak, zdaje pan sobie z tego sprawę. My więcej myślimy nad tym, czym mamy zaskoczyć zespół z Krakowa.

Czyli zmiana ustawienia? Sam pan wspominał, że ćwiczyliście inne ustawienie w czasie okresu przygotowawczego. Taką możliwość dały wam transfery?

Dały nam możliwości inne niż mieliśmy do tej pory. Na pewno z nich będziemy starali się skorzystać. Czy już w meczu poniedziałkowym? Zobaczymy, ale na pewno będziemy szukali innych rozwiązań niż do tej pory.

Pozostanie Szymona Żurkowskiego na jeszcze pół roku to chyba dla pana bardzo dobra informacja. On w końcu jest ważnym elementem pana drużyny.

Jak pada pytanie o Szymona to muszę o nim opowiedzieć trochę szerzej. Po pierwsze to, że Szymon odchodzi to wielka radość dla wszystkich trenerów, którzy mieli na niego wpływ, którzy go ukształtowali. On ukształtował się tutaj. Był szkolony przez polskich trenerów, z Jastrzębia, z Żor, z Gwarka Zabrze czy z naszego drugiego zespołu. Myślę, że każdy po trosze ma ogromną satysfakcję, że można. Historia Szymona pokazuje, że nie trzeba wyjeżdżać. Nie trzeba szukać jakiś dziwnych rozwiązań. Wiem, że pozostanie w Górniku jeszcze na pół roku to był Szymona warunek. To pokazuje, jaki on ma charakter, jaki on jest ważny dla zespołu. On chciał zostać. Miał oczywiście inne alternatywy, ale od początku mówił, że wybiera zespół, który daje mu tą możliwość. Historia Szymona pokazuje też młodym ludziom, że przez ciężką pracę - a nie szukanie problemów czy wymówek - można osiągnąć sukces. Jak przypomnimy sobie, jaka była sytuacja Szymona dwa czy dwa i pół roku temu, to nie było tak kolorowo, jak teraz mówimy. On nigdy nie szukał drogi na skróty. Starał się rozwijać, jak był jakiś problem w treningu czy poza nim starał się go rozwiązywać. On swoją pracowitością pokazał, że można. Wszyscy mu tu życzymy jak najlepiej, ale teraz bardzo ważne pół roku przed nim... On jest bardzo ważną częścią Górnika Zabrze.