Piotr Małachowski wrócił na podium mistrzostw świata. W konkursie rzutu dyskiem w Moskwie wywalczył drugie miejsce z wynikiem 68,36 metra. Wygrał i to zdecydowanie Niemiec Robert Harting (69,11). To dla niego trzeci tytuł mistrzowski z rzędu.
Już przed konkursem było wiadomo, że o złoto będą walczyć Piotr Małachowski i Robert Harting. Co prawda w pierwszej kolejce obaj jeszcze chyba nieco zdenerwowani rzucili niezbyt daleko, ale później było tylko lepiej. W drugiej próbie Małachowski spalił swój rzut a Niemiec osiągnął 68,13 m. i zawiesił rywalom poprzeczkę naprawdę wysoko. Później Polak próbował przebić wynik Niemca, ale ten w czwartej kolejce zdołał jeszcze bardziej wyśrubował wynik - 69,11 m. Kiedy w piątej, przedostatniej próbie Małachowski miał 68,36 m. Harting postanowił odpuścić swój rzut. Zapewne liczył się z tym, że Polak może w ostatniej próbie jeszcze się poprawić i postanowił oszczędzać siły.
Małachowski w ostatnim rzucie już się nie poprawił, a rozluźniony Harting, pewny tytułu mistrzowskiego ponownie posłał dysk za granicę 69 metra. Ostatecznie trzecie miejsce zajął kolejny znany dyskobol Estończyk Gerd Kanter, ale jego wynik 65,19 m. był zdecydowanie słabszy. W ścisłym finale wystąpił też drugi z biało-czerwonych Robert Urbanek. Z wynikiem 64,32 uplasował się na 6 miejscu.
Dla Hartinga to trzeci tytuł mistrza świata z rzędu. Poprzednio przywoził złote medale z Berlina i Degu. Z kolei Małachowski po raz drugi ze światowego czempionatu przywiezie srebro. Cztery lata temu przegrał z Hartingiem także w Berlinie, ale tam do ostatniej kolejki prowadził. Dziś w Moskwie Niemiec był mocniejszy od początku konkursu.
(abs)