"Mistrzostwa Świata odbędą się w momencie, gdy normalnie mieliśmy już wakacje. To nie jest normalna sytuacja" – mówi w rozmowie z RMF FM młociarka Malwina Kopron, która powalczy teraz o medal na Uniwersjadzie w Neapolu. "Zadowoli mnie każdy medal, ale oczywiście szczególnie zależy mi na złocie" – przyznaje Kopron.
Patryk Serwański RMF FM: Jak przebiegają twoje przygotowania do tego bardzo ważnego sezonu? Jak się czujesz fizycznie i psychicznie?
Malwina Kopron: Przygotowania to w tym roku ciekawy temat. Mistrzostwa Świata są w tym roku dopiero na przełomie września i października, czyli musimy zrobić formę na okres, w którym normalnie mieliśmy już wakacje. W tym roku zatem wszystko jest specyficzne. Zaczęłam przygotowania później. Dopiero w grudniu. Jestem też po zabiegu, ale wszystko jest w porządku. Zdrowotnie jest dobrze, motorycznie jest dobrze. Technicznie mam nadzieję będzie lepiej, ale jestem dobrej myśli przed Uniwersjadą.
Obawiasz się trochę tych Mistrzostw Świata. Jak sobie z tym wszystkim poradzić? Niewygodny termin, wysokie temperatury w Katarze. To będzie duży problem dla wszystkich i zapewne nie wszyscy sobie z tym poradzą. Dla was to są kolosalne zmiany.
I są sportowcy, którzy te mistrzostwa odpuszczą, bo chcą lepiej przygotować się do igrzysk w Tokio. Mistrzostwa są w październiku, Igrzyska rok później w sierpniu. Do tego trzeba dodać odpoczynek, wakacje, bo nie da się pracować przez dwa lata bez przerwy. Igrzyska to jednak priorytet i jeśli ktoś nie trafi z formą na Katar, bo to nie jest codzienna sprawa szykować dyspozycję na październik to nie można się załamywać, bo to się może przydarzyć. Ja jestem dobrej myśli. Technika powoli zaczyna się układać. Co ma być to będzie - zobaczymy. Byłam w tym roku w Doha przez dwa tygodnie na zgrupowaniu i nie wspominam tego zbyt dobrze. Było ponad 40 stopni. Organizatorzy zapewniają, że stadion jest klimatyzowany, ale tam spędzimy 2-3 godziny. Poza tym będzie słońce i upał.
Pobyt w Doha i kilka innych tegorocznych wyjazdów to pokłosie twojej współpracy z Anitą Włodarczyk i jej trenerem Krzysztofem Kaliszewskim. Co wynosisz z tej współpracy? Wiemy, że Anita to gwiazda lekkiej atletyki, zawodniczka niedościgniona od lat. To wszyscy wiemy. A czego ty się dowiedziałaś?
Jeżdżę z Anitą Włodarczyk. Mój trener, czyli mój dziadzio po rozmowie z trenerem Kaliszewskim stwierdzili, że na zgrupowanie możemy jeździć razem i tak się zaczęło. Zobaczyłam, jakie Anita robi ćwiczenia stabilizacyjne, techniczne czy wieloboje już takie szczegółowe pod naszą konkurencję. Anita to koń do pracy, bardzo dużo trenuje i przerzuca tony na treningach. Ja chyba aż tak ciężko jeszcze nie trenowałam. Niektóre rzeczy wdrożyłam w swój trening. Zmieniał swoje treningi na siłowni. Zobaczymy, jak to się przełoży na rzucanie. Na razie nie błyszczę formą, ale myślę, że będzie lepiej. Trzeba trochę odpuścić trening, dopracować technikę i jestem dobrej myśli, choć za mną ciężki rok.
Anita Włodarczyk to trochę inna zawodniczka od ciebie, jeśli chodzi o warunki fizyczne. Czy ty możesz powtarzać jej ruchy, jeśli chodzi o technikę, czy to jednak nie mogłoby zadziałać?
Anita jest inna, ja jestem inna. Próbowałam coś pozmieniać, by przybliżyć swoją technikę do jej. Było bardzo ciężko. Ja jednak mam inne warunki. Jestem bardzo dynamiczna. Muszę rzucać z zawieszania na sprzęcie, z szybkich nóg. Ta technika różni się od tego, co robi Anita. Może w przyszłości krok po kroku będziemy coś zmieniać. Nie na raz, bo to bardzo ciężkie. Ja muszę na razie pielęgnować moją dynamikę.
Jak traktujesz start na Uniwersjadzie, bo biorąc pod uwagę moment sezonu, to nie jest to idealny termin.
Uniwersjadę traktuję bardzo poważnie. To dla mnie jeden z ważniejszych startów w tym sezonie, ale jest naprawdę w kiepskim terminie. Mam jednak nadzieję, że zdobędę medal. To by mnie podbudowało. Psychicznie czułabym się lepiej i dlatego jadę tam pełna nadziei i chęci walki o złoto. Przyjmę każdy medal, ale złoto kusi najbardziej. A mieliśmy też świetną aklimatyzację w Polsce, bo pogoda była upalna jak w Neapolu.
Sprawdzałaś, z kim tam będziesz walczyć? Sprawdzasz w ogóle listy startowe wcześniej?
Nie sprawdzam przed wyjazdem właściwie nigdy. Dopiero na miejscu przed konkretnymi zawodami zaczynam się tym interesować. Teraz wiem tylko, że na miejscu będą groźne Białorusinka i Francuzka. Obie są mocne i będę z nimi walczyła o medale. Może być jednak sporo niespodzianek. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Mniej więcej wiem, na jakim poziomie są dziewczyny, dlatego jestem dobrej myśli.