"Wywalczenie przepustki na Igrzyska to spełnienie marzeń, ale chcę realizować kolejne" - mówi w rozmowie z RMF FM Małgorzata Białecka mistrzyni świata w windsurfingowej klasie RS:X. Żeglarka opowiada też o zanieczyszczonym akwenie w Rio i obawach związanych z Igrzyskami w Brazylii.
Patryk Serwański: Ile czasu spędziła pani w Rio w ostatnich miesiącach?
Małgorzata Białecka: Oj, nazbierało się tego. To były cztery wyjazdy, każdy po dwa tygodnie.
Można się w tym czasie "nauczyć" akwenu?
Można się trochę nauczyć, ale to na tyle trudny akwen, że zawsze będzie coś do poprawienia. Trzeba się liczyć z tym, że sam wiatr jest wielką niewiadomą i nie wiadomo czego się spodziewać. Zazwyczaj - my się z tego śmiejemy - na regaty przychodzą wyjątkowe warunki i dzieje się coś czego nie można było przewidzieć.
Jak to działa? Spędzacie na akwenie dużo czasu, próbujecie go zrozumieć a finalnie i tak trzeba liczyć na szczęście.
Przede wszystkim nie chodzi o to, żeby spędzić jak najwięcej czasu w danym miejscu. Chodzi o to, żeby ten czas spędzić mądrze. Nie można zamęczyć organizmu i fizycznie i psychicznie. Na przykład Rio de Janeiro - może się wydawać, że to świetne miejsce, ale ja wolę trenować w kraju. Szczególnie teraz, kiedy w Brazylii jest zima i dzień kończy się o 17.00 nie ma dużo czasu na trening. Poza tym akwen w Rio jest bardzo trudny. W głównie mierze z powodu prądów. To wiąże się z pływami, fazami księżyca. Najlepiej więc wybrać okres, w którym warunki są jak najbardziej zbliżone do tych, które powinny mieć miejsce w trakcie Igrzysk. Wtedy najlepiej tam trenować. Długi pobyt w Rio wcale nie musi więc dawać przewagi nad rywalami.
Czytałem, że wpływ na warunki mają nawet opady deszczu, bo wtedy wpływ na warunki na akwenie w Rio mają rzeki, które do niego wpadają. Pani mówi o roli faz księżyca. Tych czynników jest bardzo dużo.
To wygląda skomplikowanie, ale my jesteśmy w środku tego zamieszania i łatwiej nam to zrozumieć. Fazy księżyca są ważne w kontekście pływów na oceanie. Woda raz pływnie na zatoce w jedną a raz w drugą stronę. Zatoka Guanabara jest mocno zamknięta i te pływy są istotne. Woda potrafi w dwóch miejscach w zatoce płynąć w inną stronę. Inne warunki są przy brzegu, a inne na środku akwenu. Takie rzeczy musimy wiedzieć. Możemy sprawdzić to godzinowo. Mamy dane, które pozwalają sprawdzić jakie pływy będą powiedzmy w ciągu dnia o 11, a jakie wieczorem.
Akwen zatem bardzo wymagający, ale i bardzo brudny. Rzeczywiście jest tak niesympatycznie?
Musimy się liczyć z tym, że grozi nam dużo niebezpieczeństw. Kontaktu z wodą nie da się uniknąć. Najgorzej mieć jakąś ranę. Łatwo o zakażenie. Były już takie przypadki. Zawodnicy kończyli regaty w szpitalu. Nie jest przyjemnie pływać w tej wodzie. Jest ewidentnie zanieczyszczona. Widać to i po kolorze i czuć po zapachu. Pływają śmieci - plastikowe worki, zgniłe owoce. Ostatnio słyszałam, że był nawet problem związany z ropą naftową. Cała zatoka była nią pokryta. Mnie wtedy nie było w Rio, ale ci, którzy tam trenowali musieli czekać aż sytuacja trochę się poprawi. Dramat. Nie jest przyjemnie.
Igrzyska mają mieć pozytywny odbiór, a tu cały czas kłopoty. Zanieczyszczony akwen, wirus Zika. Tych pozasportowych problemów jest naprawdę dużo.
To są problemy, na które nie mam wpływu i nie zajmuje się tym. Nawet staram się o tym nie myśleć. Jeśli pojawi się kłopot chorobowy czy związany z bezpieczeństwem to wiem, że wcześniej nie mogłam się przed nim zabezpieczyć. Staram się skupić na treningu. To na co nie mam wpływu staram się od siebie odgonić.
Jaki pani może ocenić swoje dotychczasowe przygotowania do Rio?
To była długa i ciężka droga. O Igrzyskach marzyłam od zawsze i mogę śmiało powiedzieć, że najciężej było się na nie zakwalifikować. To były trudne kwalifikacje. Praktycznie rzutem na taśmę wyprzedziłam Zosię Klepacką. Wszystko to było dla mnie niespodziewane, kosztowało mnie masę energii. Po tym jak zostałam Mistrzynią Świata wiem, że w Rio muszę pokazać pełnię formy. Ale w trakcie przygotowań nie wszystko poszło tak jak zaplanowałam. Trochę za ambitnie podeszłam do sezonu. Chciałam być supermocna i nawet nie chodzi o wielkie obciążenia, ale nałożyło się to całe zmęczenie. W listopadzie skończyła się walka o Igrzyska, a potem szybko trzeba było szykować formę na Mistrzostwa Świata. Mało odpoczynku, dużo stresu i organizm za to wszystko zapłacił. Teraz wracam na prostą, zdążyłam wypocząć. Czuję, że mam dużo siły. Trochę inaczej sobie to wyobrażałam, ale nie jest źle. Ominął mnie jeden wyjazd do Rio, ale tego nie żałuję. Zamiast tego trenował na jeziorze Garda we Włoszech. Myślę, że wszystko idzie w dobrą stronę.
Kluczem jest znalezienie złotego środka pomiędzy szukaniem formy a relaksem? Bo na zmęczeniu i z zestresowaną głową na Igrzyskach chyba nie ma czego szukać?
Dokładnie. Większość zawodników w roku olimpijskim popełnia ten sam błąd - przetrenowują się. W takim czasie nie można kombinować, wprowadzać radykalnych zmian. Jednak każdy sezon jest inny. Już same podróże do Rio są męczące. Dlatego też z jednego takiego wyjazdu zrezygnowałam. Do Rio lecę wraz z innymi żeglarzami 25 lipca. Pierwszy wyścig mam 8 sierpnia, ale ten czas trzeba poświęcić na przygotowania sprzętu. Część sprzętu dostajemy od organizatora. To jest sprzęt monotypowy. Każdy dostaje identyczną deskę i żagiel. Niby wszystko od jednego producenta a jednak niektóre deski pływają szybciej nie wiadomo dlaczego. Różnice się zdarzają. Przepisy się zmieniły i tym razem możemy zabrać swój maszt i statecznik. Trzeba to wszystko przetestować, sprawdzić. Poza tym przyda się kilka dni na spokojny odpoczynek.
Co pani zabiera ze sobą, żeby ten wolny czas spędzić przyjemnie?
Na pewno zabiorę książkę i filmy, ale najlepiej odstresowuje mnie jakieś wspólne, grupowe wyjście na obiad czy na kawę. Rio z bliska nie wygląda pięknie - jest brudno, widać biedę, ale z perspektywy jest cudowne. Z góry wygląda pięknie i myślę, że będę oglądać czasami miasto z Głowy Cukru czy Wzgórza Corcovado, na którym stoi pomnik Chrystusa Odkupiciela. Jest kilka miejsc, w których można spędzić czas. Mamy fajną, zgraną ekipę. Takie wyjścia zawsze są udane. Można odpocząć i na chwilę zapomnieć co nas czeka, a to też ważny element przygotowań.