Siatkarze Trefla Gdańsk przegrali w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów we własnej hali z Zenitem Kazań 2:3 (19:25, 25:23, 23:25, 25:23, 13:15). Rewanż zaplanowano we wtorek w Rosji.

REKLAMA

W pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów siatkarze Trefla przegrali u siebie z faworyzowanym Zenitem Kazań 2:3. Gdańszczanie, którzy w poniedziałek także rozegrali w Ergo Arenie pięć setów w ligowym spotkaniu z PGE Skrą Bełchatów, zmusili faworyzowanych rywali do ogromnego wysiłku. Rosyjski zespół, który triumfował w czterech ostatnich edycjach tych rozgrywek, stracił w sześciu zwycięskich meczach grupy A tylko cztery sety, a w Gdańska dwa. Goście bliscy byli porażki, bo w tie-breaku gospodarze prowadzili już 9:5.

W pierwszym wyjątkowo jednostronnym secie przyjezdni odrzucili od siatki gdańszczan potężną zagrywką, w czym brylowali Maksim Michajłow, Matthew Anderson, Aleksander Butko i Earwin N’Gapeth, a szarpane, bo wyprowadzone po złym przyjęciu akcje gospodarzy stopował ich skuteczny blok.

Rosyjska drużyna prowadziła 5:1, 11:3 oraz 24:14. Co prawda Trefl obronił pięć setboli, ale atak Michajłowa zakończył tę partię. Trener Zenita Władimir Alekno był tak pewny swego, że podczas przerw w grze nawet nie wstawał, aby udzielić swoim zawodnikom instrukcji - czynił to jego asystent.

Po przebiegu inauguracyjnej partii wydawało się, że goście zdeklasują gdańszczan. Tymczasem drugi set był bardziej wyrównany i zakończył się sukcesem podopiecznych trenera Andrei Anastasiego. Po zagraniu Macieja Muzaja gospodarze wygrywali 9:6, ale lider rosyjskiej ekstraklasy odrobił straty i wyszedł na prowadzenie 23:22. Siatkarze Trefla zdołali jednak wyrównać stan rywalizacji.

Najpierw Andriej Surmaczewski posłał piłkę z zagrywki w aut, a następnie w roli głównej wystąpił Muzaj. 24-letni atakujący zablokował N’Gapetha, a w kolejnej akcji popisał się skutecznym atakiem.

W trzecim secie, przy stanie 9:6 dla miejscowych, Zenit wziął czas i wtedy Alekno po raz pierwszy podniósł się z ławki. Jego interwencja na wiele się jednak nie zdała, po bo bloku na N’Gapethcie zrobiło się 12:6 dla Trefla i szkoleniowiec rosyjskiej drużyny ponownie skorzystał z przysługującej mu przerwy. Nie wybiła ona jednak rywali z uderzenia, bo świetnie zagrywający Ruben Schott wyprowadził swój zespół na prowadzenie 14:6.

Przy stanie 15:7 dla gdańszczan goście uznali, że to nie przelewki i zdecydowanie wzięli się za odrabianie strat. Po zbiciu ze środka Artioma Wolwicza ekipa z Kazania doprowadziła do remisu 20:20, po zagrywce N’Gapetha wyszła na prowadzenie 22:21, a po ataku Michajłowa triumfowała w tej partii 25:23. Kilka ważnych piłek wybronił Aleksiej Werbow, który na libero zastąpił Walentina Krotkowa.

Siatkarze Trefla nie zamierzali się jednak uznać za pokonanych. Czwarta odsłona toczyła się przy nieznacznej przewadze przeciwników, ale przy remisie 23:23 najpierw skutecznie zaatakował Muzaj, a za chwilę Piotr Nowakowski.

Tie-break rozpoczął się od prowadzenia miejscowych 2:0 i 4:2. Po asie serwisowym Patryka Niemca było nawet 9:5 dla gospodarzy, ale zawodnicy Zenita wyszli obronną ręką z tej opresji. Takim samym zagraniem popisał się Michajłow i ekipa z Kazania przegrywała tylko 10:11. Po kolejnym dwóch asach N’Gapetha przyjezdni prowadzili 14:12, a ostateczny triumf zapewnił im atakiem ze środka Wolwicz.

Trefl Gdańsk - Zenit Kazań 2:3 (19:25, 25:23, 23:25, 25:23, 13:15).

Trefl Gdańsk: Michał Kozłowski, Piotr Nowakowski, Nikola Mijailovic, Maciej Muzaj, Patryk Niemiec, Ruben Schott - Maciej Olenderek (libero) - Marcin Janusz, Szymon Jakubiszak, Miłosz Hebda, Kewin Sasak.

Zenit Kazań: Aleksander Butko, Aleksiej Samojlenko, Maksim Michajłow, Matthew Anderson, Earwin N’Gapeth, Artiom Wolwicz - Walentin Krotkow (libero) - Andriej Surmaczewski, Aleksiej Werbow (libero), Nikita Aleksiejew, Loran Alekno.