Siatkarki Chemika Police przegrały z włoskim Unendo Yamamay Busto Arsizio 0:3 (21:25, 25:27, 21:25) w półfinale rozgrywanego w Szczecinie turnieju Final Four Ligi Mistrzyń. W niedzielę powalczą o trzecie miejsce z VakifBank Stambuł.
Najlepszą zawodniczką drużyny mistrzyń Polski była w sobotę środkowa bloku Stefana Veljkovic, ale rozgrywająca Maja Ognjenovic jakby o tym nie wiedziała i z uporem rozdawała piłki na skrzydła - tam zaś średnio dwóch z trzech piłek nie kończyła Małgorzata Glinka-Mogentale, a jeszcze gorszą skuteczność miała kapitan drużyny Anna Werblińska. Włoszki z kolei zaprezentowały się doskonale w obronie, a gdy piłki nad siatką dostawały Helena Havelkova czy Valentina Diouf ich zbicia zwykle wzbogacały konto punktowe Unendo Yamamay.
Pojedynek zaczął się jednak bajecznie - od czterech z rzędu punktów Chemika. Pierwszy w tegorocznym Final Four zdobyła najlepsza zawodniczka turnieju sprzed dwóch lat Małgorzata Glinka-Mogentale, która zatrzymała pojedynczym blokiem włoską kapitan Francescę Marcon. 4:0 wprawiło w euforię kibiców, a Carlo Parisi poprosił o czas dla swego zespołu. Po powrocie na parkiet Anna Werblińska zaserwowała w aut i Yamamay zaczął odrabiać straty - oczko po oczku dogonił wynik na 8:8.
Ekipa z Polic wzięła się do pracy, poprawiła zwłaszcza grę obronną i znów odskoczyła na trzy punkty (12:9). Sytuacja z pierwszej części seta powtórzyła się jednak po kwadransie gry - Włoszki pierwszy raz objęły prowadzenie 14:13 po autowym ataku Glinki-Mogentale, a na drugą przerwę techniczną zespoły schodziły po ataku Havelkovej, który dał jej zespołowi dwupunktową przewagę (16:14).
W meczach grupowych policzanki słynęły ze zrywów w końcówkach pierwszych setów, ale tym razem postawiły sobie poprzeczkę bardzo wysoko - przegrywały już 19:23. Udało im się wprawdzie odrobić dwa punkty, ale po kolejnej przerwie na życzenie trenera Włoszek punkty zdobywały już tylko przyjezdne i pierwszy set padł łupem drużyny z Busto Arsizio.
W drugiej odsłonie zespoły długo grały punkt za punkt. Dopiero tuż przed przerwą techniczną Velijkovic dała Chemikowi dwa punkty przewagi, a tuż po przerwie policzanki zaprezentowały pokaz gry blokiem i odskoczyły na 11:6. Rywalki znów ruszyły do odrabiania strat i wiele zawdzięczały w tym fragmencie gry Joannie Wołosz, która rozdawała na skrzydła tak szybkie piłki, że jej atakujące miały przed sobą najczęściej tylko pojedynczy blok.
Na drugą przerwę techniczną policzanki schodziły jeszcze z dwupunktowym prowadzeniem, ale zaraz potem włoski zespół zdobył cztery punkty z rzędu i było już 18:20. Chemik wrócił na prowadzenie przy stanie 23:22 po dwóch punktach zdobytych blokiem na Diouf, a chwilę później Marcon wpadła w siatkę i gospodynie miały piłki setowe. Nie wykorzystały ich trzech, a przy stanie po 25 akcji dwukrotnie nie skończyła Werblińska i zrobiło się 0:2 w setach.
W trzeciej partii Unendo już na początku odskoczyło na 8:3 i kontrolowało wydarzenia na parkiecie. Policzanki grały chaotycznie, a w obronie patrzyły jedna na drugą nie wiedząc, która ma podbijać piłki. Bywały momenty, że włoski zespół prowadził różnicą ośmiu punktów! Ostatecznie w końcówce partii dystans stopniał do czterech oczek, ale odwrócić losów seta i całego meczu już się Chemikowi nie udało.
Chemik: Maja Ognjenovic, Agnieszka Bednarek-Kasza, Stefana Veljkovic, Anna Werblińska, Małgorzata Glinka-Mogentale, Ana Bjelica - Mariola Zenik (libero) - Aleksandra Jagieło, Izabela Kowalińska.
Unendo Yamamay: Joanna Wołosz, Jekaterina Lubuszkina, Giulia Pisani, Francesca Marconi, Helena Havelkova, Valentina Diouf - Giulia Leonardi (libero) - Rebecca Perry, Freya Aelbrecht, Letizia Camera.
W drugim, derbowym półfinale Eczacibasi Stambuł pokonało VakifBank Stambuł 3:1 (25:22, 16:25, 25:22, 25:22).
Eczacibasi jeszcze nigdy nie wygrało turnieju Final Four, choć pięciokrotnie było w turnieju kończącym rozgrywki. Najlepszym osiągnięciem tej drużyny było dotychczas trzecie miejsce w 2009 roku. Z kolei VakifBank wygrał LM w sezonach 2011 i 2013.
Mecz o 3. miejsce pomiędzy Chemikiem Police i VikifBank rozpocznie się w niedzielę o godzinie 15. Początek wielkiego finału - trzy godziny później.
(edbie)