Manchester United i Borussia Dortmund awansowały do ćwierćfinału piłkarskiej Ligi Mistrzów. Niemiecki zespół po zwycięstwie 4:2 w Rosji, w środę przegrał z Zenitem Sankt Petersburg 1:2. Z kolei Manchester United wygrał 3:0 z Olympiakosem Pireus.
Borussia przystępowała do rewanżu w komfortowej sytuacji, po zaliczce z pierwszego spotkania (4:2). Dwie bramki zdobył wówczas Robert Lewandowski, który podobnie jak Łukasz Piszczek znalazł się w podstawowym składzie również na środowy rewanż.
Ku zaskoczeniu niemieckich kibiców to goście wyszli na prowadzenie w 16. minucie po efektownej akcji i równie imponującym uderzeniu z dystansu Brazylijczyka Hulka. Już cztery minuty później bliski wyrównania był Kevin Grosskreutz po strzale z około 20 metrów, ale dobrze interweniował Wiaczesław Małafiejew.
Trener Borussii Dortmund Juergen Klopp był wyraźnie zafrasowany, bo jego podopiecznym gra nie układała się. Szkoleniowiec odetchnął dopiero w 38. minucie, kiedy do wyrównania doprowadził uderzeniem głową Sebastian Kehl, który wykorzystał dośrodkowanie Marcela Schmelzera.
W 73. minucie goście wyszli na prowadzenie. Wprowadzony w drugiej połowie Jose Rondon strzałem głową z bliskiej odległości trafił do bramki. Rosyjski zespół nie był jednak w stanie odrobić strat z pierwszego meczu. Tym samym Zenit Sankt Petersburg odpadł z Champions League, ale wygrał ostatni mecz pod wodzą Sergieja Siemaka. W czwartek byłego reprezentanta kraju, który pełnił rolę tymczasowego trenera po zwolnieniu Włocha Luciano Spallettiego, zastąpi Portugalczyk Andre Villas-Boas.
W przeciwieństwie do pierwszego meczu Lewandowski był praktycznie niewidoczny. Napastnik reprezentacji Polski często był faulowany przez rywali. W pierwszej połowie, po starciu z bramkarzem, zwijał się z bólu, ale ostatecznie wrócił do gry. Wcześniej został ukarany żółtą kartką, która eliminuje go z gry w pierwszym meczu ćwierćfinałowym. W końcówce spotkania dosyć przypadkowo uderzył kolanem w głowę Tomasa Hubocana. Słowak z zakrwawioną twarzą opuścił boisko. Lewandowski i Piszczek zagrali cały mecz.
Z kolei Manchester United, który w tym sezonie zawodzi na wszystkich frontach, pierwszy mecz z Olympiakosem przegrał 0:2. "Czerwone Diabły" stan rywalizacji wyrównały w pierwszej połowie, za sprawą dwóch bramek Robina van Persiego. Holender w 25. minucie wykorzystał rzut karny, po tym jak chwilę wcześniej został sfaulowany przez Jose Holebasa. Natomiast tuż przed przerwą wykorzystał świetne podanie Wayne'a Rooneya i po raz drugi pokonał Roberto Jimeneza.
Hiszpański bramkarz był bezradny przy obydwu trafieniach, ale uratował swój zespół przed stratą kolejnych bramek. Świetnie interweniował jeszcze przy stanie 1:0 po uderzeniu głową Patrice'a Evry. Z drugiej strony boiska jeszcze bardziej efektownie interweniował David De Gea. Hiszpański golkiper Manchesteru w 40. minucie najpierw obronił uderzenie głową swojego rodaka Davida Fustera, by po chwili równie efektownie obronić dobitkę Argentyńczyka Alejandro Domingueza.
Siedem minut po przerwie losy awansu rozstrzygnął van Persie. Holender pokonał Roberto bezpośrednio z rzutu wolnego i zdobył swoją trzecią w tym meczu i 25. bramkę w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Po tym trafieniu "Czerwone Diabły" oddały inicjatywę gościom i utrzymanie korzystnego rezultatu mogą zawdzięczać głównie swojemu bramkarzowi.