Przed nami trzeci kolejka fazy ligowej Ligi Konferencji. Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok spróbują przedłużyć serię zwycięstw. Łatwiejszego przeciwnika ma Legia, która podejmie o 18:45 na własnym stadionie białoruskie Dinamo Mińsk. Do Białegostoku przyjechali za to piłkarze norweskiego Molde. Pierwszy gwizdek o 21:00.
Bez wątpienia trudniejsze zadanie czeka Jagiellonię. Mistrzowie Polski zmierzą się z czwartą obecnie drużyną ligi norweskiej.
W miniony weekend Molde zremisowało 3:3 z najlepszą drużyną w swoim kraju Bodo/Glimt. W Lidze Konferencji wieczorny rywal "Jagi" ma na razie na koncie trzy punkty za domowe zwycięstwo nad północnoirlandzkim Larne FC (3:0).
Do tego dochodzi wyjazdowa porażka nad belgijskim KAA Gent (1:2).
Molde jest zdecydowanie groźniejsze na swoim terenie. Latem w eliminacjach Ligi Europy pokonywało na własnym stadionie duński Silkeborg i belgijskie Cerle Brugge. Później przegrywało na wyjazdach, ale przechodziło dalej.
Dopiero porażka w dwumeczu po rzutach karnych ze szwedzkim Elfsborgiem zepchnęła klub do Ligi Konferencji.
Najlepszym strzelcami zespołu są Kristian Eriksen (17 goli we wszystkich rozgrywkach) i Magnus Wolff Eikrem (16 bramek).
Byli ważnymi ogniwami zespołu także w poprzednim sezonie. A trzeba przypomnieć, że w lutym Molde walczyło z Legią w 1/16 finału Ligi Konferencji. Wtedy norweski klub wygrał oba spotkania. U siebie 3:2 i w Warszawie 3:0.
Warto tu przypomnieć jeszcze historię wspomnianego Eikrema, który jako nastolatek dowiedział się, że ma cukrzycę. Z tego powodu często nie jest w stanie grać przez 90 minut. Mimo to w zawodowej piłce uzbierał już blisko pół tysiąca meczów i strzelił ponad sto bramek. Rozegrał też 17 spotkań w reprezentacji Norwegii.
Legia Warszawa ma przed sobą teoretycznie dość łatwy mecz. W domowym pojedynku z białoruskim Dynamem Mińsk będzie zdecydowanym faworytem.
Obraz tej drużyny w lidze jest inny niż w Europie. Na własnym podwórku kontrolują grę, w Europie bardziej liczą na kontrę. Na pewno nie jest tak, że możemy rywala zlekceważyć. Bardzo nie lubię tego słowa, nikt nie ma prawa lekceważyć rywala - my, kibice i całe środowisko. Aby wygrać, musimy zagrać na własnym, wysokim poziomie i wyrwać te punkty, bo nie ma innej drogi - mówił na przedmeczowej konferencji trener Gonzalo Feio.
Dynamo ma na razie na koncie dwie porażki w Lidze Konferencji. U siebie ze szkockim Hearts of Midlothian (1:2) oraz na wyjeździe z HJK Helsinki (0:1). Trzeba jednak doprecyzować kwestię grania "u siebie", bo z powodu sankcji UEFA nałożonych po wybuchu wojny w Ukrainie białoruskie kluby grają na neutralnym terenie.
Dynamo domowy mecz rozegrało w Azerbejdżanie.
Teraz wyjazdowego spotkania w Warszawie nie pokaże żadna białoruska telewizja. Wcześniej tamtejsze media informowały o możliwych prowokacjach pod adresem drużyny z Mińska. Ta jednak wydaje się nie budzić wielkich emocji w Warszawie.
Na krajowym podwórku Dynamo zmierza za to po mistrzostwo Białorusi. Tam gra się systemem wiosna-jesień i sezon zakończy się na początku grudnia. Dynamo jest liderem rozgrywek. Wygrało 19 z 25 meczów. Tylko raz przegrało. No, ale Liga konferencji to zupełnie inna sprawa.
Sędzią meczu Legii z Dynamem będzie turecki arbiter Atilla Karaoglan. Kilka dni temu jego pracę jako arbitra VAR szeroko komentował trener Fenerbachce Stambuł - Jose Mourinho. Klub Portugalczyka wygrał 3:2 z Trabzonsporem, ale ten na konferencji prasowej określił arbitra "graczem meczu", który "z niewidzialnego stał się najważniejszy na boisku".
Portugalczyk miał pretensje o dwa rzuty karne przyznane gospodarzom w drugiej połowie, właśnie wskutek analizy VAR i brak "jedenastki" dla jego ekipy.
Karaoglan jako pierwszy sędzia pracował w tym sezonie na razie podczas 11 meczów, a w tym czasie pokazał aż 73 żółte i 2 czerwone kartki. Podyktował 9 rzutów karnych.
Rekordowy był dla niego mecz kwalifikacji Ligi Konferencji. W pojedynku klubów Santa Coloma i Vikingur pokazał 11 żółtych kartek.