Piłkarze Lecha Poznań pokonali na własnym stadionie Dinamo Batumi 5:0 (3:0) w pierwszym meczu 2. rundy eliminacji Ligi Konferencji. Rewanż rozegrany zostanie za tydzień w Gruzji.
Lech bez większego wysiłku rozgromił mistrza Gruzji i jedną nogą jest już w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji.
Mistrzowie Polski słabo rozpoczęli ten sezon - odpadli z eliminacji Ligi Mistrzów z azerskim Karabachem Agdam, przegrali mecz o Superpuchar Polski z Rakowem Częstochowa 0:2, a w sobotę na inaugurację ekstraklasy, sensacyjnie ulegli na własnym stadionie Stali Mielec 0:2. Kiepskie wyniki przełożyły się też na frekwencję - stadion podczas meczu z Batumi świecił pustkami, na trybunach zasiadło nieco ponad dziewięć tysięcy widzów. Dwa tygodnie temu starcie z Azerami obejrzało ponad 25 tysięcy kibiców.
Pierwsza odsłona to zdecydowana dominacja piłkarzy Lecha, którzy potrafili wykorzystać niemal każdą nadarzającą się okazję. Już pierwsza akcja mogła przynieść prowadzenie gospodarzom - w 2. minucie Nika Kwekweskiri był bliski strzelenia gola swoim rodakom. Bramkarz Lazare Kupatadze nie bez problemów wypiąstkował piłkę po uderzeniu pomocnika "Kolejorza" z rzutu wolnego.
Goście zaczęli spotkanie nieco bojaźliwie, mieli kłopoty z wyprowadzeniem piłki z własnego przedpola, ale też pressing lechitów wymuszał na rywalach błędy. Bramkarz Dinama również nie był mocnym punktem swojego zespołu. W 10. minucie Kupatadze przepuścił niezbyt mocny strzał Michała Skórasia z ponad 25 metrów.
Po kwadransie gry Gruzinom na krótko udało się przenieść ciężar gry na połowę rywala. Benjamin Teidi dwukrotnie z dystansu sprawdził Artura Rudkę, lecz Ukrainiec nie dał się zaskoczyć. Bardzo aktywny od pierwszych minut był Skóraś, który w dogodnej sytuacji trafił w słupek. Po chwili było już 2:0 po strzale Joao Amarala z linii pola karnego, choć i w tym przypadku Kupatadze mógł się lepiej zachować.
Skóraś znów dawał się we znaki rywalom - najpierw zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem Dinama, strzelając obok słupka. Kilka minut później miał natomiast dużo szczęścia, gdy po jego uderzeniu piłka odbiła się od nogi obrońcy i zupełnie zmyliła Kupatadze.
Poznaniacy grali rozsądnie, zdając sobie sprawę, że przy temperaturze powyżej 35 stopni trzeba umiejętnie gospodarować siłami. Dlatego czasami rezygnowali z wyprowadzania kontrataków i swoich szans szukali w ataku pozycyjnym. Brakowało czasami dokładności w rozegraniu piłki, zdarzały się też nieporozumienia między zawodnikami, choć niektórzy grają już ze sobą drugi sezon.
Trener mistrza Gruzji Gia Geguchadze już w pierwszej połowie dokonał jednej zmiany, w przerwie wprowadził dwóch kolejnych ofensywnych piłkarzy, ale nie zmieniło to obrazu gry. To poznaniacy wciąż mieli wszystko pod kontrolą i stwarzali sobie okazje na podwyższenie wyniku. Jedną z nich wykorzystał Amaral, który otrzymał idealne podanie od Kristoffera Velde.
Dinamo miało szansę na honorowego gola, który trochę poprawiłby ich sytuację przed rewanżem. Wprowadzony po przerwie na boisko Mate Wacadze został sfaulowany w polu karnym przez Rudkę, ale Gruzin był na spalonym. Kilka minut później ukraiński bramkarz wygrał pojedynek jeden na jeden z Wacadze. Obrońcom gości przytrafiały się fatalne błędy w defensywie - przed własnym polem karnym piłkę stracił Mamuka Kobachidze, ale Giorgi Citaiszwili nie skorzystał z prezentu.
Ostatni kwadrans toczył się w wolnym tempie. Obie drużyny sprawiały wrażenie, jakby już wyczekiwały końcowego gwizdka. Tyle, że zawodnicy z Batumi momentami zapominali wracać na własne pole karne. W czwartej minucie doliczonego czasu gry aż czterech lechitów było gotowych do wykończenia sytuacji, ostatecznie kropkę nad "i" postawił Mikael Ishak.
Bramki: 1:0 Michał Skóraś (10), 2:0 Joao Amaral (24), 3:0 Michał Skóraś (33), 4:0 Joao Amaral (66), 5:0 Mikael Ishak (90+4).
Żółte kartki - Dinamo Batumi: Sandro Altunaszwili, Guga Palawandiszwili.
Lech Poznań: Artur Rudko - Joel Pereira, Lubomir Satka (67. Alan Czerwiński), Barry Douglas, Pedro Rebocho (88. Antoni Kozubal) - Michał Skóraś, Jesper Karlstroem, Joao Amaral (88. Filip Szymczak), Nika Kwekweskiri (70. Afonso Sousa), Kristoffer Velde (67. Giorgi Citaiszwili) - Mikael Ishak.
Dinamo Batumi: Lazare Kupatadze - Grigol Czabradze (26. Giorgi Zaria), Mamuka Kobachidze, Ołeksandr Azacki, Irakli Azarow - Wladimer Mamuczaszwili, Benjamin Teidi (71. Guga Palawandiszwili), Irakli Bidzinaszwili (46. Milan Radin), Sandro Altunaszwili, Zuriko Dawitaszwili (79. Giorgi Panculaja) - Flamarion (46. Mate Wacadze).
Sędziował: Ian McNabb (Irlandia Północna). Widzów: 9111.