Koszykarze Legii Warszawa przegrali w Stambule z Galatasaray NEF 71:86 (20:22, 26:17, 17:24, 8:23) w 2. kolejce Ligi Mistrzów FIBA. W pierwszym spotkaniu srebrni medaliści MP ulegli w stolicy Hapoelowi Holon 81:84 po dogrywce.

REKLAMA

Wicemistrzowie Polski walczyli z silnym rywalem jak równy z równy przez ponad trzy kwarty, ale w czwartej nie potrafili znaleźć odpowiedzi na agresywną defensywę koszykarzy Galatasaray. Kontuzja jednego z liderów - Travisa Leslie, który w ogóle nie poleciał do Stambułu (będzie pauzował z powodu urazy pachwiny przez miesiąc) mocno zawęziła trenerowi Wojciechowi Kamińskiemu możliwości rotacji. Brak sił warszawiaków w końcówce spotkania był kolejnym czynnikiem, który zadecydował o wysokiej, jak na przebieg bardzo wyrównanego spotkania, porażce.

Legioniści w drugiej kwarcie prowadzili nawet, po rzucie Grzegorza Kulki zza linii 6,75 m, 34:24. W pierwszej połowie znakomicie, oprócz Kulki, spisywał się w ataku Ray McCallum i to, przy dobrej defensywie, dawało stołecznej drużynie przewagę.

Po 20 minutach warszawiacy prowadzili 46:39. Gospodarze dopingowani przez kilka tysięcy kibiców odrabiali straty w trzeciej kwarcie - w 26. minucie uzyskali prowadzenie 56:55 po akcjach z dystansu znanego z polskich parkietów Amerykanina Dee Boosta (mistrz ze Stelmetem Zielona Góra z 2016 r.), Dylana Ennisa czy 21-letniego Sadika Kabacy.

Do końca kwarty trwała wyrównana walka, a legioniści dzięki rzutom z dystansu Łotysza Janisa Berzinsa byli cały czas "w grze". To właśnie po jego rzucie, równo z kończącą tę część syreną, był remis 63:63.

W ostatniej części zmęczeni intensywnością gry warszawiacy nie znaleźli odpowiedzi na defensywę rywali i stracili też skuteczność - spudłowali wszystkie 11 prób rzutów zza linii 6,75 m i przegrali tę kwartę aż 8:23.

W całym spotkaniu podopieczni trenera Kamińskiego byli gorsi pod tablicami (31:36), grali mniej drużynowo - mieli 16 asyst, zaś Turcy 23. Wicemistrzowie Polski popełnili też 15 strat, podczas gdy gospodarze dziewięć.

Bardzo ciężki mecz. 35 minut dobre, przede wszystkim bardzo dobra pierwsza połowa. Przed drugą częścią uprzedzaliśmy zawodników, że Galatasaray będzie grał agresywnie, bardzo fizycznie i z tą presją troszkę sobie nie poradziliśmy. Za dużo strat i kilka niecelnych rzutów z otwartych pozycji. Oddaliśmy tym samym rywalowi 22 punkty z kontry. To musiało się skończyć tak, jak się skończyło. Jeżeli myślimy o tym, by wygrywać, a myślimy, to właśnie nad tymi rzeczami (które w Stambule zawiodły - przyp.red.) musimy zapanować i nie tracić tak ciężko wypracowanej przewagi w tak łatwy sposób - powiedział po spotkaniu trener Kamiński.

Galatasaray NEF Stambuł - Legia Warszawa 86:71 (22:20, 17:26, 24:17, 23:8).

Galatasaray NEF: Angelo Caloiaro 22, Dee Bost 15, Mahir Agva 13, Dylan Ennis 11, Sadik Emir Kabaca 10, Goksenin Koksal 6, Raymar Morgan 4, Yonus Sonsirma 3, Braian Angola 2, Muhaymin Mustafa 0;

Legia: Janis Berzins 21, Ray McCallum 17, Grzegorz Kulka 15, Devyn Marble 6, Dariusz Wyka 6, Geoffrey Groselle 4, Grzegorz Kamiński 2, Łukasz Koszarek 0.