Piłkarze Legii Warszawa odpadli w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów z kazachskim zespołem FK Astana. Mistrzowie Polski wygrali 1:0, ale do awansu potrzebowali jeszcze jednej bramki. W kolejnej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów zagra FK Astana.
Mistrzowie Polski zaprezentowali się dużo lepiej niż tydzień wcześniej w stolicy Kazachstanu. Przede wszystkim pokazali większe zaangażowanie. W defensywie starali się zneutralizować najgroźniejszych graczy mistrza Kazachstanu: Juniora Kabanangę i Patricka Twumasiego. Z tym drugim zaciętą walkę toczył Adam Hlousek, którego wspierał Michał Pazdan. Z kolei Kabanangą w niemal zapaśniczym stylu pojedynki toczył Jakub Czerwiński.
Podopieczni Jacka Magiery mieli przewagę, ale rzadko stwarzali klarowne sytuacje pod bramką rywali. Pierwszą groźną akcję gospodarze stworzyli w ósmej minucie. Armando Sadiku wyszedł do podania z głębi pola, ale jego strzał z dalekiej odległości był zbyt lekki. W odpowiedzi Iwan Majewski groźnie główkował po dośrodkowaniu Sierykżana Mużykowa, a piłka minimalnie przeszła obok bramki Arkadiusza Malarza.
Najlepszą okazję w tym okresie gry zmarnował Sadiku. Po dokładnym dośrodkowaniu w 25. minucie Adama Hlouska, Albańczyk znalazł się w polu karnym nieatakowany przez rywali. Jednak jego strzał głową był na tyle nieprecyzyjny, że obronił go Aleksandr Mokin.
Po zmianie stron goście praktycznie ograniczyli się do obrony wyniku, który zapewniał im awans do kolejnej rundy. W ataku kazachskiego zespołu osamotniony był Kabananga.
"Wojskowi" jednak byli bezradni i niedokładni w swoich akcjach ofensywnych. Zupełnie nie mieli pomysłu na skomasowaną obronę kazachskiego zespołu, który skutecznie rozbijał ataki gospodarzy.
Sporo ożywienia wprowadził Sebastian Szymański, który zmienił Hlouska. To właśnie on dośrodkował z rzutu rożnego, a strzałem głową bramkę strzelił Czerwiński.
Po tym trafieniu legionistom został niespełna kwadrans na zdobycie drugiego gola i odwrócenie losów rywalizacji. Próbowali pójść za ciosem, ale ich ataki były jednak nieskuteczne i praktycznie do końcowego gwizdka sędziego nie stworzyli klarownej sytuacji na podwyższenie wyniku. Mimo że arbiter doliczył pięć, a w praktyce siedem minut, rezultat się nie zmienił i w boju o Champions League pozostał mistrz Kazachstanu.
(łł)