Kyle Smaine, mistrz świata w narciarstwie dowolnym w halfpipe'ie z 2015 roku, nie żyje. Amerykanin został przygnieciony przez lawinę. Do zdarzenia doszło w niedzielę w Japonii.
Smaine do Japonii wybrał się ze względu na "niesamowitą jakość śniegu oraz tereny, które sprzyjają eksploracji".
W wyprawie towarzyszył mu m.in. fotograf Grant Gunderson. To właśnie on jako jeden z pierwszych poinformował o śmierci Smaine. Lawina zeszła w pobliżu góry Norikura, ok. 50 km od Nagano.
Jak przekazał, Smaine najpierw został odrzucony przez podmuch wiatru, a następnie przysypany przez śnieg.
"Wczorajszy dzień miał absolutnie koszmarny scenariusz" - napisał w poniedziałek Gunderson.
Oprócz Smaine lawina porwała jeszcze dwójkę jego współtowarzyszy. Jednego z nich ratownicy zostali wyciągnąć ze śniegu podczas akcji ratowniczej. Drugi - podobnie jak Smaine - nie przeżył.
Według Reutersa, po obfitych opadach śniegu, w ostatnich dniach władze meteorologiczne wydały ostrzeżenie lawinowe.
Kyle Smaine największy sukces w karierze osiągnął w 2015 roku, kiedy zdobył złoty medal w halfpipe'ie na mistrzostwach świata w Kreischbergu. Nie startował na igrzyskach olimpijskich.
W Pucharze Świata zadebiutował 31 stycznia 2009 roku w Park City, zajmując 11. miejsce. Tym samym już w swoim debiucie wywalczył pierwsze punkty.
18 stycznia 2018 roku wygrał zawody Pucharu Świata w Mammoth Mountain.