Łukasz Kubot przegrał z rozstawionym z numerem dziesiątym hiszpańskim tenisistą Nicolasem Almagro 6:1, 5:7, 3:6, 5:7 w meczu pierwszej rundy wielkoszlemowego turnieju Australian Open (pula nagród 26 mln dolarów australijskich) na twardych kortach w Melbourne.
Mecz rozpoczął się dość nieoczekiwanie - po 30 minutach to Polak rozstrzygnął na swoją korzyść losy pierwszej partii. Od stanu 1:1 wygrał kolejne pięć gemów, w tym dwa przy serwisie rywala.
W drugim secie do głosu doszedł Almagro, który dzięki jednemu "breakowi" prowadził już 3:0, jednak tenisista z Lubina zdołał odrobić straty. Później gra toczyła się zgodnie z reguła własnego podania do dwunastego gema, w którym Polak nieoczekiwanie pozwolił się przełamać.
Hiszpan wyrównał stan meczu po 79 minutach gry w temperaturze sięgającej 34 stopni Celsjusza i przy dość silnym i porywistym wietrze, sprawiającym spore problemy, szczególnie przy podrzucie piłki do serwisu, który jest bardzo ważnym elementem gry obydwu zawodników.
Także jedno przełamanie podania Polaka, tym razem w ósmym gemie, pozwoliło Almagro rozstrzygnąć losy trzeciego seta, a potrzebował do tego 41 minut.
Scenariusz ten powtórzył się w ostatniej partii, ale tym razem Hiszpan zdobył jedynego i zarazem decydującego "breaka" w jedenastym gemie, by po chwili zakończyć trwające trzy godziny i dwie minuty spotkanie przy pierwszym meczbolu.
Almagro odnotował 15 asów serwisowych i tylko trzy podwójne błędy, a u Polaka było odpowiednio siedem asów i 16 błędów. Wpływ na to miał wiatr, ponieważ tenisista z Lubina - w przeciwieństwie do rywala - podrzuca piłkę bardzo wysoko przy podaniu. Nieoczekiwane podmuchy utrudniały mu kontrolę nad tym uderzeniem.
Spotkanie było bardzo wyrównane i toczyło się głównie w długich wymianach z głębi kortu. Jednak Kubot podejmował chwilami zbyt duże ryzyko, czego skutkiem było aż 60 niewymuszonych błędów, przy zaledwie 12 po stronie rywala. Za to lepiej wypadł w statystyce wygrywających uderzeń 53-40.
Był to piąty pojedynek tych zawodników, a Hiszpan poprawił ich bilans na 4-1. Wygrał trzy pierwsze mecze, wszystkie w 2010 roku kolejno: na ziemnej nawierzchni w imprezie ATP Masters 1000 w Rzymie 6:7 (3-7), 6:2, 6:3; na trawie w Eastbourne 7:5, 7:6 (7-3); a także na twardym korcie w Pekinie 7:5, 6:2.
Kubot za to odniósł jedyne zwycięstwo w maju ubiegłego roku, w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Roland Garros, choć przegrał dwa pierwsze sety. Na paryskich kortach ziemnych Polak konsekwentnie gra w stylu serwis-wolej i wygrał 3:6, 2:6, 7:6 (7-3), 7:6 (7-5), 6:4. Był wówczas 122. w rankingu, a jego rywal 12.
Przed rokiem polski tenisista dotarł w Melbourne do drugiej rundy, a przed dwoma laty miał tam swój najlepszy wynik w imprezie - 1/8 finału (4. rundę). Poniedziałkowa porażka w pierwszym meczu dała mu premię w wysokości 20 tysięcy dolarów australijskich. Jednak w rankingu ATP World Tour, w którym zajmuje 58. miejsce, najprawdopodobniej straci za dwa tygodnie kilka pozycji.
Kubot wystartuje w Melbourne jeszcze w grze podwójnej, razem z Hiszpanem Marcelem Granollersem. Ich pierwszymi rywalami będą Santiago Gonzalez z Meksyku i Niemiec Christopher Kas (nr 12.).
W tegorocznym Australian Open wystąpią także półfinaliści tego turnieju z 2006 roku - Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, jako debel rozstawiony z numerem szóstym. W pierwszej rundzie zmierzą się z Brytyjczykami Jamiem Delgado i Jonathanem Marrayem.