Sprint pomiędzy winnicami i zdradliwe kamienie na odcinkach specjalnych. Kuba Przygoński i Timo Gottschalk w najbliższy weekend wystąpią w trzeciej rundzie Pucharu Świata FIA w rajdach baja, rozgrywanej we Włoszech. Załoga Orlen Team, zajmująca drugie miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu, będzie broniła tytułu wywalczonego przed rokiem. Kuba Przygoński odwiedził studio RMF FM i opowiedział m.in. o ostatnim wypadku w Kazachstanie, o trudnościach w Italian Baja oraz o współpracy z nowym pilotem. Z kierowcą Orlen Team rozmawiał Paweł Pawłowski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Paweł Pawłowski RMF FM: Zamieniłeś Toma na Timo. Jak oceniasz współpracę z nowym pilotem?
Kuba Przygoński: Zawsze zmiana jest czymś, do czego trzeba się przystosować. Wydaje mi się, że ta zmiana jest bardzo na plus. Bardzo dobrze dogadujemy się z Timo. On jest profesjonalistą i od pierwszego startu czuliśmy, że to działa, że jedzie się dobrze, więc jestem zadowolony.
Dobrze się jedzie, ale dzięki czemu? Timo lepiej nawiguje niż Tom? Lepiej się porozumiewacie? Lepiej przekazuje informacje na odcinkach?
Jazda z pilotem polega na czuciu siebie. Ja nie rozmawiam z nim w trakcie jazdy, bo nie ma na to czasu. Jestem skoncentrowany na jeździe, a pilot przez "ucho" dyktuje mi, co dzieje się przed nami i co trzeba zrobić.
Ale każda załoga ma wypracowane własne schematy, własny język, którym pilot opisuje kierowcy trasę. Słychać to zwłaszcza na "on-boardach" z rajdówek.
Oczywiście. Ja czuje kiedy mój pilot popełnia błąd. Od razu zaczyna inaczej dyktować, a nasze tempo spada. Czuję, że nie jest pewien, a jak on nie jest pewien, to ja wtedy też nie mogę być pewny. To wymaga wielu godzin pracy, ale jak profesjonalista trafia na profesjonalistę, to bardzo szybko da się do tego zaadaptować.
Skoro zacząłeś mówić o błędach, to powiedz, co wydarzyło się w Kazachstanie? Tam mieliście wypadek.
Mieliśmy bardzo poważne uszkodzenia i poważny błąd, bo wpadliśmy w dziurę, wjechaliśmy w ścianę, a nasz samochód nagle się zatrzymał. Tutaj niestety błąd popełnił Timo, który nie zdążył przeczytać tych wszystkich zmian, które były przed nami. A my już byliśmy w punkcie, w którym Timo powiedział, że trzeba hamować, no to ja już dawno hamowałem i było za późno. Wiadomo, czasem zdarzają się błędy, ale najważniejsze, że nic poważnego nam się nie stało. Samochód dosyć mocno ucierpiał. Cała konstrukcja rurowa z przodu była złamana.
I były wątpliwości co do startu kolejnego dnia.
Mieliśmy duży stres. Udało się dojechać do mety na trzech kołach i z pogiętą kierownicą bez geometrii. Problemem było to, czy uda się doprowadzić samochód do sprawności następnego dnia. Całą noc mechanicy pracowali i pospawali samochód tak, że był do jazdy następnego dnia.
Natomiast w driftingu zająłeś drugie miejsce podczas drugiej rundy mistrzostw Polski. Drifting jest dla ciebie odskocznią, czy traktujesz go równolegle z rajdami?
Wszystkie zawody traktuję poważnie, a więc gaz do dechy i jedziemy, jak najszybciej i jak najlepiej. Teraz zajęliśmy drugie miejsce w Kielcach na mistrzostwach Polski. Fajne zawody, a w Kielcach też jest fajny tor. Jeden z nielicznych w Europie, na którym można rozpędzić się do 180 kilometrów na godzinę w drifcie. Robi to naprawdę wielkie wrażenie.
W ten weekend Włochy. Italian Baja. Wyjaśnijmy tym mniej zorientowanym, czym rajdy baja różnią się od cross-country.
Rajdy cross-country to Dakar i rajdy pustynne, które trwają więcej niż 5 dni. Jedziemy po terenie pustynnym; po krajach, które mają pustynie. Rajd baja to rajd weekendowy, który trwa dwa lub czasem trzy dni i odbywa się w bardziej zurbanizowanych krajach. Teraz jedziemy na Italian Baja, ale mamy przecież też Baja Poland i te rajdy mają około 350-450 kilometrów, więc to całkiem sporo.
Italian Baja - supersprint pomiędzy winnicami.
To rajd, w którym rywalizujemy naprawdę pomiędzy winnicami. Gdzieś dookoła rosną rośliny, ale wpadamy też do wyschniętej rzeki, gdzie jest dużo małych, białych kamyczków, na które trzeba uważać. To prawie 400 kilometrów walki, ale rzeczywiście jest to supersprint, więc przebicie jednej opony od razu wyeliminuje nas z walki o zwycięstwo.
Ale wspomnienia z poprzednich lat masz dobre.
Bardzo dobre, bo udało się wywalczyć dwa zwycięstwa z rzędu - w zeszłym roku i dwa lata temu. Lubię ten rajd, ale zawsze żeby wygrać rajd, trzeba mieć dużo szczęścia. Liczę, że będzie nam się dobrze jechało.
Trzeba pokonać Vladimira Vasilyeva.
Będzie Vasilyev, będzie Prokop, będzie Terranova. Trzeba dobrze pojechać od prologu. Liczę też, że rajd będzie się dobrze układał, bo to też zawsze trochę od tego zależy.
Co to znaczy?
Można mieć możliwość sięgnięcia po zwycięstwo, można mieć dobrze tempo, ale jak będzie jakiś kurz innego zawodnika przed nami, albo spadnie deszcz i przy otwieraniu trasy będzie ślisko i bardziej ryzykownie, to wtedy nie będzie się układało. Ale jak się wszystko ułoży i kurz nie będzie nam przeszkadzał, a warunki atmosferyczne pozwolą nam dobrze jechać, to na pewno będzie dobrze.
Czyli te czynniki losowe mają jakiś wpływ? Mówisz o układaniu się rajdu, ale czy można tutaj coś zaplanować? Przebicie opony was wykluczy, bo różnice czasowe będą niewielkie, ale czy jest jakiś sposób na ten rajd?
Tutaj nie ma za dużo sposobów, bo trzeba jechać jak najszybciej. Te nasze opony co jakiś czas się przebijają. Każdy samochód przejeżdża przez te miejsca z tą samą prędkością i jeden wyjeżdża z przebitą oponą. Nie ma na to metody. Tutaj trzeba trochę mieć szczęście. Zobaczymy jak to będzie wyglądało od samego prologu. Bo mamy jedenastokilometrowy prolog, który ustala naszą pozycję. Trzeba pojechać jak najszybciej, żeby mieć najlepszą pozycję startową na następne dni. Tu będzie trochę taktyki, ale ona będzie się określała podczas samych zawodów.
Rozmawiałeś już z Timo na temat tego rajdu?
Mamy już częściowo rozplanowany rajd. Timo przeglądał już mapy i wie, gdzie będziemy walczyć. Oczywiście nie wszystkie dane są jeszcze jasne, ale mamy dużo informacji. W zeszłym roku nie można było przejść po prologu, a w tym roku mamy na to cztery godziny. To bardzo ważny moment, bo trzeba będzie przejść ten prolog, albo przejechać na rowerach, co będzie zależne od terenu. I wtedy będziemy mogli podczas prologu bardzo szybko pojechać.
Na koniec pytanie o Kacpra Wróblewskiego, który dołączył do Orlen Team. Utalentowany kierowca, który dostał auto klasy R5. Bardzo dobrze zaczął się dla niego Rajd Nadwiślański, gdzie był w czołówce, ale niestety w trakcie urwał koło. Rozmawiasz z Kacprem? Spotykacie się? Udzielasz mu jakichś rad?
Z Kacprem się znamy i cieszę się, że dołączył do Orlen Team. To kolejna generacja zawodników. Ja też jestem jeszcze młody, ale fajnie, że nasz zespół rozszerza się na inne dyscypliny motorsportu. Jest samochód w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Mamy coraz więcej samochodów, a nasz zespół jest mocniejszy. Kacper miał przygodę na pierwszym starcie w R5. Teraz zaczyna się Rajd Polski. Rozmawialiśmy, że będzie to wyzwanie, bo to też runda mistrzostw Europy, więc będzie więcej się działo. Trzymam jednak kciuki, że Kacper pokaże tam, jak trzeba jechać.