Były bokserski mistrz świata federacji WBO w wadze półciężkiej Krzysztof Głowacki potrzebował 111 sekund, by na ringu w rodzimym Wałczu znokautować Kolumbijczyka Santandera Silgado. To jego 30. zwycięstwo w zawodowej karierze.
Kibice boksu w Wałczu długo czekali na swojego idola. Główna walka gali rozpoczęła się o godz. 1 w nocy.
Silgado, to nie byle kto. Były pretendent do tytułu mistrzowskiego wprawdzie ostatnio zanotował cztery porażki, ale wcześniej miał serię 23 walk bez porażki, a łącznie pokonał 28 rywali.
Kilka pierwszych sekund rywale sprawdzali swoje umiejętności w półdystansie. W drugiej minucie pojedynku na środku ringu, w zwarciu, Polak wyprowadził lewy sierpowy, który trafił w skroń rywala. Kolumbijczyk znacznie dłużej leżał na deskach niż trwała walka, a sędziom nie pozostało nic innego niż ogłosić nokaut.
Cała energia uderzenia poszła na skroń. Poszło mu na błędnik i był koniec. Wcześniej dostałem jego lewym sierpem. Poczułem to. Miał ciężką rękę - komentował tuż po walce wypoczęty i zrelaksowany Głowacki.
Głowacki półtora roku temu stracił pas mistrzowski federacji WBO. Nadal zaliczany jest do ścisłej czołówki w swej kategorii. Tak spektakularne zwycięstwo zapewne przybliżyło go do ponownej szansy powalczenia o pas.
Sam pięściarz zarówno przed jak i po walce nie chciał wypowiadać się na temat przyszłości. Skupiałem się tylko na tej walce. To jest boks, może się przytrafić jeden cis, który wszelkie plany pokrzyżuje - opowiadał.
Tuż przed pojedynkiem wieczoru kibice boksu w Wałczu obejrzeli show w wykonaniu Pawła Stępnia w kategorii półciężkiej. Niepokonany na zawodowym ringu szczecinianin w pojedynku o pas międzynarodowego mistrza Polski od pierwszych rund zdominował Michała Ludwiczaka. Już w trzeciej rundzie powalił leszczynianina na deski i wydawało się, że to już koniec rywalizacji. Stępień jednak odpuścił w końcówce i dopiero w kolejnym starciu znokautował rywala.
Nie spieszyłem się, bo wiedziałem, że jak będę walczył swoje, to nokaut z czasem przyjdzie sam - mówił szczecinianin, dla którego było to dziewiąte zwycięstwo i ósmy nokaut w zawodowej karierze.
Najkrótszy pojedynek gali stoczył nowy nabytek grupy KnockOut Promotion, mieszkający i trenujący w Warszawie Fiodor Czerkaszyn. Ukrainiec potrzebował 17 sekund by dwukrotnie trafić Daniela Urbańskiego. Polak cios sierpowy na głowę wytrzymał, ale podnosząc prawą rękę odsłonił wątrobę i ciosu na nią już nie przetrzymał.
Natomiast były młodzieżowy mistrz świata Przemysław Runowski osiem rund potrzebował by zdominować byłego pretendenta do pasa mistrzowskiego WBC, Białorusina Siergieja Huliakiewicza.
Udany powrót na ring zanotował także Marek Matyja, w drugiej rundzie aż cztery razy powalał na deski Georgiego Beroszwilego. Nic dziwnego, że do trzeciej rundy Gruzin już nie wyszedł.
Wyniki gali KnockOut Boxing Night 1:
Kat. Junior ciężka (do 90,7 kg) Krzysztof Głowacki (Polska/Wałcz) pokonał w 1 rundzie przez nokaut Santandera Silgado (Kolumbia)
Kat. Półciężka (do 79,4 kg) Paweł Stępień (Polska/Szczecin) pokonał przez nokaut w 4 rundzie Michała Ludwiczaka (Polska/Leszno) - Stępień zdobył pas międzynarodowego mistrza Polski.
Kat. Junior średnia (do 69,8 kg) Przemysław Runowski (Polska/Damnica) pokonał przez dyskwalifikację w 8 rundzie Siergieja Huliakiewicza (Białoruś)
Kat. Super średnia (do 76,2 kg) Fiodor Czerkaszyn (Ukraina/Warszawa) pokonał przez nokaut w 1 rundzie Daniela Urbańskiego (Polska/Szczecin)
Kat. Półciężka (do 79,4 kg) Marek Matyja (Polska/Wrocław) pokonał przez nokaut w 2 rundzie Grigoriego Beroszwilego (Gruzja)
Kat. Lekka (do 61,2 kg) Timur Kuzakmiedow (Ukraina) pokonał przez techniczny nokaut Krzysztofa Rogowskiego (Polska/Poznań)
Kat. Junior półśrednia (do 63,5 kg) Konrad Dąbrowski (Polska/Warszawa) pokonał jednogłośnie na punkty Tomasza Gołucha (Polska/Katowice)
Kat. Junior średnia (do 69,8 kg) Maksim Hardzeika (Białoruś) pokonał jednogłośnie na punkty Daniela Przewieślika (Polska/Ruda Śląska).
(m)